O psach, ujadaniu i Syrofenicjance

Trudne piękno ewangelicznych dialogów Jezusa z Jego rozmówcami. Dzisiaj z Syrofenicjanką. Kobieta demonstruje w niej swoją wiarę w szerokość Jezusowego serca, wiarę w Jego wspaniałomyślność i oczywiście zawiedziona nie zostaje. Osobiście zachwyca mnie czytość Jezusowej wypowiedzi i urzeka pokora tej kobiety. Jezus wprawdzie nie wprost, ale przecież dostateczenie wyraźnie nazywa ją suką. W końcu przyrównuje jej dziecko do szczenięcia.

Stamtąd zaś wybrał się i udał w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do [pewnego] domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. I powiedział do niej [Jezus]: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze zabierać jest chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom”. Ona Mu odparła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach”. On jej rzekł: „Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę”. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku: a zły duch wyszedł. (Mk 7.24 – 30)

Tę metaforykę psów, szczeniąt można odczytywać rozmaicie. Najbardziej miękko jako porównanie Izraela do dzieci, a pogan do szczeniąt. Jezus wówczas wypowiada ogólną prawdę na temat swego ziemskiego posłannictwa i wzruszony zaufaniem tej kobiety robi dla jej dziecka łaskawy wyjątek. Słowo „szczenię” jest wtedy nie najszczęśliwszą metaforą i tyle.

Z drugiej strony nazywanie pogan „psami” musi oddawać coś z tamtego sposobu mówienia, który Jezus przyjmuje. Wygląda na to, że Izraelici nazywali pogan „psami” i zapewne nie była to nazwa, która by tych ostatnich wprawiała w entuzjazm. Raczej gniewała i obrażała, jak Niemca zgniewa „ty szwabie”, Izraelitę – „żydku jeden”, czy Rosjanina – „rusku”.

Tym, co tutaj prawdziwie zadziwia, jest akceptacja tego sposobu mówienia przez Jezusa i Syrofenicjankę. Jak Jezus wypowiada te słowa o „psach” u Mateusza i o „szczeniętach” u Marka, że w Jego ustach nie brzmią jak obraźliwe wyzwisko, co sprawia, że sama Syrofenicjanka przejmuje ten sposób nazywania?

Karykatura, przezwisko mało kiedy trafiają w sedno rzeczy, są rzeczywiście prawdziwe, ale bywa, że im się to zdarza. Myślę, że Syrofenicjanka naprawdę rozpoznała się w tym żydowskim przezwaniu, którego Jezus użył. Taka jest jej miłość do dziecka: nieczysta, psia. Pokornie akceptuje prawdę o sobie, którą to przezwisko zawiera.

A On? Jak mówi, że Jego słowo ją przenika i dosięga, a nie upokarza, nie rozwściecza ukrytym za nim poczuciem wyższości, pogardą? Czystość nazywania trafną, ale dojmującą alegorią.

Utworzenie takiej alegorii umiem sobie wyobrazić. Jest teraz medialnie dobrze widoczny polityk, który „ujada”. Wychowałem się na wsi i jako chłopiec napatrzyłem się na małe podwórkowe kundelki, które dziko ujadały. Zawsze na obcego, a nigdy na właściciela nawet wtedy, gdy je kopał. Zawsze w tym ujadaniu była bezsilność, głupie zacietrzewienie i jakaś irracjonalność, bezsens. Wystarczyło tupnąć, a uciekały. Teraz, gdy słucham tego polityka, to mam przed oczyma ten obrazek z dzieciństwa. Człowiek nie pies, a też „ujada”. I trudno o opis trafniejszy.

Ale powiedzieć mu o tym w oczy bez pogardy i jeszcze tak, by się nie obraził, by usłyszał, by „nie podkulił ogona” i przeczekał, a potem za plecami ujadał na mnie – nie – tego bym nie potrafił. Więc zachwycam się cudowną umiejętnością Jezusa, który potrafi.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marian Grabowski

Marian Grabowski na Liturgia.pl

Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".