Wokół dyskusji o wielości anafor

Skoro mam włanego bloga, nie będę zaśmiecał i przedłużał swoimi dywagacjami „kominowej” dyskusji na blogu p. Krzysztofa Jankowiaka.

Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi: chodzi o dyskusję o modlitwach eucharystycznych. Modlitwa eucharystyczna (anafora) to centralna część obrzędu mszy świętej. (Ostatnio obowiązuje przekonanie, że zaczyna się od słów: Pan z Wami, I z duchem Twoim, W górę serca… – tak zwana prefacja. Kończy się słowami: Przez Niego, w Nim i z Nim. W polskim przekładzie: Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.) Do lat sześćdziesiątych XX wieku, Kościół rzymski używał jednej modlitwy eucharystycznej – Kanonu rzymskiego. Po Soborze Watykańskim II poszerzono zbiór modlitw (prefacji i samych anafor) o Modlitwy eucharystyczne II, III, IV, "w różnych potrzebach" (cztery wersje), "o tajeminicy pojednania" (dwie wersje). Przez krótki czas były w użyciu również modlitwy eucharystyczne z udziałem dzieci. W Polsce dalej są w mszale modlitwy z udziałem dzieci, ponieważ polski przekład mszału jest przestarzały w stosunku do wydania wzorcowego – typicznego (obecnie trzecie wydanie Mszału rzymskiego jest wydaniem typicznym).

Na czym polega zagwozdka? Po pierwsze, kontrowersje budzi sam fakt skomponowania nowych modlitw eucharystycznych. Kanon rzymski był używany od końcówki V i na początku VI wieku. Przynajmniej na to są „kwity”. Jak szeroko był wówczas znany – nie wiemy. Ale faktem jest, że z pewnością od końca IX wieku na Zachodzie nie są stosowane inne modlitwy eucharystyczne. (Poza klasztorami mnichów wschodnich na Zachodzie.) Z nielicznymi modyfikacjami Kanon rzymski był odprawiany w całym Kościele rzymskokatolickim przeszło 1400 lat. Modyfikacje, które się zdarzały w tekście Kanonu były niewielkie: np. w innym miejscu pojawiała się literk "N", w miejsce której należało wspomnieć imiona zmarłych lub żywych osób, za które ofiarowywano mszę, niektóre słowa były w innej kolejności, w niektórych wersjach wspominano króla i wymieniano go z imienia, a w innych z imienia go nie wymawiano. Z naszej perspektywy to są szczegóły, które w zasadzie można pominąć. Wobec tej długowiecznej modlitwy pojawienie się nowych anafor wydaje się (niektórym) faux pas. Jak można postawić obok siebie (i de facto zrównać) modlitwę o kilkunastowiecznej historii, jedyną modlitwę eucharystyczną Kościoła zachodniego z nowymi kompozycjami? Przepisy liturgiczne nie zrównały tych modlitw, ale praktyka jest odmienna: Kanon jest odprawiany rzadko albo wcale.

Po drugie, sama treść nowych modlitw eucharystycznych budzi (u niektórych) poczucie niedosytu: albo są za krótkie, albo za długie i przegadane, albo brakuje im wzniosłego stylu albo styl jest nadmiernie napuszony, albo są za mało biblijne albo za bardzo udają biblijne sformułowania, a przecież wiadomo są tylko pomysłem kółka eksperckiego, albo za bardzo przypominają anafory Kościoła wschodniego albo za mało odzwierciedlają układ Kanonu. I tak dalej… Główną ich wadą (według niektórych) jest fakt, że się pojawiły w praktyce rytualnej Kościoła.

Po trzecie, sam Kanon rzymski został po Soborze Watykańskim drugim zmieniony. Oj tak, dotkliwie (to moje zdanie). Zmieniono formułę konsekracyjną chleba i wina, dodano epiklezę (prośbę o przemianę darów eucharystycznych mocą Ducha Świętego), uproszczono gdzieniegdzie tekst.

Po czwarte, ważnym aspektem są gesty towarzyszące odmawianiu modlitwy. Te różniły się już bardziej niż sam tekst w zależności od tradycji, w której odprawiano mszę. Po Soborze usunięto większość z nich i przeciętny zjadacz chleba nie wie w ogóle o ich istnieniu. Przeciętny zjadacz chleba nie wie też o wielu innych sprawach (np. o tym, że podniesienie hostii i kielicha to całkiem nowa sprawa – XIII wiek, a tu i tam XIV, a nawet XV, Przyklęknięcie po konsekracji to też „nowość” późnego średniowiecza).

Summa summarum: po Soborze zmodyfikowano nie tylko treść modlitwy (dodatkową modyfikacją były tłumaczenia) ale również sposób jej odmawiania (tradycyjnie kapłan wypowiadał ją po cichu, choć znam źródła średniowieczne, które poddają ten sposób odmawiania w wątpliwość) i towarzyszące jej gesty. Modyfikacja jest dotkliwsza tym bardziej, że dotyczy utrwalonego zwyczaju o bagatela przeszło tysiącletniej tradycji (choć różne aspekty odmawiania Kanonu mają różny wiek, to jednak każdy jest przynajmniej 650-letni). 

Poruszony dyskusją na blogu p. Jankowiaka wyraziłem tam przekonanie, że nie wolno zestawiać ze sobą modlitw eucharystycznych i ich oceniać. Zarzucono mi zły fundamentalizm (Michał Barcikowski) i posługiwanie się bezwartościowym argumentem z wielości anafor wschodnich (Tomasz Dekert). Michał Barcikowski był też uprzejmy stwierdzić: „Przyjmując twoje wezwanie dosłownie nie można trwać przy Starej Mszy – skoro nie wolno porównać jej z nową i wartościować”. O ile zgadzam się z pierwszym i drugim, to z trzecim się zgodzić nie mogę. Ale zanim o tym, to chciałbym wyjaśnić dlaczego zabawa w recenzentów mi się nie podoba. 

Modlitwy eucharystyczne można porównywać. Sam spędziłem tydzień na porównywaniu Kanonu z mszałów laterańskich z XIII wieku z dominikańską wersją modlitwy. Można też zastanawiać się nad wartością tekstu. Nad znaczeniem słów (choćby Gihr, Parsch, Jungmann), nad walorem przekładu (świetne zestawienie o. Szczanieckiego). Dyskusja na liturgia.pl nie ma jednak nic albo bardzo niewiele z pracy badacza, teologa, myśliciela, filologa, historyka. Jedynie pojedyncze głosy coś z tego oddają. Większość wypowiedzi (upraszczając i lekko karykaturyzując) można streścić: Kanon jest świetny, inne modlitwy są be, a wy durnie wierutni. Są oczywiście inne przykłady. Niedościgły wzór o. Macieja Zachary, ale również Pawła Beyga, który na swoim blogu stara się nam pokazać, o co w Kanonie chodzi. Jeśli pozwalamy sobie na polemikę w stylu reprezentowanym przez nielicznych zaciekłych dyskutantów, wówczas liturgia.pl staje się zaprzeczeniem celu, jaki stawia portalowi redakcja. To ma być portal przydatny. Gdy dominują go polemiki, jak wspomniana, przydatność portalu dramatycznie spada. Przydaje się tylko tym, którzy chcą wyrazić rozgoryczenie. Forma terapii, czy cóś?

Niebezpieczeństwo sądów: „modlitwy posoborowe są do bani” są następujące. 1) Nie zdolność włączenia się pokornie w modlitwę, gdy trafię na mszę, podczas której ksiądz użyje II czy kolejnych modlitw. 2) Odmówienie boskiego charakteru liturgii, gdy odmawia się inną modlitwę niż Kanon. Bo przecież wiadomo, to chłopaki w gabinecie napisali. Jak Pan Jezus mógłby się takim kiksem modlić? 3) Fałszywa eklezjologia, która odmawia milionom wiernych równie godnego uczestnictwa w modlitwie eucharystycznej, właśnie dlatego, że modlą się tak zwaną "dwójką". 4) Odcięcie się od błogosławionych owoców modlitwy Kościoła. 5) Wyniosłość ponad papieża i świętych, którzy modlili się tymi modlitwami i nic im one nie zaszkodziły, a pewnie i pomogły. 6) Przeakcentowania ludzkiego charakteru liturgii. Trudno uwierzyć, że nasłuchanie się krytycznych głosów na temat modlitw eucharystycznych, przekona kogokolwiek, że liturgia to nie tylko nasza sprawa, ale działanie Logosu w Kościele.

Uwaga: ja nie sugeruję, że dyskutańci popadają w jeden lub jakikolwiek z tych błędów. Akurat znam ich wszystkich osobiście i wiem, że są to pobożne, gorące chopy (wybaczcie poufałość), którym mało co mniejszego od czołgu zaszkodzić może. Ale obawiam się, czy naprawdę to komukolwiek z mniej wyrobionych i obytych pomoże w czymkolwiek. Czy nie lepiej byście napisali tekst systematyczny o Kanonie, jego teologii, historii, użytych metaforach. Czy nie lepiej pokazać jego wyższość nad innymi tekstami modlitw, a nie śmiecić w głowach innym, mniej wyrobionym Czytelnikom? Wytłumaczcie im lepiej co to za anioł w tej modlitwie się pojawia, dlaczego wspomniane są ofiary Abrahama, Abla i Melchizedeka, co to za korowody świętych i kim oni byli, dlaczego są dwie konkluzje w modlitwie, dlaczego w polskim przekładzie zniknęła otchłań, z której Chrystus powstał, dlaczego modlimy się w Kanoni, by Bóg przyjął ofiarę eucharystii, skoro sam nam ją dał, dlaczego słowa ustanowienia bardziej przypominają list Pawła do Koryntian, a nie słowa z Ewangelii, dlaczego Józef wspominany jest dopiero od pontyfikatu Jana XXIII, dlaczego wcześniej o Nim nie wspominano, opowiedzcie Czytelnikom o liczbach w Kanonie, o sensowności wielokrotnie powtarzanych znaków krzyża, o dwóch epiklezach i dlaczego pierwsza została dodana… 

Liturgia.pl jest w pierwszym rzędzie portalem duszpasterskim. Wygłaszanie mocnych zdań wartościujących nie pomaga w duszpasterstwie. Pomaga katecheza. 

No i na koniec wspomniane zdanie Michała Barcikowskiego. Michale, znamy się trochę i wiem, że precyzyjniej mógłbyś się wyrazić. Wobec tego zapytam, czy naprawdę sens odprawiania „starej mszy" sprowadza się do tego, że jest lepsza od nowej? Benedykt XVI napisał co innego. Trwać przy starej mszy można i należy, podobnie jak nie wolno posponować nowej. 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Tomasz Grabowski OP

Tomasz Grabowski OP na Liturgia.pl

Od początku zaangażowany w działalność Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego, w latach 2005-2010 jego dyrektor, a od przekształcenia w Fundację – prezes w latach 2010-2016. Od września 2016 r. prezes Wydawnictwa Polskiej Prowincji Zakonu Kaznodziejskiego „W drodze” w Poznaniu i stały współpracownik Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.