Okiem kapłana

Wiele na tych blogach narzekania na jakość celebracji mszalnych. I słusznie, bo Eucharystia domaga się największej staranności. Ja chciałbym w tym wpisie jednak trochę przewrotnie napisać, jak się czuje kapłan, który sprawuje liturgię dla ludzi, którzy kompletnie są do tego nieprzygotowani, których nic nie interesuje, poza szybkim zakończeniem takiej mszy.

Już wielokrotnie miałem okazję błogosławić małżeństwa. I mogę powiedzieć jedno: poza naprawdę nielicznymi wyjątkami, są to najbardziej bezbożne celebracje (nie piszę o wszystkich, więc proszę o wyrozumiałość, że będę pisał w takiej formie, jak by zawsze tak było). Oczywiście – Eucharystia jest zawsze Eucharystią i tego nic nie zmieni (na szczęście!). Jednak to, w jaki sposób ludzie (tzn. zarówno państwo młodzi, jak i goście), podchodzą do tej uroczystości to coś niezwykle smutnego. Najczęściej najważniejsze jest to, żeby było ładnie. I tyle. Kiedy zaczynam znakiem krzyża, to większość gości nawet tego nie potrafi. O odpowiedziach już nie wspomnę. Nie wiedzą kiedy klęczeć, kiedy siedzieć, a kiedy stać. I cały czas te spojrzenia na zegarek. Gdy mówię kazanie – najczęściej do fragmentu Listu do Efezjan, o miłości Chrystusa do Kościoła – to mam wrażenie, jak bym mówił do tłumu Chińczyków, którzy nie rozumieją nawet znaczenia poszczególnych słów. O przystępowaniu do Komunii nawet mi się nie chce pisać, bo zazwyczaj jest to ok. 10 osób (zdarzyło mi się nawet raz błogosławić małżeństwo, w którym jedno z małżonków nie przyjęło Eucharystii!).

Dla mnie takie celebracje to prawdziwa droga krzyżowa, prawdziwa droga przez mękę. Najczęściej ogarnia mnie irytacja, a potem smutek, że ludzie nie korzystają z tak wielkiej Miłości, że odrzucają ją. A Jezus mimo to przychodzi. Do takiego uniżenia nikt z nas nie byłby zdolny, tak myślę. I muszę przyznać, że zawsze, gdy coś takiego się dzieje, celebruję najbardziej uroczyście jak się da – śpiewam co się da, biorę kanon rzymski i przedłużam na tyle, na ile jest to możliwe. Może piękno celebracji kogoś poruszy?


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także