O pożytku z liturgicznej różnorodności

Dzięki celebrowaniu w obu formach rytu rzymskiego mogę dwa razy w roku obchodzić imieniny. Dzisiaj w kalendarzu sprzed reformy przypada święto Macieja Apostoła, w związku z czym wczoraj otrzymałem życzenia imieninowe od znajomych z lubelskiego środowiska tradycyjnego.

Dla uściślenia, w tym kalendarzu Maciej figuruje w piątym dniu od końca lutego (szósty dzień od kalend marcowych wg tradycyjnego datowania rzymskiego), czyli w roku przestępnym 25 a w pozostałe lata 24 lutego. Natomiast w kalendarzu posoborowym jest to 14 maja, która to data zostala wybrana, jak przypuszczam, z uwagi na bliskość Zesłania Ducha Świętego, zgodnie ze świadectwem Dziejów Apostolskich co do momentu wyboru św. Macieja. A ponieważ mam jeszcze wciąż ważny indult na celebrację w rycie bizantyjskim, mogę jeszcze obchodzić imieniny trzeci raz 9 sierpnia, wg kalendarza bizantyjskiego.

Czyli w tym przypadku odnoszę osobistą korzyść z różnicy kalendarza czyli z tego, co tak naprawdę uważam za największy problem duszpasterski we współistnieniu obu form rytu rzymskiego.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....