Narodzenie Pańskie i piekarnik

Co może mieć wspólnego z liturgią bożonarodzeniową piec lub piekarnik? A może, może np. budzić skojarzenia, leksykalne, jak zwykle, z homilią Ælfrica na Narodzenie Pańskie, która zawiera "testimonia prophetarum", świadectwa proroków, głoszących przyjście Chrystusa, Wcielonego Słowa.

Homilia była wygłoszona do ludu, zatem w języku wernakularnym, jak się to ładnie nazywa, czyli – w staroangielskim. Ælfric pisze o Dawidzie, Izajaszu, Danielu, nawiązuje też do Sybilli (to podwójne proroctwo, biblijne i pogańskie, to temat często się pojawiający w średniowiecznych tekstach bożonarodzeniowych, np. w sekwencji Laetabundus ładnie go widać), i na samym końcu przedstawia – jako "proroka", zapowiadającego Wcielenie Pańskie – króla Nabuchodonozora. Poniżej zamieszczam fragment we własnym tłumaczeniu:

Podobnie pogański król Nabuchodonozor, zobaczył żywego Syna Bożego i Go rozpoznał. [Potem mamy historię trzech młodzieńców, Annaniasza, Azariasza i Miszaela, ktorzy nie chcieli oddawać pokłonu bałwanom.] Wtedy król bardzo się wściekł (dosł. napełnił się wściekłością), i kazał porządnie rozpalić w piecu (staroang. ofen = współczesne oven – stąd moje skojarzenia z piekarnikiem). Kazał związać ręce i nogi owych młodzieńców (cnihtas = knights), i wrzucić ich do płonącego pieca. […] Wtedy przyszedł król do pieca i skwapliwie do niego zajrzał. Zobaczył tam czterech mężczyzn, chodzących wśród płomieni. I rzekł król do swoich sług: Wow! (dosł. hu la, co znaczy właściwie "jak zaiste", ale ma wyrażać okrzyk zdziwienia) Czy nie wrzuciliśmy do ognia trzech młodzieńców? Odpowiedzieli mu: Prawdę mówisz, królu. Wtedy rzekł król: Widzę tam czterech mężczyzn, chodzących pośród ognia, nieuszkodzonych i niespalonych. A ten czwarty jest podobny do Syna Bożego. Tak zobaczył ów pogański król żywego Syna Bożego, i poznał Go dzięki Boskiemu objawieniu. Zbliżył się więc do pieca i rzekł do owych trzech młodzieńców, sług Boga: Moi dobrzy ludzie, Annaniaszu, Azariaszu i Miszaelu, wyjdźcie z pieca i chodźcie do mnie! Oni natychmiast wyszli z płonącego pieca, na oczach całego ludu.

(Ælfric, Catholic Homilies, The Second Series, I)

 

PS Miałem zamiar napisać też o moich doświadczeniach z piekarnikiem i zapachami z niego w domu, ale mi ktoś życzliwie zasugerował, że chyba by nie przeszło tutaj… Roberta Frank by napisała!


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.