W dzień św. Jakuba parę słów o chorale i estetyce
Zanim podejmę temat różnych sposobów śpiewania chorału, proponuję dziś krótkie spojrzenie na piękną płytę Ensemble Organum z nieszporami na cześć św. Jakuba. Kontekstem będzie zupełnie inna muzyka.
Tytułem wstępu: warto słuchać nie tylko płyt Marcela Peresa, ale i tego, co sam mówi o swojej pracy. Nie ma wątpliwości, że Peres widzi chorał w kontekście liturgii.
Zupełnie inaczej jest w przypadku Pedro Memelsdorffa i jego zespołu Mala Punica. Chorał pojawia się na jego płytach sporadycznie, zawsze przedziwnie wtopiony w świat ars subtilior, późnośredniowiecznej muzyki, przywracanej do życia przez Mala Punica. Wizja późnego średniowiecza proponowana przez Memelsdorffa zapiera dech. Brzmienie zespołu łatwo rozpoznać, a przy tym u Mala Punica muzyka z XIV w. zaskakująco kojarzy się a to z impresjonizmem, a to z barokiem. Czternasty wiek wg Memelsdorffa powstał w kontekście muzyki świeckiej. Stopniowo artyści zaczęli sięgać po muzykę stosowaną w liturgii, zawsze mocno podkreślając jej związki z muzycznym profanum. Musiał się tu pojawić chorał. A że idiom ars subtilior już został wypracowany, chorał u Memelsdorffa zachowuje się trochę jak gość, grzecznie dostosowujący się do otoczenia. Krótkie migawki z koncertu: tutaj. A tutaj utwór, który sam w sobie osobliwie traktuje chorałową melodię, a na to nakłada się równie niezwykła interpretacja Mala Punica (co słychać szczególnie pod koniec).
Dwa przykłady z płyty Compostela pokazują, że postawa Peresa ma wiele wspólnego z tendencją Memelsdorffa. Oto Peres dwa hymny na cześć św. Jakuba (na płycie: nr 1. i 9. – niestety, nie znalazłem przykładów w sieci) poddał obróbce. Mianowicie w obu przypadkach zestawił w dwugłos to, co wydawało się alternatywnymi melodiami. Jako muzykolog z dumą stwierdza, że w ten sposób odkrył coś, co inni przeoczyli. Słuchając płyty mam wrażenie, że i tu górę wziął czynnik estetyczny. Nie wykluczam tego, że ten i ów przed Peresem próbował przymierzyć owe melodie do siebie, ale stwierdzał, że tak ostre dysonanse są niedopuszczalne, a w każdym razie muszą prowadzić do rozwiązania w konsonans. Tymczasem Peres wręcz delektuje się dysonansami, nie bez przekory stwierdzając, że "da się" śpiewać naraz dwie melodie. I faktycznie – nie tylko da się, ale i w ten sposób płyta staje się wyraźniej "peresowska". Innymi słowy: "da się" w obrębie estetyki Peresa.
Memelsdorff zaprasza do świata subtelnych barw, Peres woli jaskrawe kolory. Obaj opowiadają o tym, jak widzą dawne czasy. Mówiąc o innej epoce, zarazem wyrażają własne upodobania.
Dostarczamy wartościowe treści?
Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.
Zobacz także
-
„Trzy sekrety. Rekolekcje dla małżeństw” – recenzja...
Autorzy „Trzech sekretów. Rekolekcji dla małżeństw”, Dana i Amber Dematte, zapraszają czytelnika, czy może trafniej... więcej
-
Liturgia i edukacja (część 3): reedukacja pragnienia...
Jesteśmy stworzeni dla adorowania Boga, nie zaś dla czczenia fałszywych bożków rasizmu, bigoterii, własnej “ważności”,... więcej
-
Biblijna Droga Krzyżowa: Sąd u Piłata
Ja jednakże chciałbym odezwać się do Najwyższego i radbym się z Bogiem rozprawić (...). Ileż... więcej
Błażej Matusiak OP
Obecnie w dominikańskim klasztorze w Pradze. Publikacje: Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki (Kraków 2003); recenzje płytowe w Canorze, cykl audycji „Musica in Ecclesia” w Radiu Józef.