Sobory a sztuka

SobórSobórW zasadzie Kościół od nieomalże zarania swoich dziejów bardzo mocno popierał sztukę i jej rozwój. Oczywiście w pierwszych wiekach, kiedy chrześcijaństwo nie było religią oficjalną w Cesarstwie Rzymskim, pośród prześladowań, sztuka kościelna nie rozwijała się.

Jednak już od III wieku możemy obserwować powstawanie pierwszych kościołów[1]. Jej dynamiczny rozwój można zaobserwować po wydaniu edyktu mediolańskiego przez cesarza Konstantyna. W niniejszym tekście zajmę się tym, w jaki sposób sobory powszechne odnosiły się do kwestii sztuki. Posłuży nam w tym nauczanie trzech z nich: Nicejskiego II, Trydenckiego oraz Watykańskiego II. Ojcowie tych soborów poświęcili wiele miejsca kwestii sztuki. 

W doktrynalnym nauczaniu Kościoła problem sztuki pojawił się w momencie, gdy w cesarstwie bizantyjskim triumf zaczęła odnosić herezja ikonoklazmu. Był to moment niezwykle trudny w dziejach Kościoła. W roku 726 cesarz Leon Izaruryjczyk nakazał usunąć obraz Chrystusa, który znajdował się nad drzwiami pałacu cesarskiego[2]. To był początek. Wkrótce zwolennicy ikonoklazmu zaczęli prześladować tych, którzy bronili prawowierności kultu ikon. Klasztory stały się miejscami, w których przechowywano obrazy.

W roku 787 zwołany został w tej sprawie Sobór Nicejski II. Wypracował on doktrynalne spojrzenie na kwestię kultu obrazów. Przyjrzyjmy się zatem, co na temat sztuki mówi ów sobór:

W trzynastym punkcie Dekretu wiary, możemy przeczytać, że przedmiotem kultu mają być nie tylko wizerunki krzyża, lecz także święte obrazy malowane, ułożone w mozaikę lub wykonane innym sposobem, które umieszcza się ze czcią w świętych kościołach Bożych, na naczyniach liturgicznych i na szatach, na ścianach czy na desce, w domach czy przy drogach[3]. Sobór przy tym powołuje się na naukę Świętych Ojców i Tradycję Kościoła. A zatem sankcjonuje to, co już istniało w Kościele. Widzimy, że to, co najważniejsze, to fakt, iż wizerunki święte można umieszczać na wszystkich przedmiotach kultu. Wizerunki te, jak pisze dalej sobór, są wyobrażeniami Jezusa Chrystusa, Maryi, aniołów i świętych. Uzasadnienie tego rodzaju kultu jest związane z tym, iż w ten sposób wierni są zachęceni i pociągnięci do okazywania miłości pierwowzorom. Co ważne, kult ikon nie jest kultem adoracji, który należy się tylko samemu Bogu. Jest to cześć taka, jaką oddaje się Ewangelii i Krzyżowi. Ma on prowadzić wierzących do archetypu. Jak pisze sobór kto składa hołd obrazowi, ten go składa Istocie, którą obraz przedstawia[4] Bez wątpienia orzeczenia soborowe przyczyniły się bardzo mocno do rozwoju ikonografii chrześcijańskiej.

Istotnym elementem uzasadniającym kult ikon jest powołanie się na prawdziwość Wcielenia Chrystusa. Skoro Bóg się wcielił i stał się prawdziwym człowiekiem, możliwe stało się przedstawienie naszego Pana pod postaciami ikon. Myślę, że to bardzo ważne stwierdzenie. Realność Wcielenia pozwoliła na to, żeby kult ikony stał się prawowierny. Jeżeli prawda, iż Bóg stał się człowiekiem, ma nieść w naszym życiu jakieś konsekwencje, to właśnie jest to jedna z nich. Tym samym ikona sama staje się teologią albo, mówiąc precyzyjniej, jej przedstawieniem. Nie będę tu pisał o teologii ikony, gdyż nie o tym ma być ten artykuł, jednak myślę, że każdy, kto choć trochę zajmuje się tą dziedziną wie, iż dobrze napisana ikona jest nośnikiem prawd wiary.

SobórNaukę Soboru Nicejskiego potwierdził Sobór Konstantynopolitański IV[5]. Niestety recepcja tegoż zgromadzenia świętych ojców w znikomy sposób dokonała się na zachodzie. Joseph Ratzinger w swojej książce Duch liturgii tak o tym pisze: Kościół zachodni nie musi rezygnować ze specyfiki swojej drogi, którą kroczy mniej więcej od XIII wieku. Powinna w nim jednak nastąpić rzeczywista recepcja siódmego soboru powszechnego, czyli Soboru Nicejskiego II, który wypowiedział się na temat zasadniczego znaczenia obrazu oraz jego teologicznego miejsca w Kościele. Kościół zachodni nie musi przyjmować wszystkich pojedynczych norm, wypracowanych w tej kwestii przez następne sobory i synody wschodu, który to proces zakończył się w 1551 roku na Soborze Moskiewskim („soborze stu rozdziałów”). Jednakże podstawowe zasady owej teologii obrazu Kościół zachodni powinien postrzegać jako obowiązujące również jego[6]. Myślę, że tu ma swoje źródło powolny proces oddalania się zachodniej sztuki kościelnej od rozumienia tego, co ona ma wyrażać. Dlatego w pełni zgadzam się z obecnym papieżem, iż o ile nie musimy kopiować wzorców wschodnich, o tyle należałoby się zastanowić nad tym, do czego sztuka religijna ma prowadzić.

Kolejny sobór, który zajął się tą kwestią był Sobór Trydencki. Wiemy, w jakim klimacie sobór został zwołany. W Kościele miał miejsce kryzys związany z reformacją, której przedstawiciele odrzucili kult obrazów. W związku z tym sobór musiał poruszyć ten problem. Zajął się on także kwestią muzyki kościelnej. Ten jednak temat potraktowano marginalnie. Podczas sesji 22 przyjęto Dekret o tym, co należy zachować, a czego unikać podczas odprawiania mszy[7]. W punkcie szóstym owego dekretu możemy przeczytać, iż z kościołów będą usunięte takie rodzaje muzyki, w których tkwi domieszka czegoś swawolnego albo nieczystego, czy to wykonywanej na organach, czy też śpiewanej[8]. Oczywiście pozostaje pytanie, czym jest taka muzyka. Jednak najważniejsze jest to, że sobór zwraca uwagę na konkretny problem związany z tym, iż Msza św. domaga się adekwatnej oprawy muzycznej.

Przejdźmy jednak do kwestii obrazów i ich kultu. Po sesji 24. pojawia się wniosek arcybiskupa Pragi odnośnie do tego, czym należy się zająć na kolejnych sesjach soboru. Jednym z podpunktów jest kwestia recepcji nauki Soboru Nicejskiego II co do kultu obrazów. A zatem widać, że dostrzegano ten problem w Kościele. Na kolejnej, 25. sesji soboru odnajdujemy dokument zatytułowany Wzywanie, cześć i relikwie świętych oraz święte obrazy[9]. Sobór potwierdza, że kult obrazów Chrystusa, Maryi i innych świętych jest kultem ortodoksyjnym. Ważne jest jednak to, iż nie chodzi tu o sam obraz, lecz o pierwowzór. Sobór bardzo mocno kładzie akcent na to, że w samym obrazie nie tkwi żadna szczególna moc, ani też nie są one same w sobie przedmiotem kultu jak pogańskie bożki, lecz że w ten sposób czcimy tego, którego przedstawiają. Tu sobór wprost odnosi się do orzeczeń Soboru Nicejskiego II. Myślę, że była to pewna próba recepcji tegoż soboru, pozostaje jedynie pytanie, czy udana.

SobórDalej sobór stwierdza, że przedstawianie scen ewangelicznych oraz scen z życia świętych ma na celu swoistą dydaktykę. W ten sposób przypomina się ludowi, jak wiele dobrodziejstw i darów otrzymał od Chrystusa, ale także […], że cuda i zbawienne przykłady dokonane przez Boga za pośrednictwem świętych przedstawione są wiernym, żeby dziękowali za nie Bogu i kształtowali swoje życie i obyczaje naśladując świętych, żeby byli pobudzani do adorowania i miłowanie Boga oraz do praktykowania pobożności[10]. A zatem ten kult ma wpływać na wyobraźnię wiernych i poprzez to pobudzać do prawdziwej pobożności. Jest to oryginalne stwierdzenie soboru, który obok akcentu modlitewnego i adoracyjnego, do nauczania doktrynalnego dołączył działanie dydaktyczne kultu obrazów.

Ważnym elementem w nauczaniu soboru było ustanowienie, że to biskupi są odpowiedzialni za to, by w ten rodzaj kultu nie wkradły się żadne błędy. To znaczy zauważono, iż może nastąpić sytuacja, w której obrazy będą przedstawiać fałszywą naukę. Ponadto zabroniono magicznego używania obrazów, a także, by nie zdobiono ich bezwstydnym powabem[11]. Tu znów pojawia się problem, kto ma interpretować, kiedy obraz jest jeszcze obrazem świętym, a kiedy świeckim. Bez wątpienia nauka soboru bardzo mocno wpłynęła na rozwój sztuki baroku.

Bardzo dużo miejsca sztuce kościelnej poświęca Sobór Watykański II. Konstytucja o liturgii świętej Sacrosantcum Consilium zawiera dwa rozdziały poświęcone temu tematowi. Rozdział 6. zatytułowany jest Muzyka sakralna, zaś kolejny – Sztuka kościelna i sprzęty liturgiczne[12]. I tym rozdziałom chciałbym przyjrzeć się bliżej. Obydwa w bardzo praktyczny sposób traktują przedmiot rozważań, mniej wagi zaś przywiązują do kwestii doktrynalnych.

Na początku muzyka kościelna. Bardzo mocno podkreślona jest rola służebna muzyki w liturgii. Mo ona za zadanie pomóc wiernym się modlić. Dlatego też ważne jest, aby biskupi popierali zespoły śpiewacze. Stąd też postulat, by w seminariach klerycy byli kształceni w tej dziedzinie. Jednak to, co najważniejsze to fakt, iż sobór uznaje, że chorał gregoriański jest własnym śpiewem liturgii rzymskiej. Nie wyklucza to innych rodzajów muzyki, jednak ten jest na pierwszym miejscu. Ważny dodatek – sobór uznaje, że na misjach może istnieć potrzeba używania miejscowych rodzajów muzyki.

Co do instrumentów, to konstytucja wymienia tylko organy piszczałkowe, jednak nie wyklucza stosowania innych instrumentów. Decyzję w tej sprawie pozostawia jednak kompetentnym władzom miejscowym, czyli w praktyce biskupom.

Teraz zajrzyjmy do kolejnego rozdziału o sztuce kościelnej. Sobór uznaje, iż do najszlachetniejszych dzieł ducha ludzkiego słusznie zalicza się sztuki piękne[13]. I przypomina, że Kościół zawsze popierał rozwój tej dziedziny ludzkiej aktywności.

Na początku uznaje się, iż nie ma jednego obowiązującego stylu w sztuce kościelnej. Dlatego należy dopuścić do rozwoju tejże. I główne decyzje w tej gestii pozostawia biskupom. Oni także mają w swoich diecezjach powołać Komisje Sztuki Kościelnej. Jednak nie wolno dopuszczać do kościołów i innych miejsc świętych dzieł artystów, które nie licują z wiarą i dobrymi obyczajami oraz pobożnością chrześcijańską lub obrażają prawdziwy zmysł religijny czy to z powodu nieodpowiedniej formy, czy też z powodu niskiego poziomu, przeciętności lub naśladownictwa[14]. Ważnym kryterium oceny sztuki kościelnej jest jej liturgiczna funkcjonalność, czyli mamy tu do czynienia z postulatem praktycznym. Co istotne, sobór potwierdza prawowierność kultu obrazów świętych i ich miejsce w tradycji Kościoła.

Jednym z elementów soborowego podejścia do sztuki jest przekonanie, iż artyści są włączeni w jakiś sposób w dzieło Boga Stworzyciela. Stąd zatem ich wielka odpowiedzialność za wytwory własnych rąk. Myślę, że to niezwykle ważny postulat. Ukazuje on to, iż dzieło artysty to nie tylko jego prywatna sprawa. Dlatego każdy, kto uważa się za artystę powinien dbać o to, by jego dzieła w jakiś sposób ukazywały piękno Boga.

Kościół, czego dowodzę powyżej, w dziejach potrafił wypracować doktrynalne spojrzenie na sztukę, a także wysunąć szereg postulatów praktycznych. Myślę, że wiele z tego nauczania czeka na nasze zrozumienie i prawdziwą recepcję. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że nauka Kościoła znajdzie zrozumienie i zastosowanie wśród samych artystów.

 


[1] Zob. J. Danielou, H.I. Marrou, Historia Kościoła I. Od początków do roku 600, tłum. M. Tarnowska,Warszawa 1984, s. 138.

[2] Zob. G. D’Onoforio, Historia teologii II. Epoka średniowieczna, tłum. W. Szymona OP, Kraków 2005, s. 62. Oczywiście przyczyny ikonoklazmu były bardzo skomplikowane, jednak w niniejszym szkicu celowo nie poświęcam temu tematowi zbyt dużo miejsca.

[3] Sobór Nicejski II. Dekret wiary, nr 14, [w:] Dokumenty Soborów Powszechnych, t. 1, opr. A. Baron, H. Pietras, tłum. T. Wnętrzak, Kraków 2007, s. 337.

[4] Tamże, nr 16, s. 339.

[5] Zob. Sobór Konstantynopolitański IV. Kanon III, [w:] Dokumenty…, t. 2, tłum. T. Wnętrzak, Kraków 2007, s. 55.

[6] J. Ratzinger, Duch liturgii, Poznań 2002, s. 121.

[7] Zob. Sobór Trydencki. Sesja 22. Dekret o tym, co należy zachować, a czego unikać podczas odprawiania mszy, [w:] Dokumenty…, t. 4/2, tłum. H. Pietras, Kraków 2007, s. 649.

[8] Tamże, nr 6, s. 651.

[9] Wzywanie, cześć i relikwie świętych oraz święte obrazy, tamże, s. 781.

[10] Tamże, nr 6, s. 783.

[11] Tamże, nr 9.

[12] Konstytucja o liturgii świętej, r. 6 i 7, [w:] Sobór Watykański II. Konstytucje. Dekrety. Deklaracje, Poznań, s. 65–69.

[13] Tamże, nr 122.

[14] Tamże, nr 124.

Zobacz także