Udziel swojemu Kościołowi darów jedności i pokoju

Bóg karmi swój lud wyborną pszenicą i syci miodem z opoki (antyfona na wejście).
Myśl zaczerpnięta z Psalmu 81 już na samym początku liturgii wprowadza nas w przestrzeń uczty, która stanowi pierwszy z dwóch centralnych aspektów Eucharystii. Ciało i Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa są nam ofiarowane jako pokarm - to, co daje człowiekowi siły do życia, co jest niezbędne do egzystencji. Bóg zostawia się pod postaciami chleba i wina, aby obcowanie z Nim mogło być dla nas czymś codziennym, bliskim, powszednim, tak jak czymś bliskim i oczywistym jest jedzenie podstawowych i koniecznych do życia pokarmów. Z drugiej strony uczta Eucharystyczna nie jest zwykłą ucztą, a pokarm spożywany nie jest zwykłym pokarmem: to wyborna pszenica i miód z opoki. „To jest chleb, który z nieba zstąpił - nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a pomarli. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,58).

Ustanowienie Eucharystii, Joos van Wassenhove (detal)Największe dary Boże, dające człowiekowi łaskę niepojętą, zostają utajone w postaciach zupełnie niepozornych, można by powiedzieć skrajnie nieadekwatnych (choć wobec tajemnicy Stwórcy, wszelkie stworzenie jest nieadekwatne). Człowiek, któremu brak wiary, który widzi tylko biały opłatek i wino, powie za jednym z Apostołów, który nie mógł sobie wyobrazić rozmnożenia chleba: „Lecz cóż to jest dla tak wielu” (J 6,9). Jakże myląca jest ta bezbronność chleba i wina. Przecież wszyscy się nasycili, a ułomkami z pięciu chlebów napełnili jeszcze dwanaście koszów! Obyśmy zawsze mieli dość wiary, aby, biorąc udział w tej uczcie, z pokorą mówić: „Panie, nie jestem godzien…”.

Boże, Ty w Najświętszym Sakramencie zostawiłeś nam pamiątkę swej męki, daj nam taką czcią otaczać święte tajemnice Ciała i Krwi Twojej, abyśmy nieustannie doznawali owoców Twego odkupienia (kolekta).
Eucharystia jest pamiątką męki, ofiary paschalnej Chrystusa. Ofiara to drugi (obok uczty) najważniejszy aspekt Eucharystii. Jezus, zapowiadając swoją śmierć, mówił: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi” (Mt 17,22). Proroctwo to wypełniło się na krzyżu. Wypełnia się ono dalej w Najświętszym Sakramencie. Jezus realnie obecny swoim Ciałem i Krwią wciąż oczekuje od każdego z nas opowiedzenia się: wydaje się w nasze ręce, bezbronny Baranek. „I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wydał na spalenie, lecz miłości bym nie miał…” (1 Kor 13,3). W centrum tej ofiary jest miłość, inaczej nie miałaby ona sensu. Doskonała miłość Syna Człowieczego czyni Jego ofiarę doskonałą. Jednak po grzechu Adama w miłość wpisane jest ryzyko. Ryzyko, że może ona zostać odtrącona, zdeptana, niezrozumiana, wykorzystana. Dramat obecnej kondycji. A im doskonalsza miłość, tym większe ryzyko. Celebrując Boga obecnego w bezbronnym chlebie i winie, zagłębiamy się w tajemnicę Jego odwagi. Jak wiele zaryzykował Bóg z miłości do człowieka, aby go zbawić i dać mu pokarm na życie wieczne.

Jedna z modlitw, którą kapłan odmawia cicho przed przyjęciem komunii, brzmi: „Panie Jezu Chryste, niech przyjęcie Ciała i Krwi Twojej nie ściągnie na mnie wyroku potępienia, lecz dzięki Twemu miłosierdziu niech mnie chroni oraz skutecznie leczy moją duszę i ciało”. Paradoksalnie nawet przyjmując Ciało i Krew Chrystusa można Boga podeptać. Strzeżmy się tej zabójczej przewrotności. Przystępujmy zawsze do Ołtarza Pańskiego z czystym sercem.

Panie nasz Boże, udziel swojemu Kościołowi darów jedności i pokoju, które mistycznie wyrażają złożone dary. W modlitwie nad darami wspólnota modli się o dary jedności i pokoju – owoce sakramentu Eucharystii. To nie przypadek, że obrzędy komunii dotyczą właśnie tych dwóch rzeczywistości. Najpierw prosimy Boga o pokój, przekazujemy go sobie nawzajem, aby następnie przyjąć komunię (communio – wspólnota). Teologia powie, że właściwym owocem Eucharystii jest łaska jedności (por. KKK 1391). Antyfona na komunię przywołuje słowa św. Jana: „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim” (J 6,56). Przez ten sakrament jednoczymy się przede wszystkim z Bogiem. Pogłębiamy także naszą łączność ze wspólnotą Kościoła. Nie ma jedności i pokoju między ludźmi poza Eucharystią. Tylko ten Boski Pokarm może dawać moc do przekraczania podziałów.

Ciało i Krew Chrystusa przynoszą jedność w jeszcze jednym wymiarze: wewnątrz każdego pojedynczego człowieka, który je przyjmuje. Eucharystia przywraca pierwotną harmonię w człowieku, która została złamana przez grzech pierworodny i jest pogłębiana przez każdy kolejny zły uczynek. Jedność duszy i ciała, umysłu, pragnień i zmysłów – to wszystko wymaga uzdrowienia, które dokonuje się przez eucharystyczną łaskę jedności i pokoju.

Owoce Eucharystii – jedność i pokój – przywracające pierwotny ład w Stworzeniu, jednocześnie zapowiadają i już teraz uobecniają ostateczną pełnię Królestwa Bożego. To eschatologiczne odniesienie zawiera modlitwa po komunii: Panie Jezu, spraw, abyśmy w wieczności radowali się pełnym udziałem w życiu Bożym, który w doczesności zapowiada przyjmowanie najdroższego Ciała i Krwi Twojej.

Procesja

Tradycyjną formą celebrowania uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa jest procesja z Najświętszym Sakramentem. Najczęściej obejmuje ona cztery stacje (ołtarze). Na każdej z nich odczytuje się jeden z „eucharystycznych” fragmentów Ewangelii, odmawia się modlitwę i błogosławi Najświętszym Sakramentem.

Ta forma liturgicznego świętowania rodzi często dwie trudności. Po pierwsze, osoba uczestnicząca w procesji jest zaproszona do odsłonięcia jakiegoś bardzo osobistego zakamarka swego serca. Spotkanie z Przenajświętszym Ciałem Chrystusa, otaczanie Go czcią, adorowanie Go, jest przecież czymś niezwykle intymnym, przeżyciem na wskroś osobistym, dokonującym się w samej głębi duszy. Czemu zatem ma służyć publiczne obnażanie tak delikatnego i wrażliwego miejsca w człowieku, tej najczulszej więzi? Po drugie, w procesji wychodzącej poza mury kościelne dokonuje się często bolesne zderzenie sacrum i profanum, wręcz należałoby powiedzieć zderzenie Najświętszego (sanctissimum) ze sprofanowanym światem współczesnym, zbezczeszczonym, odartym z resztek godności, jawnie sprzeciwiającym się Bogu. Czy nie jest to "rzucanie pereł przed wieprze”?

Trzeba powiedzieć, że procesja w Boże Ciało ma sens tylko wtedy, gdy u jej podstaw leży niezachwiana wiara. Wiara w to, że Eucharystia jest darem nieskończonym, czymś największym na tej ziemi, ponad co nic ważniejszego już nie ma, podstawowym punktem odniesienia w egzystencji człowieka, wobec którego wszystko inne nabiera nowego sensu, jedynym prawdziwie życiodajnym pokarmem. Jeżeli tak przeżywam tajemnicę Ciała i Krwi Chrystusa, to cóż może mnie powstrzymywać od dzielenia się tym darem z innymi – z Kościołem, a także z niewierzącymi. Czuję się przynaglony do ogłaszania światu: „Znaleźliśmy Mesjasza”. Przecież tylko Eucharystia może dać człowiekowi pełnię życia. Jednocześnie zależy mi, żeby wszyscy mogli tej pełni dostąpić. Dlatego podczas procesji modlimy się:

Boże, który dla chwały swojego Majestatu i dla zbawienia rodzaju ludzkiego ustanowiłeś Jednorodzonego Syna swojego najwyższym i wiecznym kapłanem, spraw, aby na całym świecie składano Tobie Jego ofiarę.

Warto także i tu nawiązać do logiki miłości, która jest istotą Eucharystii. Miłość ryzykuje, wydaje się w ręce innych, wychodzi do świata, jest bezbronna i pełna łagodności, pragnie służyć i ofiarować się. To procesyjne wyjście, zakładające możliwość odrzucenia i podeptania, wpisuje się w tę ekonomię miłości, a wszystko po to, aby „mieli życie w sobie”.

Jacek Kaniewski

 

Zobacz także