Okruch z początku Triduum

Na chwilę przed wejściem w radość drugiego brzegu Jam Suf chciałbym się jeszcze podzielić jedną myślą, którą obudziła we mnie wielkoczwartkowa homilia.

Dobrze jest raz na jakiś czas usłyszeć słowo głoszone z mocą, pokazujące, w którą stronę należy się zwrócić, aby stała się metanoia, przemiana umysłu. Takie słowo usłyszałem w Wielki Czwartek. Jego częścią była modlitwa Matki Teresy z Kalkuty:

Panie, gdy jestem głodna, przyślij mi kogoś,
kto potrzebuje pożywienia;
gdy chce mi się pić,
przyślij mi kogoś spragnionego;
gdy jest mi zimno, przyślij mi kogoś do ogrzania;
gdy odczuwam przykrości,
ofiaruj mi kogoś do pocieszania;
gdy mój krzyż staje się ciężki,
pozwól mi dzielić krzyż innej osoby;
gdy jestem biedna, skieruj mnie do kogoś,
kto jest w potrzebie;
gdy nie mam czasu, daj mi kogoś,
kogo mogłabym wesprzeć przez chwilę;
gdy jestem upokorzona, spraw, bym miała
kogoś, kogo mogłabym pochwalić;
gdy jestem zniechęcona, przyślij mi kogoś,
komu mogłabym dodać otuchy;
gdy potrzebuję zrozumienia u innych,
daj mi kogoś, kto czeka na moją wyrozumiałość;
gdy potrzebuję, by ktoś zajął się mną,
przyślij mi kogoś, kim ja mogłabym się zająć;
gdy myślę tylko o sobie samej,
zwróć moją uwagę na kogoś innego.

Fascynuje mnie od dłuższego czasu to, jak religia – a chrześcijaństwo w sposób wyjątkowy – wiąże się z konstytuowaniem człowieczeństwa, z wydobywaniem człowieka z jego zwierzęcości, z jej transformacją. Człowiek potrafi popaść w zwierzęcość paradoksalnie na swój własny człowieczy sposób. Zwierzęta w stadzie w sposób naturalny walczą o miejsce w hierarchii. Zwyciężają oczywiście te, które są najsilniejsze, najszybsze itd. Wzorzec ten pojawia się również w niektórych społecznościach ludzkich. W innych jednak, a wydaje mi się, że dotyczy to szczególnie tych chrześcijańskich (albo jak chcą niektórzy – postchrześcijańskich), pojawia się również inny  model, będący wykoślawieniem ewangelicznego "ostatni będą pierwszymi". Model, w którym traktuję własne problemy jako dające mi prawo  (tzn. sam je sobie nadaję) do chorego poczucia wyższości. (To on jest chyba przedmiotem Z genealogii moralności Nietzschego, który wnikliwie go zanalizował, choć błędni utożsamił go z chrześcijaństwem jako takim.) Łatwo sobie wyobrazić do czego to myślenie prowadzi. Z natury solipsystyczne może skończyć się tylko alienacją opartą na nieprzezwyciężalnym egoizmie. Matka Teresa modli się o wolność. 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Dekert

Tomasz Dekert na Liturgia.pl

Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.