Święci zapoznani, święci nieznani (i)

Zginął w wieku trzydziestu ośmiu lat, w walce z Pendą, władcą Mercji. Jego ciało okaleczono, głowę, ramiona i ręce zawieszono na palu, jako ofiarę dla Hangatyra – boga powieszonego, Herföðra –  ojca zbrojnych oddziałów, Sigtýra – boga zwycięstwa, czyli – dla Wodena.

Jego święto, obchodzone od 8. wieku, przypada 5 sierpnia; dlaczego więc piszę o nim już dzisiaj? Uważano bowiem, że kto post zachowuje 4 sierpnia, w wigilię, wcześniej pozna dzień swojej śmierci. (Już widzę, jak współcześni, oświeceni, inteligentni [czy raczej: yntelygentni?] ludzie obruszają się, że to jakiś zabobon, a pobożni, mdli i nudni teologowie oraz duszpasterze ostrzegają, że taka wiedza może spowodować, iż ktoś będzie zuchwale grzeszył, licząc na to, że zdąży się wyspowiadać przed śmiercią.)

Beda wiele o nim pisał. Chodzi o św. Oswalda, króla Northumbrii, syna Ethelfritha. Przyjął on chrzest na wyspie Iona, gdzie schronił się jako wygnaniec, gdy królestwo zawłaszczyli najpierw Edwin, a potem poganin, Cadwalla. Tego ostatniego Oswald pokonał pod Hevenfelt. Beda pisze, że przed bitwą król wzniósł na polu drewniany krzyż, zgromadził wokół swoje wojsko i błagał Boga o zwycięstwo. Pan wysłuchał jego modlitwy. Objąwszy władzę, Oswald zwrócił się do mnichów z Iona z prośbą o przysłanie misjonarza. Tak do Northumbrii trafił wielki św. Aidan. Oswald podarował mu wyspę Lindisfarne – właściwie to przypływ robi z niej wyspę; urocze miejsce, jeśli ktoś miałby okazję tam pojechać, serdecznie polecam – i towarzyszył mu w kaznodziejskiej pracy, często sam tłumaczył kazania Aidana na dialekt northumbryjski. Jak czytamy w „Historii kościelnej narodu angielskiego”, Oswald był pokorny i miłosierny, zawsze troszczył się o biednych i chorych.

Panował zaledwie osiem lat. Beda opisuje jego śmierć w walce: kiedy wrogowie powalili go już na ziemię, Oswald modlił się za swoją przyboczną straż, za swój comitatus, za ludzi, którzy – zgodnie z germańskim heroicznym ideałem – zginęli, broniąc swego pana, do samego końca stojąc przy nim.

Dziwne się wydaje, że dzisiaj to święty właściwie nieznany: w średniowieczu był świętym jak najbardziej europejskim, jego kult rozwijał się i w Szkocji, i w Portugalii, w Czechach i w Austrii, w Holandii i w Szwajcarii. W żadnym z dostępnych mi średniowiecznych hymnarzy angielskich nie znalazłem hymnu ku jego czci: używano w jego święto hymnów o męczennikach. Dlatego sam w końcu napisałem dla niego hymn*), z bardzo kulawą metryką, raczej średniowieczną niż klasyczną, i mało zgodną z metrycznymi naukami Bedy, ale oparty na jego opisie życia króla Oswalda.

Aeternae Regi gloriae
Hymnum iucundum canimus,
Oswaldum ducem inclytum
Colentes atque martyrem.
 

Regni evectus culmine
Misericors et humilis,
Benignus et largus fuit,
Opem ferens pauperibus.

Crucis vexillum sustulit,
Sanctamque fidem confessus,
Cum bella iusta suscepit
Suae gentis pro salute.

Circumseptus ab hostibus,
Cum vulneratus cecidit,
Dei misericordiam
Oravit pro comitibus.

Summo Parenti gloria,
Natoque sit victoria
Et Flamini laus debita
Per saeculorum saecula. Amen.

*) Za wyjątkiem doksologii, którą wziąłem z jednego z istniejących już hymnów.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.