Przepraszać, nie przepraszać…

Ostatniej niedzieli na Mszy w mojej parafii, w czasie obowiązkowej a wypierającej homilię adoracji - boć to pierwsza niedziela miesiąca była - czytane były różne modlitwy, takie ektenie błagalno-przepraszalno-dziękczynne. Trochę się tam chyba miniherezyjek zaplątało (np. semipelagianistycznych; chyba, że to wychodzi na jaw moje mimowolne upodobanie do augustyńsko-luterańskiej koncepcji, że na zbawienie nie można sobie zasłużyć, i w tym wypadku to ja popadam w herezję).

Najbardziej mnie jednak rozbawiło/rozeźliło jedno wezwanie, w którym przepraszaliśmy Pana Jezusa za to, że nie pogłębiamy naszej wiary poprzez lekturę Pisma Świętego (do tego momentu jeszcze w porządku), książek religijnych i prasy katolickiej.

Byłem w kropce, bo nie odczuwam najmniejszych wyrzutów sumienia z powodu nieczytania ww. książek i prasy (Pismo, wiadomo, inna rzecz). Mało tego, moim doświadczeniem prawie dziesięciu ostatnich lat jest coś, co mogę nazwać "rozszerzaniem przestrzeni wiary" za pośrednictwem lektury książek całkowicie niereligijnych. (Prasy nie czytam praktycznie żadnej, więc trudno mi cokolwiek w tej kwestii powiedzieć.)

Zachwyca mnie nieodmiennie znajdowanie (albo raczej napotykanie) jakiejś iskry Bożej tam, gdzie wiadomo, że znalazła się bez świadomej intencji autora. Może chodzić o różne rzeczy. Tolkiena fascynował Beowulf między innymi dlatego, że ujawniało się w nim męstwo ludzi nie znających chrześcijańskiej nadziei, męstwo tragiczne. I, jak sądzę, widział w tym właśnie taką iskrę, coś co jest dowodem za Bożą prawdą nie narzucającym się, nie nachalnym. Są opowieści, genialne narracje – również w obrębie literatury popularnej – które pozwalają na nowo przyswoić sobie jakiś zestaw wartości, rdzennie ewangelicznych czy chrześcijańskich, a które na planie swojej litery nic z ewangelią nie mają wspólnego. To trochę tak, jak niektórzy z Ojców widzieli praeparatio evangelica w pismach Platona – coś, co teoretycznie nie może mieć miejsca, a z punktu widzenia wiary ma.

Nie, nie zamierzam przepraszać, że nie czytam książek katolickich.  


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Dekert

Tomasz Dekert na Liturgia.pl

Urodzony w 1979 r., doktor religioznawstwa UJ, wykładowca w Instytucie Kulturoznawstwa Akademii Ignatianum w Krakowie. Główne zainteresowania: literatura judaizmu intertestamentalnego, historia i teologia wczesnego chrześcijaństwa, chrześcijańska literatura apokryficzna, antropologia kulturowa (a zwłaszcza możliwości jej zastosowania do poprzednio wymienionych dziedzin), języki starożytne. Autor książki „Teoria rekapitulacji Ireneusza z Lyonu w świetle starożytnych koncepcji na temat Adama” (WAM, Kraków 2007) i artykułów m.in. w „Teofilu”, „Studia Laurentiana” i „Studia Religiologica”. Mąż, ojciec czterech córek i dwóch synów.