Przypomnieć sobie krzywdę

Sztuka przebaczenia to kilkuetapowy proces, nie zaś jednorazowy akt. Najpierw trzeba rozpoznać krzywdę, co zwykle rozwija się w długą listę strat.

Następnie trzeba stanąć twarzą w twarz wobec krzywdziciela i – mimo lęku i odruchowej uników – skonfrontować go. Nawet śmierć czy fizyczna nieobecność nie zwalniają z tego etapu; można przecież napisać list nazywający krzywdę po imieniu, choć adres odbiorcy pozostanie nieznany.

Uraz urazowi nierówny. Inaczej boli nas to, gdy ktoś nadepnie nam na odcisk w zatłoczonym autobusie, a inaczej ośmieszenie naszej pracy, w gronie osób w pracy. Inaczej pamiętamy i przeżywamy urazy z dzieciństwa, a inaczej te, który nam się przydarzyły w wieku dojrzałym. Obiektywnie bowiem może nawet nic się nie stało, subiektywnie jednak rana została i daje się od czasu do czasu we znaki.

Posłuchaj nagrania
http://www.liturgia.pl/zasoby/uploads/files/dzwieki/11041_1.mp3

Ciąg dalszy na adwent.deon.pl

Zobacz także