Prawdziwy wybór

Piątek XXXIV tyg. zw. II, liturgia słowa: Ap 20, 1-4.11-21,2; Łk 21, 29-33

I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma (Ap 21, 1).

Nie ta ziemia i nie to niebo jest nasze. One przemijają i jeżeli się ich uczepimy, sami podzielimy ich los. Po co zatem to życie i ta ziemia? Po to, abyśmy się narodzili do życia. Dlaczego jednak Bóg nas nie stworzył od razu do nowego życia? Początek Księgi Rodzaju wskazuje, że Bóg stworzył nas od razu z zamiarem wprowadzenia w bliskość z sobą.

Ale nie chciał, aby odbyło się to bez naszej woli, bez naszego wyboru. Nasze życie na ziemi jest tak zorganizowane, że możemy prawdziwie wybrać. Mamy do tego stopnia wolność, że możemy nawet odrzucić Boga! Stąd nasze wątpliwości, niepewność, złudne nadzieje itd. Wybór musi być autentycznie nasz.

Apokalipsa opisuje scenę sądu ostatecznego, na którym osądzono zmarłych z tego, co w księ­gach zapisano, według ich czynów (Ap 20, 12). Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia (Ap 20, 15). Nasze potoczne wyobrażenia na ten temat są nieco inne. Jeżeli mówimy o księdze, to myślimy o takiej, w której są zapisane dobre i złe czyny. Sąd miałby polegać na tym, że dobro przeważa nad złem lub odwrotnie – zło przeważa nad dobrem. W Apokalipsie mamy jedną księgę życia. Sąd dokonuje się według czynów każdego człowieka, ale nie ma mowy o żadnym bilansie dobra i zła, lecz o życiu lub jego braku. Raczej trzeba by mówić o czynach dających udział w życiu lub czynach martwych.

O takich mówi np. List do Hebrajczyków (zob. Hbr 6, 1). Oczywiście czyny niosące życie są dobre, a pozbawione życia są złe, jednak ocena ż̇ycia lub śmierci nie sprowadza się do kryterium moralności ogólnie przyjmowanej. Bywają moralnie poprawne czyny, ale martwe w sobie. Bywają czyny moralnie wątpliwe w potocznym rozumieniu, ale niosące życie. Nie da się tego przewidzieć z góry, dopiero po owocach można je rozpoznać. Istotne jest to, że w naszym życiu chodzi o życie w pełni. Żyjąc obecnie, wybieramy życie lub śmierć, a nie „porządność” lub „nieporządność”. Wybór sięga głębiej niż to, co kontrolujemy naszą zwykłą świadomością, dzięki której potrafimy się orientować w bieżącym życiu. Wybór dokonuje się w sercu, do którego nie ma dostępu nasz rozum ani bieżąca wola.

W księdze życia zapisani są ci, którzy się „ponownie narodzili” (zob. J 3, 3), to znaczy dali się porwać Duchowi, którego otrzymali od Boga. Niestety, „porządność” bywa często martwa, bywa sztywnym trzymaniem się tego życia. Aby się ponownie narodzić, trzeba mieć w sobie wolność i pozwolić sobie to życie odebrać ze względu na życie nowe. W Ewangelii dzisiejszej Pan Jezus mówi: gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże (Łk 21, 31). Słowo „to” wskazuje na opisane w poprzednich akapitach Ewangelii czytanych wczoraj i przedwczoraj: wojny, kataklizmy, poruszenie sił niebieskich, prześladowania, oblężenie Jerozolimy i nadejście Syna Człowieczego. Będzie to czas próby, w którym okaże się, co dla nas jest najważniejsze: ocalenie tego życia, czy spokojne zawierzenie słowu Pana i obietnicy nowego życia. Ta wiara lub jej brak rozstrzyga o tym, kto jest zapisany, a kto nie, w księdze życia.

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 5, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także