Nieobojętność Ojca

Jest to powód, dla którego należy szczególnym szacunkiem otaczać swój dom. Wśród przykazań, jakie dał nam Bóg za pośrednictwem Mojżesza (po tych odnoszących się do Boga), na drugiej tablicy, która zawiera przykazania odnoszące się do bliźnich, jako pierwsze wymienione jest przykazanie miłości ojca i matki. Zostało ono uzupełnione swoistym błogosławieństwem: „abyś długo żył i dobrze ci się powodziło na ziemi”.

Zauważmy, że rodzice, a szczególnie matka, są pierwszymi ludźmi, jakich człowiek spotyka w swoim życiu. Mędrzec Starego Testamentu pisze: Kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził (Syr 3,4). Nie chodzi w tym przypadku o zasadę „coś za coś” w sensie moralnym. Syracydes podaje zasadę mądrościową, a nie nakaz prawny. Jeżeli szanujesz matkę, gromadzisz sobie skarby! Dlaczego? Można to łatwo wytłumaczyć już na płaszczyźnie psychologicznej: szacunek dla matki wyraża fundamentalny szacunek dla źródła swojej tożsamości, swojego pochodzenia, a tym samym pozytywny stosunek do siebie, do swojego istnienia i do świata, w którym się istnieje. Dzisiaj każdy mądry psycholog, lekarz i duszpasterz powie: myśl pozytywnie, unikaj myśli negatywnych, bo one cię niszczą. Myśl pozytywnie, bądź optymistą, a zobaczysz, że będzie ci się dobrze powodzić! Tyle psycholodzy – a przecież szacunek dla matki ma o wiele większe znaczenie i tym samym daje o wiele więcej. Myśl: Kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził (Syr 3,4) zawiera bardzo głęboką prawdę. To jest gromadzenie skarbów, umiejętność cieszenia się tym, co zostało dane. Widać to doskonale w zestawieniu z postawą przeciwną: Kto nosi w sobie wciąż pretensje, nigdy nie będzie zadowolony z życia i nigdy nie będzie szczęśliwy.

Pamiętam rozmowę z pewną kobietą: z jakąż ogromną radością mówiła o swojej ośmioletniej córeczce, która w ankiecie, jaką nauczycielka przeprowadziła w szkole, na pytanie, kim chciałbym zostać, napisała: „Chcę zostać nauczycielką, bo lubię dzieci, np. siebie”. Ta sama dziewczynka w jednej z częstych kłótni ze starszym bratem na jego zarzut: „Bo ty zawsze robisz się świętą”, odpowiedziała: „Ja nie jestem święta. To mama jest święta”. Myślę, że ta spontaniczna odpowiedź odsłania źródło ogromnie pozytywnego podejścia dziecka do siebie i do świata, które daje mu ogromny potencjał, energię życiową. To jest jego prawdziwy skarb.

Syracydes pisze także o miłości ojca:

Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów (…) Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany (Syr 3,3.5).

Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze… Słowo „ojcze” nadaje naszej modlitwie zasadniczą orientację. Dlatego rodzony ojciec ma ogromny wpływ na obraz Boga, jaki w sobie nosimy. Widać to dramatycznie na przykładzie satanistów, którzy uważają Boga za obojętnego, a przez to obcego i znienawidzonego. Jak wynika z badań psychologiczno-socjologicznych, ten obraz bierze się z doświadczeń związanych z własnym ojcem. Ojciec zasadniczo jest osobą, która powinna wprowadzić dziecko w świat ducha, w życie duchowe bardzo ogólnie pojęte. Ojciec przede wszystkim swoją postawą uczy dziecko poczucia własnej godności, a w dalszej kolejności obiektywnego patrzenia i racjonalnego myślenia, właściwego rozeznania świata wartości i wyrastającej z niego obowiązkowości i odpowiedzialności.

Najważniejsze w spotkaniu z ojcem jest zrozumienie, że życie w ogóle ma jakąś orientację, jakiś sens, że w nim o coś chodzi, że nie jest obojętne. Dlatego w doświadczaniu ojca najważniejsze jest odczucie nieobojętności! Na podstawie tego doświadczenia dopiero może wyrastać podejście do własnego życia jako życia ukierunkowanego.

Jednak wszyscy mamy różne – i pozytywne, i negatywne – doświadczenia, związane z domem i rodzicami. Oczywiście w bardzo różnych proporcjach. W dużym stopniu od nas samych zależy, co z tych doświadczeń będzie nas kształtować – czy zapamiętamy to, co dobre, czy to, co złe. Właśnie od tego, co w nas z tych doświadczeń zostaje i co nas kształtowało, zasadniczo zależą nasze relacje z innymi ludźmi, nasza zdolność otwarcia się na życie wspólnotowe. Wydobywanie z życia rodzinnego tego, co dobre i umiejętność pogodzenia się z tym, co niosło złe doświadczenie, kształtuje zasadniczą orientację na życie. Uczy także właściwej postawy zrozumienia i akceptacji innych we wspólnocie.

Bracia, obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem (…) Na to zaś wszystko przywdziejcie miłość, (…) A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy (Kol 3,12–15).

W Liście do Galatów św. Paweł wszystkie te cnoty wymienia jako owoce Ducha Świętego:

Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie (Ga 5,22n).

Widać więc, że „obleczenie się w” oznacza po prostu otwarcie na Ducha Świętego, który tych darów udziela. Nie chodzi ani o „wyćwiczenie się” w cnotach dzięki własnej decyzji i wysiłkowi duchowemu, ani tym bardziej o próbę pokazywania tych cnót jedynie w zewnętrznym zachowaniu. Tych postaw nie da się wyćwiczyć na siłę ani ich udawać! Można je jedynie otrzymać i przyjąć. Dlatego umiejętność przyjęcia i otwarcia się jest dla nas sprawą podstawową, a ona z kolei bardzo mocno zależy od naszego stosunku do samego daru życia, co wiąże się z relacją szacunku dla rodziców. Tragedią naszych czasów jest utrwalanie w ludziach postawy pełnej pretensji i wymagań; roszczeniowe: „należy mi się” prowadzi do żalów i urazów. Powoduje kalectwo w życiu duchowym.

Przykazanie: „Czcij ojca i matkę” wskazuje na inną postawę wobec tajemnicy naszego istnienia, w której rodzice odgrywają zupełnie kluczową rolę. Słowo „cześć” ma ponadto znaczenie religijne i we właściwym sensie odnosi się jedynie do Boga. Życie jest misterium danym nam od Boga. Ojciec i matka stają się pośrednikami, którzy nas w nie wprowadzają. Cześć i szacunek dla nich bierze się zasadniczo z tego misterium, które przerasta zarówno nas jak i ich. Przez cześć wyrażamy wdzięczność Bogu za to misterium, a przez to otwieramy się na Jego dar, jesteśmy zdolni przyjąć to, co dla nas przygotował, a co nieskończenie przerasta nasze wyobrażenia i naturalne pragnienia. Jest to postawa zupełnie przeciwna do postawy: „należy mi się”, która prowadzi do zamknięcia i niezdolności przyjęcia daru takiego, jaki nam chce Bóg dać.

Obleczcie się w…, czyli otwórzcie na Ducha Świętego i Jego przemieniającą moc. Niech się to dokona w naszych sercach. Amen!

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 1, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także