Świątynia czy jaskinia zbójców?

Piątek XXXIII tygodnia zwykłego, lit. słowa: 1 Mch 4,36–37.52–59; Łk 19,45–48

Oba dzisiejsze czytania mówią o oczyszczeniu świątyni. W Pierwszej Księdze Machabejskiej Żydzi dokonują oczyszczenia świątyni po jej zbezczeszczeniu przez pogan. Było to wielkie wydarzenie, symbol wyzwolenia się spod władzy pogan oraz zwycięstwa prawdziwej wiary nad bałwochwalstwem.

W Ewangelii Pan Jezus wyrzuca przekupniów ze świątyni dla jej oczyszczenia z tego, co świeckie. Nie tylko poganie bezcześcili dom Boży, ale robili to także sami Żydzi, wprowadzając handel na teren święty. Oczywiście potrafili to bardzo mądrze uzasadnić dla własnych korzyści. I to zbezczeszczenie jest o wiele gorsze niż zbezczeszczenie przez pogan, bo tamto wynikało z braku zrozumienia inności Boga Jahwe i Jego kultu od innych bogów.

Ewangelia św. Łukasza posiada bardzo wyraźny zamysł wyrażający się między innymi przez plan podróży Pana Jezusa. Według niej rozpoczął On swoją misję w Galilei i stopniowo zbliżał się do Jerozolimy, do centrum wiary żydowskiej. Ta podróż obejmuje znaczną część Ewangelii od 9,51 do 19,28. Przyszedł, aby odnowić więź Boga z człowiekiem. W dzisiejszej Ewangelii wchodzi do samego serca religii żydowskiej, do świątyni. Przychodzi, aby oczyścić i odnowić.

Pan Jezus, przychodząc na świat, mówił, że nie znalazł miejsca, gdzie by mógł głowę oprzeć (zob. Łk 9,58). Jeżeli istniało takie miejsce, to była nim świątynia. Jako 12–letni chłopak powiedział rodzicom: Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? (Łk 2,49). Później powiedział jeszcze bardziej dobitnie, utożsamiając się wręcz ze świątynią: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo (J 2,19). Uczniowie dopiero po zmartwychwstaniu zrozumieli, że mówił o świątyni swego ciała (J 2,21).

I właśnie w świątyni dochodzi do najostrzejszego konfliktu Jezusa z arcykapłanami, którzy z urzędu byli jej stróżami. Nie można tego konfliktu sprowadzić jedynie do samych arcykapłanów żyjących za czasów Pana Jezusa. Konflikt między Synem Bożym w świątyni i człowiekiem, który otrzymał od Boga zadanie strzeżenia tego, co najświętsze, powtarza się do dzisiaj we wszystkich wspólnotach religijnych. Niewątpliwie opisana w Ewangelii scena całkowicie przerosła ludzi. Nikomu nie przyszło do głowy, że oto prawdziwy Bóg przychodzi do „swojej własności”. A przecież tak się stało i niestety, człowiek Go nie przyjął! Arcykapłani żydowscy byli jedynie reprezentantami człowieka w jego sakralnej powinności. Podobnie sama świątynia było jedynie znakiem. Utraciła ona wkrótce swoje znaczenie. Przestała istnieć w następnym pokoleniu, a prawdziwy kult Boga, jak to nam powiedział Jezus z Nazaretu, nie jest związany z określonym miejscem. Prawdziwy kult Boga odbywa się w „Duchu i prawdzie”, co Pan Jezus zapowiedział w rozmowie z Samarytanką. Sami jesteśmy świątynią Pańską, jak pisze św. Paweł:

Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? (1 Kor 6,19).

Dlatego oczyszczenie świątyni przez Jezusa powinno być dla nas znakiem. Warto w tym momencie sobie uświadomić, że za czasów apostolskich nie było żadnych świątyń chrześcijańskich w postaci budowli. Pierwsze powstały dopiero w III wieku! Prawdziwą świątynią w pojęciu chrześcijańskim jest wspólnota uczniów Chrystusa żyjąca we wzajemnej miłości i wspólnie sprawująca Eucharystię. Dzisiaj, wydaje się, zapomnieliśmy o tej prawdzie. Na tym tle pojawia się druga prawda o tym, że każdy z nas w tej wspólnocie jest żywą świątynią Ducha Świętego.

W tym kontekście warto odczytać słowa: Mój dom będzie domem modlitwy, a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców (Łk 19,46). W modlitwie do Ojca podczas Ostatniej Wieczerzy Pan Jezus prosił uroczyście:

Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś (J 17,20–23).

Chwała, o jaką się modli Pan Jezus, była znakiem obecności Boga. Unosiła się ona nad namiotem spotkania, a następnie nad świątynią w czasie jej poświęcenia. Niezawodnym znakiem tej obecności jest jedność wierzących w Chrystusa. Tylko ona jest też środkiem przekonującym świat o wierze w Chrystusa. Przeciwieństwem tego jest „jaskinia zbójców”, czyli bezpieczne schronienie dla ludzi myślących tylko o sobie i swoich korzyściach. Świątynia służy wówczas jedynie do usprawiedliwienia własnych poczynań, które w istocie nie mają nic wspólnego z kultem Boga prawdziwego.

Trzeba umieć odnieść tę perspektywę do naszego wnętrza i zapytać, czy jest ono autentyczną świątynią Boga, „domem modlitwy”, czy „jaskinią zbójców”, gdzie chowamy urazy, złości, niechęci i nienawiść. Czy nasza pobożność nie jest jedynie wysiłkiem samousprawiedliwienia. Jeżeli nie nosimy w sobie nieustannej modlitwy wyrastającej z miłosierdzia, to stale będziemy popadać w rozmaite pułapki naszych namiętności i złości. Zakorzeniając się głęboko w modlitwie, otwieramy się prawdziwie na żywą obecność Boga w naszym życiu. Wtedy tajemnica świątyni w nas się dokonuje.

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 5, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także