Nie zrobię tego moim dzieciom, czyli o dumie rodzicielskiej

Zdarzyło mi się jakiś czas temu trafić przypadkiem na Mszę dla dzieci. Nie chcę tu tego tematu wałkować, bo wydaje mi się już tak przechodzony, że zaczyna być nudny. Wystarczy, że powiem krótko - było tak strasznie, że w pewnym momencie zatęskniłem za Tridentiną. Powiedziałem też sobie: O nie, nie zrobię tego moim dzieciom i nie będę ich na takie msze zabierał.

Zwłaszcza, że wiem, iż nie muszę. Nie potrzebują one żadnych "specjalnych", dla nich przeznaczonych ulepszeń. Przyjmują za naturalne to, co im się da. Wiem to stąd, że w czasie ostatniej Mszy niedzielnej (nie takiej "dla dzieci"), kiedy trzymałem Mariankę na rękach, usłyszałem jak w czasie śpiewu Chwała na wysokości, śpiewa po swojemu (tj. bez melodii i rytmu) ten hymn razem ze wszystkimi, nie opuszczając ani jednego słowa. Dlaczego miałbym jej pozbawiać możliwości uczenia się normalnej liturgii przez odwracanie jej uwagi pseudodziecięcymi zagraniami?

P.S. Swoją drogą zabiła mi ćwieka w czasie tej samej Mszy pytając, dlaczego w jej czasie my (tj lud) tak mało modlitw wypowiadamy, a ksiądz tak dużo. Co byście odpowiedzieli?

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Dekert

Tomasz Dekert na Liturgia.pl

Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.