Święci zapoznani, święci nieznani (iii)

Jej imię to jedno z poetyckich słów często używanych przez moich staroangielskich przodków: Hild, czyli bitwa. Żeby brzmiało bardziej kobieco, dodano żeńską końcówkę, i tak mamy św. Hildę.

Przez trzydzieści trzy lata żyła, jak się to ładnie w języku duchownych mówi, w świecie. W 657 ufundowała – a stać ją na to było, gdyż pochodziła z możnego rodu, spokrewnionego z władcami i Northumbrii, i wschodniej Anglii –  klasztor w Withby. Właściwie było to podwójne opactwo, dla mnichów i mniszek, a Hilda była jego ksienią (a nie opatką, jak to niektórzy mówią). Pięciu późniejszych biskupów kształciło się w opactwie Whitby. Ale najważniejsze wydarzenia, związane z tym miejscem i z Hildą, to synod w 663 i cudowna wizja Cædmona.

Synod miał położyć kres sporom o datę Wielkanocy. Pamiętać trzeba, że Brytania była chrystianizowana z dwóch stron: od północy przybywali iroszkoccy mnisi, od południa – misjonarze z Rzymu. Różnili się, między innymi, w sposobie obliczania daty Wielkanocy. W czasie synody Hilda wspierała wprawdzie stronę iroszkocką, ale przyjęła z pokorą decyzję o świętowaniu Wielkanocy według kalendarza rzymskiego.

O Cædmonie już kiedyś pisałem. Był prostym pasterzem, który pewnej nocy otrzymał natchnienie, i zaczął tworzyć pieśni ku chwale Boga. Hilda, przeczuwając, że pasterz otrzymał dar od Pana, nakazała kapłanom opactwa, aby się nim zajęli. Opowiadali mu biblijne historie, a Cædmon przetwarzał je na poematy w swoim ojczystym języku, zrozumiałe dla prostych ludzi.

Ostatnie sześć lat życia Hildy wypełniały choroby, które jednak nie zdołały osłabić jej działalności, jej pracy, zarządzania opactwem, dbania o naukę, udzielania rad, o które prosili ją i mnisi, i władcy, i zwykli ludzie. Zmarła 17 XI 680 roku, a świadectwo jej kultu pojawia się już w kalendarzu z początków wieku ósmego.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Marcin L. Morawski

Marcin L. Morawski na Liturgia.pl

Filolog (ale nie lingwista) o mentalności Anglosasa z czasów Bedy. Szczególnie bliska jest mu teologia Wielkiej Soboty. Miłośnik Tolkiena, angielskiej herbaty, Loreeny McKennitt i psów wszelkich ras. Uczy greki, łaciny i gockiego. Czasami coś tłumaczy, zdarza mu się i wiersz napisać. Interesuje się greką biblijną oraz średniowieczną literaturą łacińską i angielską. Członek International Society of Anglo-Saxonists, Henry Bradshaw Society.