Narodowy Dzień Wysyłania Listów do Urzędu Skarbowego

To jest wyjątkowy dzień w roku, kiedy wszyscy [no prawie] Polacy udają się na pocztę, aby wysłać "święty" pit.

Pominę milczeniem to, że przygotowywanie tego dokumentu [mowa o zeznaniu podatkowym] jest, wg logiki, wykonywaniem pracy za panie i panów zatrudnionych w Urzędzie Skarbowym. Trudno. Na szczęście chętnie pomaga mi w tym mój starszy brat.

Ale idę na pocztę, jak znaczna część naszych rodaków, żeby list uroczyście nadać w terminie. Na poczcie tłum. Nad każdym z czterech pocztowych okienek wyraźnie napisane, co w danym okienku się załatwia i w jakich godzinach. We wszystkich okienkach jest możliwość nadania listu poleconego, więc dobrze. Jednak tylko dwa z nich były czynne, choć z ustalonych przez kierownika poczty godzin wynika, że powinny być cztery. Jeśli ktoś sobie napisze, w jakich godzinach będzie coś wykonywał i informuje innych na specjalnej tabliczce, powinien się tego trzymać, a nie mamić współobywateli.

Zamiast stanąć w jednej kolejce do obydwu okienek, każdy wchodzący stawał w krótszej, która potem była dłuższa. Koniec końców, stałam w obydwu, bo panie, co przyszły po mnie stanęły przede mną. I nie chodzi o to, że nie radzę sobie w takich sytuacjach, ale o to, że są tacy, co radzą sobie lepiej. Moja delikatna uwaga na temat takiego zachowania przybrała taką megaskale, że położyłam uszy po sobie, aby zachować wewnętrzny spokój.

Innym razem na naszej poczcie, była również przedziwna sytuacja. Chciałam nadać list priorytetowy, a te są przyjmowane do godziny piętnastej. Oczywiście, byłam punktualnie. Punktualnie o piętnastej [no może to już były dwie minuty po piętnastej]. Licząc na życzliwość personelu, chciałam, aby umieszczono moją przesyłkę w odpowiednim worku priorytetowym. Dowiedziałam się, jednak, że na naszej poczcie te listy przymowane są do czternastej trzydzieści, a nie jak na wszystkich polskich pocztowych placówkach. Poinformowano mnie, że priorytetowy worek co prawda jeszcze nie wyjechał, ale, że jednak nie ma już możliwości już mojego liściku tam włożyć, bo punkt piętnasta to nie czternasta trzydzieści, porządek musi być, a życzliwość nie.

Nie bardzo lubię podkowiański Urząd Pocztowy, ale miasto bardzo, zwłaszcza kiedy mogę pracować w ogrodzie, patrzeć na kwitnąco żółcieniem machonie ostrolistne, czerwieniące się tulipany, cynobrowe kwiaty pigwy, której owoce jesienią mama zamienia w esencjonalny, aromatyczny napój.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Joanna Jarco

Joanna Jarco na Liturgia.pl

Projektant graficzny, ceramik, śpiewak. Absolwentka Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Malarstwa w Warszawie. Ukończyła też studia podyplomowe w Wyższej Szkole Europejskiej im. Ks. J. Tischnera na wydziale Życie i myśl Jana Pawła II. Wychowała się i mieszka w Podkowie Leśnej. Jest autorką szeregu projektów graficznych stworzonych dla Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, m.in.: Jezu, śliczny kwiecie, Pieśń o nadziei, Przez Twe święte Zmartwychwstanie, Duszo Chrystusowa.