Twarz Matki

Liturgia niedzielna wprowadza nas zawsze w tajemnicę Zmartwychwstania Chrystusa Pana. Jednakże dzisiejsza niedziela jest szczególna – oprócz spotkania ze Zmartwychwstałym Kościół zaprasza nas do zatrzymania się nad Tą, która była pierwszym owocem Niedzieli Zmartwychwstania, Maryją Matką Jezusa z Nazaretu. Spotykamy Ją poprzez pośrednictwo Jasnogórskiej Ikony.

W dzisiejszej kolekcie wołamy: Wszechmogący i miłosierny Boże, Ty dałeś narodowi polskiemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, a Jej święty obraz jasnogórski wsławiłeś niezwykła czcią wiernych, spraw łaskawie, abyśmy na ziemi z zapałem walczyli w obronie wiary, a w niebie wysławiali Twoje zwycięstwo. Czcimy dzisiaj Jasnogórską Panią, Królową Narodu Polskiego, Matkę Boską Częstochowską. Wszystkie te tytuły, choć głębokie w treści, jednak mogą nas zamykać na tajemnicę dzisiejszej uroczystości. Słowa takie jak naród czy ojczyzna często kojarzą się nam z walką ideologiczną i politycznymi sloganami, w najlepszym wypadku religijnym patosem. Wiele byśmy jednak stracili, odrzucając dzisiejszą tajemnicę z powodu naszej alergii na słowa. Gdyż nie o słowa idzie, a o ich sens. Spróbujmy wniknąć w tajemnicę dzisiejszej niedzieli.

Słowa kolekty stawiają przed naszymi oczami obraz jasnogórski. Skupmy się zatem na nim. Oblicze Maryi z Jasnej Góry posiada zadziwiającą moc przyciągania człowieka. Codziennie przez gotycką kaplicę, niezależnie od pory roku i dnia przetaczają się tłumy ludzi. Co ich pociąga? Co pociągało tych, którzy przychodzili przed ten obraz w najważniejszych chwilach życia? Skąd bierze się ta niezwykła cześć wiernych, o której mówi dzisiejsza kolekta? Tajemnica obrazu jasnogórskiego ukrywa się w twarzy Maryi. Nie zdobne sukienki, nie złote korony, czy piękna gotycka rama, ale twarz. Twarz Maryi pociąga, jest atrakcyjna, ale nie w taki sposób, jak twarze z kolorowych czasopism. Ta twarz nie jest, jak to się dzisiaj mówi, „fajna”. Ta twarz coś ważnego wyraża. W tym obliczu można spotkać Boga. Boga, który ukochał pokorę tej osoby i powierzył w Jej ręce najcenniejszy dar, samego siebie. Twarz Jasnogórskiej Pani mówi o twardym i pełnym zmagania życiu, życiu człowieka, który przyjął do serca największą tajemnicę; tajemnicę wiary w Boga umierającego na krzyżu. Ta twarz widziała zarówno piękno dorastającego Chłopca, pełnego mocy i Ducha Świętego; majestat przemawiającego Nauczyciela, ubóstwianego przez lud; Tego, który cudownie przywracał życie umarłym. Widziała tłumy rozpromienionych i wiwatujących na cześć Syna Dawidowego. Jednocześnie ta twarz widziała także dramat odrzucenia Boga, niesprawiedliwego sądu człowieka nad Jego Stwórcą, przedziwną odmianę tłumu, który zamiast wiwatów, życzył Jej Synowi hańbiącej śmierci. Twarz Jej spoglądała z grozą na konanie jedynego Potomka. Łzy tej twarzy obmywały zmaltretowane oblicze martwego Syna Bożego. Wreszcie, oczy Jej widziały blask zmartwychwstania, zwycięstwo Tego, którego śmierć nie była w stanie pokonać, którego miłość przewyższa dramat ludzkiego grzechu. Twarz Maryi Jasnogórskiej kryje w sobie wszystkie te wydarzenia. Dlatego też każdy, kto wpatruje się w to oblicze może znaleźć w nim tę przedziwną pomoc i obronę. Jej wejrzenie podtrzymuje bardziej niż najtwardsza skała, wyraża miłość czulszą niż miłość matczyna.

Każdy z nas walczy o swoją wiarę, gdyż codzienność przynosi sytuacje, które nadwerężają ufność, sprawiają, że trudno jest zawierzyć Bogu do końca. Wejrzenie w oczy Maryi sprawia, że z zapałem walczymy w obronie wiary, bo wiemy, że w niebie wysławiać będziemy Zwycięstwo Jej Syna.

Cała przedziwna moc Maryi płynie z miłości Boga. To właśnie On sprawił, że stała się warownym miastem Boga, niezdobytym przez żadne szatańskie pokusy, mimo tak wielu prób i cierpień. Przypomina o tym liturgia dwukrotnie w antyfonie na wejście oraz w antyfonie na komunię: Wspaniałe rzeczy głoszą o tobie, miasto Boże. Umiłował Pan bramy Syjonu, bardziej nisz wszystkie namioty Jakuba. W tym mieście także my znajdziemy swoje schronienie. Maryja stała się Nowym Syjonem, Jerozolimą, w którym Bóg przebywa na zawsze. Bóg przewidział tam także miejsce dla nas, przybranych synów Bożych, którzy poszukujemy oparcia i pomocy.

Podążającym w pielgrzymce wiary Bóg daje liczne pomoce. Największą i najpewniejszą z nich jest Maryja, dlatego na zakończenie Eucharystii prosimy Chrystusa: Wspomagaj lud, który pokrzepiasz Ciałem i Krwią swoją; za wstawiennictwem Najświętszej rodzicielki Twojej uwolnij go od wszelkiego zła i niebezpieczeństwa i osłaniaj wszystkie jego dobre dzieła.

Wpatrujmy się w twarz Tej, która codzienne trudy, radości i nadzieje przeżyła, wpatrując się w oblicze swego Syna. W Niej znajdziemy pomoc i ukojenie dla naszych umęczonych i niedowierzających serc.

Maciej Okoński OP

 

Zobacz także