Romantyzm i polityka, czyli dobra kuchnia jako podstawa twórczego sporu

Czy spór o polskość musi ograniczać się do opozycji romantyczne–pragmatyczne? Przemyślenie tego tematu proponuje najnowszy numerze „Christianitas”, zatytułowany „Romantyzm i polityka”.

okładka 47 numeru

Myślę, że na tle modnych od jakiegoś czasu wśród środowisk prawicowej inteligencji dyskusji o mesjanizmie, który najczęściej traktowany jest niemal jako wyizolowany kulturowy mem, taka próba poszerzenia perspektywy jest zdecydowanie potrzebna. Kwartalnik zdążył przyzwyczaić czytelników, że sprawy polityki splatają się w nim z kwestiami liturgicznymi, duchowością, historią i wysoką kulturą. Ta formuła, będąca już spécialité de la maison warszawskiego środowiska, i tym razem okazuje się solidną strawą duchową dla jednych, innym zaś z pewnością ma okazję stanąć kością w gardle.

Apetyt na transcendencję rozbudza Tomasz Rowiński w artykule Polska wieczna i Polska w budowie, wskazując na ślepy zaułek, do którego prowadzi wspomniana na początku opozycja. Przedstawiając dotychczasowe propozycje dyskursu na temat polskości, autor diagnozuje, że nie tylko propozycje „romantyków” i „pragmatyków” są niewystarczające, ale unieruchamiają samą możliwość twórczego sporu. Zdaniem Rowińskiego perspektywa chrześcijańska ma tu do zaoferowania coś więcej – z jednej strony zwrot ku konkretowi (co stanowi alternatywę dla „Polski wiecznej” romantyków), a z drugiej – ku egzystencjalnemu (nadprzyrodzonemu) wymiarowi współ–bytowania Polaków (wbrew „pragmatykom”). To teza, która wymaga pozytywnego rozwinięcia – zgoda, ale z pewnością jest istotną próbą naruszenia monopolu pewnej dialektyki, która często okazuje się bezrefleksyjnie przyjmowaną ideologią.

Dekonstrukcję tezy o fatalnym skazaniu polskości na romantyzm kontynuuje tekst Pawła Milcarka, który rozszerza perspektywę o inne źródła patriotyzmu – na czele z chrześcijańskim logosem, zakorzenionym dzięki ewangelizacji (zapewne można by zapytać, czy skuteczność jej oddziaływania nie jest tu zbytnio idealizowana), i sarmatyzmem. Milcarek słusznie podkreśla tożsamościową stronę sporu – zbyt często upraszczaną do jednego romantycznego korzenia obiegowym hasłem „My wszyscy stamtąd” bez dalszej krytyki tej genealogii. To kolejna blokada myślenia o polskości, którą „Christianitas” proponuje przemyśleć i przezwyciężyć.

Wśród tekstów odnoszących się bezpośrednio do tematy numeru, artykuł Marka Jurka (Polska w labiryncie romantyzmu) wypada stosunkowo najsłabiej. Autor zbyt „swojsko” obchodzi się z dziedzictwem romantycznym, stwierdzając na przykład, że dla Polaków„ […] romantyzm był po prostu artystycznym i historycznym kontekstem twórczości”. Redukcja polskiego romantyzmu do fenomenu podporządkowanego chrześcijańskiemu (by nie powiedzieć: „apollińskiemu”) logosowi jest czymś, co pomija w zasadzie specyfikę doświadczenia romantycznego, zwłaszcza jego fantazmatyczność i „niesamowitość” (której wiele uwagi poświęciła na przykład Maria Janion). To uproszczenie dobrze obrazuje początkowy fragment, w którym z autorskiego kanonu romantyzmu „wielkiego i zmagającego się z samym sobą” został wyłączony Juliusz Słowacki – być może dla Jurka postać właśnie zbyt „dionizyjska”, zwichrowana i rewolucyjna, jednak właśnie w tym „zmagająca się z samym sobą” (do ostateczności, co pomija niestety drugi tekst Rowińskiego, nadający Słowackiemu rysy św. Augustyna z Retractationes). Marginalizując typ doświadczenia właściwy autorowi Króla–Ducha, trudno zrozumieć nie tylko polski romantyzm, ale i skomplikowany kulturowy splot chrześcijaństwa ze słowiańszczyzną, który raz przybiera postać przyjaźni Wokulskiego i Rzeckiego, a innym razem wyzwala pokusę Rymkiewiczowego „wieszania”.

Tym, co z pewnością warto podkreślić w czterdziestym siódmym numerze „Christianitas”, jest poświęcenie uwagi kwestii tożsamości – która w różnych współczesnych (pseudo)sporach traci swoje zakorzenienie w perspektywie religijnej. Problem tożsamość w perspektywie doświadczenia chrześcijańskiego można uznać za wspólny mianownik pozostałych znakomitych tekstów z tego numeru ¬– na czele z tłumaczeniem Via media bł. Johna H. Newmana, a więc postaci, której spór z własną przynależnością zaowocował odkryciem drogi do wspólnoty Kościoła. Na sens tej przemiany może rzucić z kolei nowe światło tekst ks. Cezarego Smutniewskiego, opisującego temat communio u Benedykta XVI, pasterza obdarzonego prawdziwym „zmysłem jedności” (nie tylko wobec anglikanów).

W temacie liturgii kwartalnik proponuje przyjrzenie się reformie brewiarza – której w obliczu sporów o Mszę Świętą rzadko poświęca się tak wiele uwagi, jak uczynił to Milcarek w swoim imponującym pod względem zawartości merytorycznej opracowaniu Od psałterza pełnego do psałterza łatwiejszego, przedstawiając jednocześnie tłumaczenie Propozycji dotyczących brewiarza Świętej Kongregacji Obrzędów z 1960 roku. Równie obfitym kąskiem (z obszaru zagadnień liturgiczno–muzycznych) jest z pewnością tekst Bartosza Izbickiego Grać Straussa jak w Wiedniu, śpiewać chorał jak w Rzymie. Na tle sporu o „reformę reformy” wart odnotowania jest także tekst ks. Krzysztofa Irka, referującego próbę rozwinięcia problematyki rozumienia II Soboru Watykańskiego przez ks. prof. Brunera Gherardiniego. Dodam: moim zdaniem niezbyt udaną – ale wymagającą przemyślenia. Jeśli czytelnik podzieli moje negatywne odczucia, proponuję sięgnąć później po artykuł Michała Barcikowskiego o wojennych dziejach Stolicy Apostolskiej – wnikliwe (a przy tym emocjonujące!) studium historii Kościoła.

Choć zastrzegam, że nie uwzględniłem wszystkich smaków, jakie serwują autorzy nowego numeru „Christianitas”, zachęcam do degustacji. Bynajmniej nie po to, by gładko przełknąć wszystkie propozycje – ale zważywszy na tradycyjnie traktowany niezwykle serio polski rytuał dyskutowania przy stole (oby jak najmniej było tu sporów pozornych), raczej nam to nie grozi.


Artykuł wstępny Tomasza Rowińskiego dostępny jest na stronie https://dl.dropbox.com/u/151824/47wstep.pdf

Spis treści nowego numeru dostępny jest na stronie https://dl.dropbox.com/u/151824/47spis.pdf

Zobacz także