Promieniująca twarz Boga

Komentarz do liturgii na XXVIII niedzielę zwykłą roku B

Bogaty młodzieniecBogaty młodzieniecIstnieje cecha Boga, którą doprawdy trudno mi pojąć: wymyka się On tym, którzy chcą Go posiąść i przywłaszczyć, a daje się tym, którzy, upokorzeni, zostali zmuszeni uznać takie działania za bezcelowe. Ubóstwo i upokorzenie, które przyciąga promieniującą Twarz Boga.

Młodzieniec z dzisiejszej Ewangelii prezentuje pierwszą postawę. Chociaż materialnie całkiem mu się powodzi, a jego moralna postawa jest nienaganna, brakuje mu jeszcze pewności zbawienia. Jest niczym dziecko, któremu w swojej religijnej układance zabrakło ostatniego kawałka – Boga.

Onieśmielony Bóg wymyka się takiemu rozumieniu. Nie chce się zgodzić na bycie jednym z kawałków układanki, choćby największym. Dlatego propozycja Jezusa („Przyjdź i chodź za Mną” – Mk 10,21) całkowicie zachwiała koncepcją młodzieńca. Nie był w stanie wyruszyć w nieznane z Bogiem Nieznanym. Przystać na tę niepewność i naturalną ludzką bezsilność w pojmowaniu Niepojętego.

A szkoda. Bo paradoksalnie ta bezsilność i cierpienie wynikające z niemożliwości poznania
i przywłaszczenia Boga – przyciąga Go. To jest owo ubóstwo ducha, które sprowadza królestwo niebieskie.

Hölderlin w przedmowie do Hyperiona napisze: „Jest właściwością Boga, że nie obejmuje Go to, co największe, a daje się On objąć temu co najmniejsze”. Nieśmiały Bóg? Być może w tym, co w nas najmniejsze i najsłabsze, czuje się On najbardziej bezpiecznie.

Zobacz także