Pan czeka, aby wam dać łaskę

Jeżeli jest w nas pragnienie spotkania Boga, to nie musimy się obawiać, bo on nas na nowo stwarza, wychodzi nam na spotkanie, kładzie na nas swą dłoń i prowadzi na górę przemienienia, objawia swe jaśniejące oblicze i pozwala nam się zachwycić, byśmy chcieli z Nim przebywać. Daje nam wierność i łaskę, byśmy wyruszyli za Przedwieczną Miłością na Golgotę, by święta przestrzeń spotkania ogarniała całe nasze życie.

Trwa nasza wielkopostna droga do Pana. Mamy nadzieję, że coś się zmieni, że będzie inaczej, jakoś tak bardziej według Bożej woli, że będziemy lepsi, mądrzejsi, bardziej zasługujący na miłość.

Nawołujemy do Pana w hymnie nieszporów:

Patrzysz w głębinę naszego serca,
Znasz nasze myśli i bezwład woli,
Przeto nam okaż swe miłosierdzie,
Kiedy do Ciebie wracamy Boże.

Mamy nadzieję, że do Boga wracamy, ale też wiemy jak dużo w nas samych jest niewierności i jak łatwo o Bogu zapominamy. Jak bardzo szybko może się okazać, że nasze wędrowanie do Boga jest bardziej według naszego schematu i jak mało w tym wszystkim Bożej obecności i bezinteresowności, jak bardzo nie pozwalamy Zbawicielowi przemieniać naszego czasu. Dzisiaj Stwórca objawia nam święte oblicze. Oto bowiem: Jezus wziął ze sobą Piotra, Jakuba i jego brata, Jana; zaprowadził ich osobno na górę wysoką i tam się wobec nich przemienił (1 antyfona, I Nieszpory)

I Wielki Post i nasze nawrócenia, to wchodzenie na górę Tabor. Trzeba byśmy zobaczyli, jak na miejsce spotkania z Bogiem Przedwiecznym, wchodzili Jego uczniowie. To Jezus ich tam zabiera, nie idą sami, wyruszają, bo mistrz ich prowadzi, bo dał im łaskę uczestniczenia w cudzie, by mogli stwierdzić dobrze, że tu jesteśmy.

Zasłuchani i zapatrzeni w tę tajemnicę spotkania, musimy znaleźć w sobie dziś odwagę, aby pełniej niż zwykle odkrywać prawdę o tym, jak wygląda nasze spotkanie na Taborze. Jak wyglądają nasze nawrócenia. Być może okaże się, że każde zmaganie jest zmaganiem o to, by u kresu drogi spotkać się z przemienionym, ale przemienionym sobą samym. Może okazuje się walką o ujrzenie nowego oblicza, ale swojego oblicza. Może w tych naszych spotkaniach to nie Bóg jest najważniejszy, może nie ma Go wcale, może spotykaliśmy się tylko z Jego wykoślawionym wyobrażeniem, wyobrażeniem na naszą miarę. Bo jesteśmy słabi i upadamy, nie pozwalamy Bogu być Bogiem, nie pozwalamy objawiać Mu chwały nieśmiertelności i nawet najlepsze nasze intencje mogą rozbić się o pychę i brak miłości. Chyba każdy z nas ma taki Tabor bez Boga. Jeżeli sobie to uświadomimy, jeżeli nie będziemy uciekali przed prawdą o naszej małości, to mamy szansę na prawdziwe nawrócenie. Cierpliwa Boża miłość daje nam czas tak, jak niegdyś ludowi wybranemu: nie wiódł go Bóg drogą prowadzącą do ziemi filistyńskiej, chociaż była najkrótsza (…)żeby lud na widok czekających go walk nie żałował i nie wrócił do Egiptu (Godzina czytań, Wj 13 17-18). Czas na dojrzewanie i coraz głębsze rozumienie tego kim jest On i kim my jesteśmy. Przedwieczny udziela nam Siebie, byśmy mogli Go prawdziwie spotkać, jest przy nas w każdym zmaganiu i najlepiej wie czego nam potrzeba, najlepiej wie kiedy jesteśmy gotowi do tego, by na górze przemienienia ujrzeć Bożą chwałę. Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Boga i może dobrze jeżeli dzisiaj ze wzmożoną siłą wybrzmią w naszych sercach słowa antyfony: Bóg widział, że wszystko, co stworzył było bardzo dobre i słowa Psalmu 104 z Godziny czytań, które mówią o całym stworzeniu, które mówią o nas: Wszystko to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm we właściwym czasie(…)gdy otwierasz swą rękę, sycą się Twym dobrem. Gdy skryjesz swe oblicze, ogarnia je niepokój ,a kiedy odbierasz im oddech, marnieją i w proch się obracają. Stwarzasz je napełniając swym Duchem.

Jeżeli zrezygnujemy z zapatrzenia w siebie możemy ujrzeć twarz Wszechmocnego Boga, twarz, poranioną i pobitą, dla naszego zbawienia, twarz, której ulgę przyniósł pełen miłości gest Weroniki, twarz która na wieki jaśnieje jak słońce.

To jest Dobra Nowina – Jego łaska nas ogarnia i prowadzi, Jego łaska nas przemienia, bo On jest początkiem naszego istnienia, sprawcą wszelkiego chcenia i działania. On czuwa przy nas i Jego cicha i pokorna miłość zawsze nam towarzyszy.

Tak mówi Pan Bóg, Święty Izraela: W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła. Lecz Pan czeka, aby wam dać łaskę i dlatego stoi, by się zlitować nad wami (Iz 30, 15-18, Modlitwa południowa). Na tę miłość nie musimy zasłużyć, bo ona dana nam jest za darmo, ona wylała się na świat, by nas w miłość przemieniać.

Nie ma takiej ciemności i takiego grzechu, który nie zostałby pokonany na krzyżu, bo nasz Pan, Jezus Chrystus śmierć zniweczył i przez Ewangelię da nam światło życia wiecznego (antyfona do pieśni Zachariasza).

Jeżeli jest w nas pragnienie spotkania Boga, to nie musimy się obawiać, bo on nas na nowo stwarza, wychodzi nam na spotkanie, kładzie na nas swą dłoń i prowadzi na górę przemienienia, objawia swe jaśniejące oblicze i pozwala nam się zachwycić, byśmy chcieli z Nim przebywać. Daje nam wierność i łaskę, byśmy wyruszyli za Przedwieczną Miłością na Golgotę, by święta przestrzeń spotkania ogarniała całe nasze życie.

Małgorzata Batko

Zobacz także