Przebacz, jako i my przebaczamy

Wtorek III tygodnia wielkiego postu, lit. słowa: Dn 3,25.34–43; Mt 18,21–35

Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (Mt 18,32n).

W tych słowach Pan Jezus, odpowiadając na pytanie św. Piotra: Ile razy mam przebaczyć?, starał się przedstawić właściwą logikę myślenia. Zauważmy, że św. Piotr zadał pytanie w oderwaniu od własnej uczciwości: ile razy ja mam przebaczyć? Nie ma natomiast mowy o tym, że ja także potrzebuję przebaczenia. Dług mojego brata względem mnie istnieje niezależnie od mojego długu wobec kogoś innego. Pan Jezus przypomina, że nie można tak myśleć.

Nikt nie jest w takiej sytuacji, że jedynie inni zawinili wobec niego, a on jest sprawiedliwy. Niestety, wszyscy mamy skłonność tak uważać, ale to myślenie jest z gruntu fałszywe. Wszyscyśmy zgrzeszyli i nikomu nie dostaje sprawiedliwości. Wszyscy potrzebujemy Bożego przebaczenia. Dlatego nikt nie może zwolnić się od obowiązku przebaczenia drugiemu. Wyraźnie mówi o tym Księga Mądrości Syracha:

Odpuść przewinę bliźniemu, a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy. Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu, jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia? Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym, jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów? Sam będąc ciałem trwa w nienawiści, któż więc zyska dla niego odpuszczenie grzechów? (Syr 28,2–5).

Wydaje się, że największą chorobą naszego czasu jest brak konsekwencji myślenia, o której mówi Pan Jezus: Jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą. Domagamy się dla siebie miłosiernego traktowania, innym natomiast odmawiamy prawa do miłosierdzia. Najlepiej ujawnia się to w mówieniu o innych. Oburzamy się na postępowanie innych, choć sami postępujemy podobnie, ale na to już nie zwracamy uwagi. Ma to przyczynę w oderwanym myśleniu: nasze sprawy z kimś traktujemy całkowicie niezależnie od spraw, które ma z nami ktoś inny. Dla Pana Boga, jak wynika z tej przypowieści, sprawa wygląda zupełnie inaczej.

Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Ten zwrot zawiera w sobie dwa ważne momenty. Ponieważ mnie prosiłeś:– przebaczenie związane jest z prośbą w bezpośrednim spotkaniu. Przebaczenie „z serca”, o jakie chodzi Panu Jezusowi, nie jest sprawą mechaniczną, nie jest prostym zapomnieniem. Ono wyrasta ze spotkania, w którym proszący uznaje swoją winę. Pokrzywdzony powinien być świadomy swojej własnej winy w innych sytuacjach. Obaj jesteśmy winni: on wobec mnie, a ja wobec kogoś innego. a każdy z nas jest winny wobec Boga: Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem i uczyniłem, co złe jest przed Tobą (Ps 51,6). Jesteśmy zatem w podobnej sytuacji grzechu i obaj potrzebujemy miłosierdzia. Bez spotkania się z drugim człowiekiem w świadomości własnej grzeszności pojawia się bardzo silna pokusa pychy. Taka, jaka ujawnia się u faryzeusza w świątyni:

Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik (Łk 18,11).

Drugi moment wyrażają słowa: Darowałem ci cały ten dług. Jak wiemy z początku przypowieści, sługa nie prosił o darowanie długu, ale o cierpliwość, aby dług mógł zwrócić. Natomiast król ten dług darował. Przypomina się w tym momencie przykazanie miłości nieprzyjaciół:

Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. a wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych (Łk 6,35).

To przykazanie, podane przez Pana Jezusa, ukazuje sposób postępowania Boga względem nas. w naszym długu wobec Boga nie chodzi o spłacenie go, jest to niemożliwe, ale o prawdziwą prośbę i przyjęcie takiej samej zasady postępowania względem innych. Wtedy stajemy się „dziećmi Boga”. Dług, nasze rozmaite sprawy, konflikty, jakie się tutaj rozgrywają, nie są ważne same w sobie. Nie chodzi o to, kto ma rację, kto lepszy, kto winny, kto niewinny. Ale o prawdziwe spotkanie z Bogiem i drugim człowiekiem, który, podobnie jak ja, jest Jego dzieckiem. Takie spotkanie jest możliwe tylko w sercu, do którego nie mamy bezpośredniego dostępu. Natomiast przebaczenie jest bardzo ważną bramą do niego. Staje się nią, bo przez przebaczenie upodabniamy się do Boga, który w tym sercu mieszka. Przebaczyć z serca oznacza tyle, co w naszym przebaczeniu sięgnąć serca. Przede wszystkim przez sięgnięcie po Boży wzór, a raczej Bożego ducha przebaczenia. Ponadto przebaczenie otwiera nasze serce na spotkanie z drugim. Przebaczenie jest pierwszym gestem miłości, tym samym jest bramą do królestwa Bożego, które jest królestwem miłości, czyli królestwem wzajemnego dzielenia się dobrem. Ono jest warunkiem koniecznym wszelkiej miłości, co tak mocno podkreśla kilka razy w Ewangelii Pan Jezus.

Przebaczenie prowadzi do zmiany myślenia z egocentrycznego i oderwanego do myślenia w kategoriach solidarności i wspólnej biedy z drugim, do współ-myślenia z innymi. Mówiąc w skrócie: od myślenia w kategoriach „ja”, do myślenia w kategoriach „my”. Takie myślenie jest początkiem życia, bo w nim nie chodzi o to, kto ma rację, ale o to, byśmy prawdziwie żyli.

Włodzimierz Zatorski OSB

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 2a, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także