Przychodzi do mnie Pan Bóg i mówi…

Komentarz do Ewangelii V niedzieli zwykłej roku A

Picasso, Rodzina kuglarzyPicasso, Rodzina kuglarzyPrzychodzi do mnie Pan Bóg i mówi: jesteś światłem świata. Co zrobić z takimi słowami? Uprzejmie podziękować za komplement? Przestraszyć się i schować, chociażby pod łóżkiem? Zarzekać się, że to zbyt wiele jak na tak małego człowieczka? A może po prostu zapytać szczerze o to, co Pan Bóg ma na myśli, mówiąc „światło” i „świat”...

W Ewangelii Jezus przyrównuje świat do domu. Ile to już razy czytałem i słyszałem, że świadczenie zaczyna się od najbliższych. Słyszeć – jedno, wykonać – drugie. Jednak Pan Jezus nie wymyśla dla mnie niestworzonych zadań. Światło w domu ma po prostu świecić wszystkim, którzy w nim są. Być światłem świata znaczy więc najpierw być potrzebny swoim domownikom. Przede wszystkim dla nich i z nimi być.

W krótkim wersecie przed Ewangelią czytam o źródle światła. Ja jestem światłością świata, mówi odważnie Jezus. Światłość świata nie jest więc jakąś energią, efektem zjawisk fizycznych, ale Osobą, Kimś. To też podpowiedź. Tak jak sama Jego obecność rozjaśnia ciemność, tak i ja, zanim zacznę cokolwiek działać, mam być obecny.

We fragmencie z listów Pawła znajduję słowo o tym, że Apostoł nie zamierza błyszczeć słowem i mądrością przed swoimi słuchaczami. Jednym słowem Paweł demaskuje w tym miejscu tysiące moich sposobów na to, jak by tu przed ludźmi „zajaśnieć” pomysłem, poświęceniem, rzekomym zapracowaniem i niebanalnym wstrzeleniem się w dyskusję. Zamiast mojego blasku, mam pokazywać innym tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. To On jest światłością. Ja mam na Niego całym sobą wskazywać.

W psalmie śpiewam o człowieku łagodnym, że jest światłem wschodzącym w ciemnościach. Każda więc moja decyzja na łagodność, a także na miłosierdzie i sprawiedliwość jest już złamaniem ciemności, jest wschodem światła, jest zapowiedzią Łagodnego, Miłosiernego i Sprawiedliwego Wschodzącego Słońca. 

W końcu u Izajasza czytam o głodnym, tułającym się i nagim. To oni – ludzie braku, wciąż niepełni, wciąż nienasyceni, wciąż potrzebujący – są w istocie światłem świata. Bo właśnie wtedy, gdy wychodzę w ich stronę, moja ciemność staje się południem.

Przychodzi do mnie i do Ciebie Pan Bóg i mówi: jesteś światłem świata. Teraz rozumiem, że to znaczy: bądź dla innych, a przez to pokazuj im Jaśniejącego Chrystusa.

Wojciech Dudzik OP

Zobacz także