Oderwać wzrok od Zacheusza i spojrzeć na Jezusa,

gdy podnosi głowę. Wtedy odsłania się Jego niedostrzegana nieziemskość. Celebryta ze swoim entuzjastą – obraz nie z tej ziemi.

 

Potem wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto. A pewien człowiek, imieniem Zacheusz, który był zwierzchnikiem celników i był bardzo bogaty, chciał koniecznie zobaczyć Jezusa, któż to jest, ale sam nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu. Pobiegł więc naprzód i wspiął się na sykomorę, aby móc Go ujrzeć, tamtędy bowiem miał przechodzić. Gdy Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: „Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”.

Zszedł więc z pośpiechem i przyjął Go rozradowany. A wszyscy, widząc to szemrali: „Do grzesznika poszedł w gościnę”. Lecz Zacheusz stanął i rzekł do Pana: „Panie, oto połowę mego majątku daję ubogim, a jeśli kogoś w czymś skrzywdziłem, zwracam poczwórnie”. Na to Jezus rzekł do niego: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on jest synem Abrahama. Albowiem Syn Człowieczy przyszedł odszukać i zbawić to, co zginęło”. (Łk 19.1 – 10)

Zobaczyć znaną osobę z bliska. Ilu ludzi tego pragnie i o to po swojemu zabiega. Znaleźć się jak najbliżej Jana Pawła II, dotknąć go, porozmawiać, mieć wspólne zdjęcie. Do grupy takich należy Zacheusz. Wleźć na drzewo, załatwić sobie lożę, audiencję.

Ludzie, którzy odczuwają pragnienie tej przelotnej bliskości, nie pytają siebie, dlaczego tak się zachowują. Rządzi nimi swoisty mus. Wyglądają śmiesznie i niepoważnie, ale ich to nie martwi. Nieumiarkowanie ciekawi, przedmiotowo traktujący osobę, a może po prostu są tymi, którzy na oślep, intuicyjnie wyczuwają wartość osoby – jej niezwykłość? Nastolatka walcząca o autograf piosenkarza, w którego świecie muzyki żyje. Pielgrzymi koczujący dobę na lotnisku, by z bliska spojrzeć na swego papieża.

Przyciąganie osoby przez osobę, któremu człowiek podlega jak skrawek papieru sile elektryczności, jest faktem w ludzkim świecie. Ma swoje przeróżne scenariusze. Wśród nich lokuje się historia Zacheusza siedzącego na sykomorze. Patron tych wszystkich, którzy chcą znaleźć się blisko znanego człowieka.

Spojrzał, jadł kanapkę, uśmiechnął się, porozmawiał, spytał… – przeróżne relacje opisujące ten moment zbliżenia. Abstrahując od obrzydliwie reżyserowanych sprawozdań o odwiedzinach polityków, nie znam takiej, w której celebryta poszedłby do domu jednego z tych tłoczących się wokół niego. Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu.

 

 

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marian Grabowski

Marian Grabowski na Liturgia.pl

Dr hab. fizyki teoretycznej, profesor zwyczajny nauk humanistycznych. Kierownik Zakładu Filozofii Chrześcijańskiej Wydziału Teologicznego UMK w Toruniu. Zajmuje się aksjologią nauki, etyką, antropologią filozoficzną. Autor m.in. książek: "Historia upadku", "Pomazaniec. Przyczynek do chrystologii filozoficznej", "Podziw i zdumienie w matematyce i fizyce".