Przez 'u’ czy przez 'a’?
Wolę przez ‘u’. Bo starsze, ciekawsze i bardziej odpowiada mojemu poczuciu estetyki lingwistycznej.
Chodzi o Bogurodzicę. Bogu-rodzica, czyli rodzicielka dla Boga. Bogu, celownik, który poloniści nazywają celownikiem pożytku, a filolodzy – dativus commodi. Forma starsza, jak o tym świadczy znana wszystkim pieśń,*) od Bogarodzicy – czyli rodzicielki Boga. Tu jest tylko zwykły dopełniacz.
Bogurodzica jest tłumaczeniem greckiego Theotokos – Theos, Bóg, i cząstka tokos od czasownika tikto – rodzić. Ale uwaga na akcent! Theotókos a Theótokos to wielka różnica! Bogurodzica to Theotókos, z akcentem na drugą od końca sylabę. Jeśli jednak akcent przesuniemy na sylabę trzecią od końca – Theótokos – zmieni się znaczenie, takie słowo tłumaczymy bowiem jako zrodzony (-a) z Boga.
Po łacinie święta Dziewica określana jest Dei Genetrix, Bożą Rodzicielką: Ora pro nobis, sancta Dei Genetrix, módl się za nami, święta Boża Rodzicielko. Ale i łacina ma dokładne tłumaczenie greckiego Theotokos: Deipara, od Deus – Bóg, i czasownika pario – rodzić.
Z radością świętujmy Narodzenie błogosławionej Maryi, aby wstawiała się Ona za nami do Pana Jezusa Chrystusa (ant. z jutrzni).
*) Humor zeszytów: Rycerze polscy przed bitwą pod Grunwaldem zawsze śpiewali „Bogurodzicę”.
Dostarczamy wartościowe treści?
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
Liturgia w soczewce: Wigilia Paschalna, rok B
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
-
Warszawa: Za miesiąc koncert finałowy warsztatów „In Unintate”
In Unitate (łac. W jedności) to coroczne warsztaty muzyki liturgicznej, podczas których akademickie schole dominikańskie... więcej
-
Liturgia w soczewce: Wielki Czwartek – Msza...
„Liturgia w soczewce” to propozycja komentarzy do tekstów liturgii niedzielnej Mszy świętej, byśmy mogli jeszcze... więcej
Marcin L. Morawski
Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.