Pozwól się podnieść

Liturgia słowa: Flp 3, 3–8a; Łk 15, 1–10

My jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym - my, którzy sprawujemy kult w Duchu Bożym i chlubimy się w Chrystusie Jezusie, a nie pokładamy ufności w ciele (Flp 3, 3).

„Pokładać ufność w ciele” oznacza, że sami możemy, a może nawet musimy, oddawać kult Bogu, że dokonuje się to naszym własnym wysiłkiem, co wynika z przekonania, że „należy” się nam przystęp do Niego. Natomiast jeśli sami nie możemy sięgnąć nieba, tak sami nie możemy prawdziwie uczcić Boga.

Kiedyś na pytanie Samarytanki o miejsce prawdziwego kultu Boga: czy w Jerozolimie, czy w Sychar na górze Garizim, Jezus odpowiedział:

Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec (J 4, 23).

Możliwość zbliżenia się do Boga nie wynika ani z naszego urodzenia czy przynależności, ani z naszych zasług. Jest ona nam dana przez Jezusa w Duchu Świętym, który jest jednocześnie Duchem prawdy. I to jest nasza jedyna podstawa chlubienia się. Wymaga to od nas pokory. Ona jest dyspozycją do darmowego przyjęcia łaski bliskości Boga. Jeżeli istnieje w nas jakakolwiek wyniosłość, dumne mniemanie, że udział w królestwie Boga się nam „należy”, to grzeszymy pychą i tym samym odcinamy się od Niego. Dlatego św. Paweł tak jednoznacznie odrzuca wszystkie swoje „zasługi”: przynależność do Izraela, obrzezanie, prawowierność i brak uchybienia w przestrzeganiu Prawa, byleby tylko prawdziwie poznać Chrystusa, czyli wejść z Nim w bliską zażyłość.

Przypowieści z dzisiejszej Ewangelii, wydaje się, są odpowiedzią na lęk przed odrzuceniem człowieka, który zgrzeszył i w związku z tym stracił „zasługi” potrzebne, aby być w królestwie Bożym. Pan Jezus tłumaczy w tym kontekście, że królestwo Boże nie jest „elitarnym klubem dla nieskalanych”, ale jest królestwem miłości, gdzie panuje radość z każdego, kto podniósł się z grzechu i wrócił. Przypowieści mówią nawet więcej: nie tyle się podniósł, ile pozwolił się podnieść i przywieść do wspólnoty.

Podkreślenie owej radości jest o tyle ważne, że istnieje u nas ogromna pokusa zwątpienia w możliwość pojednania się z Bogiem. Jest to chyba największa pokusa w obliczu śmierci, pokusa rozpaczy. Gdy uświadomimy sobie, że zamiast potępienia i pogardy doświadczymy radości całej społeczności zbawionych, że w królestwie Ojca nie ma żadnego pysznego wywyższania się, żadnej chęci wykazania komuś jego grzechów i pamiętliwości, ale radość z odzyskania życia, o wiele łatwiej nam wyznać grzech. Właściwie uniemożliwia nam to pycha, mniemanie, że sami powinniśmy się okazać doskonałymi, że sami powinniśmy sobie zasłużyć na zbawienie. Ta fałszywa świadomość prowadzi ostatecznie do rozpaczy. Stąd tak ważne jest poznanie Jezusa Chrystusa jako Pana naszego, poznanie Jego miłości do końca, aż do zgody na ogołocenie z wszelkiej godności w ludzkim wymiarze po to, abyśmy pozwolili Mu podnieść nas z upadku.

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 5, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także