Świetlista Święta

12 grudnia słońce schowało się najwcześniej w roku, a ciemność nocy ogarnęła świat na długie godziny. Najdłuższa noc poprzedza wspomnienie świętej Łucji, której imię pochodzi od słowa lux – światło. Jak zwykle Kościół pokazuje światło tam, gdzie wydaje się, że w gęstym mroku nie da się go już znaleźć.

Dziś trudniej docenić wartość światła, kiedy mamy je na wyciągnięcie ręki i nieczęsto mamy okazję doświadczyć, co znaczy jego brak. Przypomina mi się chwila, kiedy razem z grupą znajomych mieliśmy okazję nocować w kurii biskupiej w İskenderun, jednym z miast w Turcji. W wielkiej niemal opustoszałej budowli, było nas zaledwie kilkoro, na zewnątrz noc, akurat wiał wiatr, a w pewnym momencie w całej dzielnicy zgasło światło. Ogarnęła mnie niepewność, zamknęłam trzaskające okiennice i zdecydowałam się dołączyć do siedzących przy świeczce towarzyszy. W ciemności człowiek traci poczucie bezpieczeństwa, a znane miejsca stają się w irracjonalny sposób, obce.

Dawniej ludzie otaczali światło znacznie większą troską. To ono sprawiało, że przedmioty nabierały blasku, kolory stawały się intensywne, metale lśniły, a barwne szkło zaczynało świecić. Wtedy migoczący płomyk świecy albo lampki oliwnej sprawiał, że gotyckie malowidła, bizantyńskie ikony i barokowe ołtarze zdawały się być żywe.

Jacobello dell Fiore, Św. Łucja przy grobie św. Agaty w Katanii W Pinakotece Miejskiej w Fermo znajduje się pochodzący z kościoła świętej Łucji w tym samym mieście cykl obrazów ilustrujących jej żywot. Dzieło namalowane przez Jacobella dell Fiore powstało około 1410 roku i patrząc nań łatwo możemy odtworzyć dzieje jej życia zwracając uwagę na wszystko, co malarz starał się przekazać. Cykl ośmiu malowideł ukazuje Łucję jako młodą, piękną dziewczynę w złocistej, długiej sukni z trenem, podbitej gronostajowym futrem. Strój ten wskazuje na to, że dziewczyna pochodziła ze znakomitego rodu, o czym wiadomo z V–wiecznego żywota świętej. Ale złocisty strój, jasne włosy i złoty nimb wokół głowy dodatkowo zaznaczają i w pewien sposób opowiadają treść jej imienia. W pierwszej scenie Łucja wraz z matką klęczą przy grobie świętej Agaty. Gdy matka zachorowała, Łucja postanowiła udać się do pobliskiej Katanii, gdzie została pochowana ta święta, na której pomoc liczyła młoda dziewczyna. Wzruszający jest sposób, w jaki malarz przedstawił relację dwóch świętych. Łucja opiera ręce o sarkofag, wydaje się być wtulona w zimny marmur, pełna zaufania czeka na wsparcie Agaty, która ukazuje się ponad grobowcem i wyciąga rękę w stronę dziewczyny, jakby chciała położyć dłoń na jej głowie. Jak pisze hagiograf, święta Agata zapowiedziała wtedy prześladowanie chrześcijan w Syrakuzach i uprzedziła Łucję o męczeństwie, które ją czeka, polecając jej przygotować się na taką przyszłość. Nie odmówiła też modlitwom Łucji i wyprosiła zdrowie dla jej matki. Drugi obraz z cyklu przedstawia Łucję służącą ubogim, ilustrując ideał młodej chrześcijańskiej dziewicy oddającej swój majątek na jałmużnę, co szczególnie w czasach, kiedy powstawało dzieło Jacobella było popularne wśród pobożnych mieszkanek miast włoskich.

Jacobello dell Fiore, Męczeństwo św. Łucji, pocz. XV wiekuPiękna Łucja, jak większość panien wysokiego rodu, była przeznaczona na żonę dla odpowiedniego stanem młodzieńca. Ona jednak, złożywszy ślub czystości zerwała zaręczyny. Niebawem, gdy wybuchły prześladowania chrześcijan, młodzieniec ów zdradził rzymskim władzom, że Łucja jest chrześcijanką. Scenę przed rzymskim sądem ukazuje kolejny obraz. Następne ilustrują jej męczeństwo – złożone z wielu etapów sceny kaźni wczesnochrześcijańskich męczennic i męczenników były ulubionym tematem dawnych hagiografów, a w następnej kolejności artystów przekładających ich literacką fantazję na obraz. Jedną z prób stracenia Łucji, która nie chciała wyprzeć się swej wiary, było spalenie żywcem. Z tej próby cudownie wyszła cało. Kolejna część cyklu pokazuje ciekawy epizod z ostatnich dni życia świętej, kiedy to oprawcy postanowili zaciągnąć ją do zamtuza, miejsca które uznali za najlepsze do tego, by skalać jej czystość. Jacobello owo zaciąganie Łucji przedstawił dosłownie – ukazując świętą, wciąż odzianą w złocistą suknię, jak opiera się dzielnie parze wołów oraz grupie oprawców, którzy usiłują zawlec ją tam przy pomocy sznurów. Przedsięwzięcie okazało się fiaskiem. Ostatecznie Łucja zginęła ścięta mieczem, uprzednio przyjąwszy Komunię świętą, co przedstawiają dwa następne obrazy. Sceną ostatnią jest złożenie ciała świętej do marmurowego sarkofagu (cykl obrazów Jacobello del Fiore do oglądnięcia tutaj)

Jacobello nie ujął jednak innej sceny, także ważnej dla ikonografii naszej świętej, a także dla wielu jej czcicieli. Hagiografia dodaje bowiem, że Łucja, chcąc uwolnić się od nastających na jej czystość oprawców, wykłuła sobie oczy. Dlatego w wielu dziełach przedstawiana jest z oczami na tacy. Święta Łucja w szczególny sposób troszczy się o cierpiących na choroby wzroku, którzy nie mogą w pełni cieszyć się światłem, którą to radość ona sama zdecydowała się poświęcić z miłości dla Chrystusa.

Kult świętej Łucji rozpowszechnił się w Kościele szybko i bardzo szeroko. Jest jedną z tych świętych męczennic początków chrześcijaństwa, które wspominane są zawsze w pierwszej modlitwie eucharystycznej, a jej święto należy do wspomnień obowiązkowych.

Katedra w SyrakuzachPrócz jej rodzinnych Syrakuz, całej Sycylii i Włoch Południowych, kult świętej rozszerzył się szybko na całą Europę. W naszym kraju znane są staropolskie przysłowia związane dniem świętej Łucji i z przepowiadaniem pogody na kolejny rok.

Niezwykłą popularność zyskała włoska święta poza swą ojczyzną, w odległej geograficznie i klimatycznie Skandynawii. Święto to, pomimo reformacji przetrwało, przeplatając się z wciąż żywymi ludowymi obyczajami. Także dziś w Szwecji dziewczynki ubrane w białe szaty śpiewają pieśń o Świętej Łucji, nie zapomina się także o tradycyjnych związanych z tym świętem wypiekach.

Popularność tej patronki i cześć, jaką się cieszyła była wielka przez całe wieki. W 1479 we włoskim miasteczku zwanym Narni urodziła się 13 grudnia dziewczynka, która także została nazwana Łucją. Podobnie jak jej patronka, Łucja z Narni złożyła ślub czystości, którego nie złamała mimo małżeństwa zaaranżowanego przez jej wuja z młodym hrabią Pietrem. Łucja często miewała wizje mistyczne, święte Agnieszka i Katarzyna przybywały, by pomóc jej piec chleb dla ubogich, co mąż starał się znosić. Jego cierpliwość skończyła się, gdy po zniknięciu na całą noc Łucja wróciła do domu wcześnie rano w towarzystwie dwóch mężczyzn i twierdziła, że są to święty Dominik i Jan Chrzciciel. Mąż zamknął ją w domu. Po niedługim czasie tego białego małżeństwa Łucja uciekła do domu swej matki, a następnie przyjęła habit tercjarki dominikańskiej. Pietro pojawił się jeszcze kilkakrotnie namawiając ją do powrotu. W końcu jednak świadectwo jej autentycznego życia duchowego zmusiło go do kapitulacji. Wiadomo o nim, że wstąpił do zakonu Braci Mniejszych i został znanym kaznodzieją.

Łucja z Narni w 1710 roku została ogłoszona błogosławioną. Niewiele osób jednak o niej pamięta, a warto przypomnieć, że mała Łucja z opowieści Lewisa ma swój rzeczywisty pierwowzór.

Na koniec nie mogę nie powiedzieć, że tekst by nie powstał, gdyby nie przepis na szafranowe bułeczki pieczone tradycyjnie w Szwecji zwane Lussekatter czyli „Oczy Łucji”. Przepis dostałam od Patrycji Wierzbickiej, znającej moją sympatię do obu Łucji. Dlatego, wypróbowawszy przepis, załączam poniżej:

50 g drożdży
200 g masła
500 ml mleka
2 g szafranu (albo kurkumy dwie łyżeczki)
½ łyżeczki soli
Szklanka cukru
1 jajo
Ok. 6 szklanek mąki
Rodzynki

Ciasteczka LussekatterRozpuść masło z mlekiem, następnie w lekko ciepłym roztworze rozpuść drożdże. Dodaj mąkę, cukier, sól, jajko i szafran (albo kurkumę). Zagnieć składniki aż powstanie jednolite ciasto. Odstaw na godzinę do wyrośnięcia, powinno podwoić swoją objętość. Następnie zagnieć ciasto jeszcze raz, jeśli trzeba, dodaj trochę mąki. Podziel ciasto na około 40 małych cześci i z każdej uformuj kształt litery S, a w każdym zawijasie umieść rodzynkę. Posmaruj bułeczki roztrzepanym jajkiem. Piecz około 10 minut aż będą złote.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także