Pamięć wytycza drogę

Przez wszystkie szkolne lata miałam piątkę z historii. Lubiłam się jej uczyć, ale tak naprawdę poznawałam ją i próbowałam zrozumieć całkiem poza szkołą. Najwięcej, choć nieświadomie i nie wprost, nauczył mnie o niej mój sąsiad. Pan Henryk Czech – żołnierz AK, dziadek dobrego kolegi z podstawówki.

 Kiedyś ryzykował zdrowie i życie w walce o wolność, prawdę i sprawiedliwość. Dziś poświęca tym wartościom cały swój czas i siły. I ciągle uczy, że przeszłość działa się dla przyszłości.

Spotykam go często w swojej dzielnicy, bywa że chodzimy na tę samą Mszę Świętą, bo jesteśmy, jak to sąsiedzi – z jednej parafii.  Pan Henryk dobrze zna się z moimi rodzicami, zawsze przychodzi z bukietem róż do mojej Mamy, kiedy ma imieniny. Nigdy jeszcze nie zdarzyło mu się o tym zapomnieć. Gdy mówię mu „dzień dobry” zawsze uchyla czapki, bywa, że całuje mnie w rękę. Zna mnie od dziecka, a jednak z ogromnym szacunkiem zawsze zwraca się do mnie „pani”.

Odkąd pamiętam towarzyszy mi myśl, że nie znam drugiego tak silnego człowieka.

Swego czasu pracowałam w redakcji miejscowej gazety. Zrobiłam wtedy z Panem Henrykiem wywiad. Byłam wściekła, że muszę się zmieścić w iluś tam znakach, że muszę ograniczyć ilość pytań, że z nagranej na dyktafon rozmowy nie uda mi się zamieścić wszystkiego. Że mam tylko kawałek strony, by to opublikować. O nim należałoby napisać książkę, zrobić z nim wywiad-rzekę. Siąść obok niego i po prostu słuchać, słuchać, słuchać.

Do dziś mam tamto nagranie. I do dziś pamiętam, że w ogóle nie było mnie stać na tzw. dziennikarski profesjonalizm – bo słuchając jak Pan Henryk ze wzruszeniem wspomina to, co dla niego ważne i święte, nie mogłam powstrzymać łez. Potrafił w jednym, prostym zdaniu zawrzeć coś, do czego inni próbowali dojść głosząc dziesiątki długich wykładów. Pomyślałam wtedy nawet, że dla tej jednej godziny naszej rozmowy warto było podjąć, oprócz teologii, studia dziennikarskie.

Zabawne. To właśnie Pan Henryk wiózł mnie samochodem do Krakowa na egzamin wstępny, a raczej rozmowę kwalifikacyjną, która stanowiła część rekrutacji na ten kierunek studiów. Miałam wtedy nogę w gipsie, po poważnej operacji, a on stwierdził, że w takim stanie nie pozwoli mi tłuc się pociągiem. Moi rodzice nie mieli wtedy samochodu. Pojechałam więc autem razem z Panem Henrykiem. Egzamin na dziennikarstwo zdałam.

Na wywiad umówiliśmy się parę lat później, byłam już wtedy na finiszu tych studiów. To była jedna z najpiękniejszych rozmów, jakie przeprowadziłam w życiu.

Dziś myślę, że zadawałam banalne pytania. Ale Pan Henryk nawet na banalne pytania potrafi udzielić niebanalnych odpowiedzi. Oczekując na Święto Niepodległości nie sposób tych odpowiedzi nie przywołać.

-To prawda,  że „historia jest nauczycielką życia?”

Tak. Bez historii ludzie zapominają o Ojczyźnie, o wyższych sprawach. Znajomość historii  kształtuje dojrzałość, nie pozwoliłaby na przykład na niegodne zachowanie w chwilach, które wymagają powagi.

– Znajomość historii i szacunek do niej nakazuje czcić pamięć: o wydarzeniach, ludziach, trudzie i poświęceniu. Jaką rolę odgrywa pamięć o przeszłości w życiu człowieka?

Pamięć o przeszłości rzutuje na naszą teraźniejszość i przyszłość. Wytycza drogę postępowania, myślenia, odczuwania. Ma wpływ na całego człowieka.

– W pamięci nosimy to, co było dobre i szlachetne, ale też ból i cierpienie. Skąd brać siły do pokonywania życiowych trudności – tych, które tkwią we wspomnieniach i tych doświadczanych?

-Wiedza o historii kształtuje w nas cechy, które ułatwiają nam odpowiedź na pytanie co jest dobre a co złe, co szlachetne, a co ohydne. Z kolei pamięć o tym co dobre i wartościowe pomaga znieść dziejące się zło. Nie tylko to, które nam się w życiu bezpośrednio przydarzyło, ale i to, które widzimy w świecie. Współczesność ma dobre i złe strony, trzeba umieć je odróżnić.

– Co jest taką złą stroną współczesności?

Brak szacunku dla ludzi, którzy są już u schyłku życia. Historia mówi, że ci ludzie są potrzebni naszym czasom, to dla młodych pokoleń powinno być zrozumiałe. Pod warunkiem, że nauczy się je strzec cech narodowych i patriotycznych.

– Spotyka Pan młodych patriotów?

Tak. Ostatnio byłem w Kielcach na rocznicy rozbicia więzienia UB. Trzeba tłumaczyć takie zdarzenia, chodziło przecież o wielkie sprawy – o ratowanie kolegów, towarzyszy, nawet nieznajomych, ale cierpiących. Na spotkaniu było dużo młodzieży i dzieci. Zaskoczyli mnie, bo podchodzili i prosili o autografy. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzało.

– Czy Pana zdaniem we współczesnym świecie „trwają wiara, nadzieja i miłość” jak pisał św. Paweł?

Obserwuję, że jak człowiekowi jest źle, spotyka go krzywda i nieszczęście, to wiara i miłość do Boga i bliźniego jest silniejsza. A im lepiej człowiekowi się powodzi tym mniej zastanawia się nad tym jak bardzo te cnoty są potrzebne w życiu. Dla mnie miłość zawsze była ważna. Jedna i ta sama kobieta była moją sympatią, potem żoną i po jej śmierci już nikogo tak bliskiego nie miałem. Oczywiście, jest potem miłość do dzieci i wnuków, ale to już coś innego. Tamta miłość oznaczała: nigdy nie zostaniesz sam, zawsze ci pomogę, zawsze mam rękę do ciebie wyciągniętą.

– Wiele można o Panu powiedzieć: Żołnierz Szarych Szeregów i Armii Krajowej, członek Solidarności, Prezes Światowego Związku Żołnierzy AK Inspektorat w Skarżysku, wielki społecznik, opiekun miejsc pamięci. Ciągle ma Pan mnóstwo spraw na głowie…

Najwięcej czasu zabiera mi praca w organizacjach. Nie wszyscy już mogą działać, bo są starsi niż ja, albo bardziej chorzy. Mnie wystarcza, że mnie popierają. Czasem mówią: zwolnij. Ale jak? Trzeba robić, nie ma innego wyjścia.

– Ma Pan swoje motto życiowe?

W oparciu o moją działalność to chyba znane hasło: „Wolność, sprawiedliwość, niezawisłość”. Dla mnie bardzo ważna jest sprawiedliwość. Ona nie oznacza: wszystkim po równo. Sprawiedliwość oznacza: dać każdemu szansę. To wyzwala poczucie, że idzie się we właściwym kierunku. Ja to poczucie miałem.

 

(Wywiad z Panem Henrykiem Czechem ukazał się w Tygodniku Skarżyskim)

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Małgorzata Janiec

Małgorzata Janiec na Liturgia.pl

Teolog i dziennikarka. Na świecie obecna od ponad 30 lat. W szkole jako katechetka – 10 razy krócej. Na lekcjach pyta z pytającymi. Szuka z szukającymi. Wierzy z wierzącymi i wierzy w „niewierzących”. Modli się ze wszystkimi i za wszystkich. Do pracy ma pod górkę. A w pracy uczy siebie i innych, że do nieba idzie się zwyczajnie – pod górkę lub nie – po ziemi.