Z okazji Dnia Świętości Życia

Znów wpis na tematy bieżące, związany z dzisiejszą uroczystością Zwiastowania, będącą Dniem Świętości Życia, jak też nawiązujący do przygotowywanego obywatelskiego projektu ustawy w pełni chroniącej życie poczęte, wspartego  wczorajszym głosem prezydium Episkopatu.

Bardzo ważne, że pasterze zabrali głos w sposób klarowny i jednoznaczny. Oczywiście to zaraz prowokuje ludzi złej woli albo ignorantów do mówienia o państwie wyznaniowym, ale takie głosy są i będą i tu nie mam zamiaru ich komentować. Nie będę też bliżej się zajmował wczorajszą ustawką lewackich aktywistek w kościele św. Anny w Warszawie, inscenizujących „spontaniczny” protest wiernych przeciw biskupom, z czego wideorelacja dziwnym trafem zaraz znalazla się na portalu gazeta.pl., co naturalnie nie miało żadnego związku z tym, że przed Mszą reporter prosił kapłana o pozwolenie nagrania momentu czytania komunikatu biskupów. Komentować tu nie ma czego, lewackie działaczki robią swoje, a media Agory (z "Gazetą Wyborczą" na czele) to dla mnie od dawna „metr z Sèvres” nikczemności, więc wszystko jest na swoim miejscu. Stratą czasu byłaby też dyskusja z Jackiem Żakowskim (artykuł na Wirtualnej Polsce w piątek), twierdzącym, że konflikt zachodzi między dobrem matki a dobrem płodu, który nie jest człowiekiem i może dopiero nim kiedyś będzie. Dyskutować z tym nie ma sensu, bo nie ma tu żadnej płaszczyzny porozumienia.

Chcę natomiast krytycznie skomentować pewne wypowiedzi z centrum i prawej strony debaty publicznej, które pojawiły się w ostatnich dniach, bo tu polemika ma sens.

W piątek Wirtualna Polska zamieściła wypowiedź min. Jarosława Gowina: „W sprawie aborcji potrzebna jest praca nad duszą Polaków i taką pracę trzeba wykonywać. Decyzje prawne powinny być konsekwencją przemian moralnych”. Pamiętam z początku lat 90. sympozjum na KUL, prof. Alicja Grześkowiak mówiła o prawnej ochronie życia poczętego, w ramach dyskusji po jej wystąpieniu pewien dyskutant (niestety był to ksiądz, ale na szczęście nie zapamiętałem jego nazwiska) powiedział, że „to nie powinna być sprawa prawa ale kultury”. Pani Grześkowiak odpowiedziała mu krótko i dosadnie: „Prawo jest częścią kultury”. Coś analogicznego można odpowiedzieć min. Gowinowi. Spór z początku lat 90., którego skutkiem była obecna „kompromisowa” ustawa z 1993 r., był też częścią tego co min. Gowin nazywa „pracą nad duszą Polaków” i obecna inicjatywa obywatelska na rzecz zmiany prawa też jest tego częścią, oczywiście nie jedyną i nie najważniejszą, ale też niezbędną. Ułomne prawo demoralizuje, czego dowodem jest to co stało się niedawno w - co za diabelski chichot! - szpitalu św. Rodziny w Warszawie. Przedstawiciele szpitala powtarzali jak mantrę: „Wszystko odbyło się zgodnie z prawem”. Skoro tak, to nie ma wyjścia i trzeba zmienić prawo. Prawo które zezwala na to, jest prawem zbójeckim. Z całą pewnością dzisiaj wśród Polaków jest o wiele większa świadomość, że aborcja jest zabiciem człowieka, niż było to w końcu lat 80.  Ta zmiana świadomości dokonała się również dzięki tamtej batalii prawnej i dzięki przyjęciu ustawy z 1993 r., która choć bardzo ułomna, była maksimum tego co w tamtych warunkach dało się osiągnąć i stanowiła poważny krok w dobrym kierunku w stosunku do skrajnie liberalnej ustawy z 1956 r. Jeszcze co do Gowina, na duży plus trzeba mu przyznać, że w kolejnej wypowiedzi, przytoczonej przez portal wpolityce.pl, opowiedział  się za całkowitym zakazem aborcji eugenicznej (jest to wg statystyk ok. 90 proc. wszystkich aborcji w Polsce).

Również w ostatni piątek przeczytałem na jednym z portali (dziś nie udało mi się odszukać tej wypowiedzi, nie mam pewności kto był jej autorem): „To nie jest dobry moment, trzeba odczekać”. Jeśli to nie jest dobry moment, to jaki będzie lepszy i co się ma stać, żeby ten dobry moment nadszedł? Typowa spychologia i ucieczka od tematu. Nie wiadomo czy kiedykolwiek układ sił w parlamencie będzie bardziej sprzyjający.

Na portalu wpolityce.pl wypowiedział się ceniony przeze mnie dziennikarz Wiktor Świetlik, twierdzący, że otwieranie tego tematu to prezent dla radykalnej lewicy a „panowie Zandberg czy Kurkiewicz mają powody by z optymizmem patrzeć w przyszłość. Ja niestety mam te same powody do pesymizmu”. Łagodniej i nieco hamletyzując, ale w podobnym duchu wypowiedział się na tym samym portalu Łukasz Adamski (zresztą zdecydowany przeciwnik aborcji), obawiający się, że pełna ochrona życia poczętego będzie skutkować nowym zjednoczeniem lewicy, która powróci do władzy i zmieni prawo na skrajnie liberalne. W gruncie rzeczy, choć obaj autorzy mogliby się ciężko obrazić za to zestawienie, jest to bliskie wypowiedziom polityków PO i SLD o potrzebie „utrzymania kompromisu aborcyjnego”. Oczywiście nie zapisuję Świetlika i Adamskiego do żadnej z tych partii i dostrzegam zasadniczą różnicę: politycy mówią to z wyrachowania a oni z obawy, jakby „bezpieczniej nie ruszać żeby nie pogorszyć”. Ryzyko jest, ale zaniechanie dobra ze strachu jest grzechem. Odpowiedzią na opinie Świetlika i Adamskiego jest na tym samym portalu wczorajszy wywiad ze Zbigniewem Girzyńskim, mówiącym, że naiwnością jest sądzić, że środowiskom nowej lewicy potrzeba dopiero jakiejś akcji z „prawej” strony, żeby zaczęły myśleć o zliberalizowaniu prawa aborcyjnego. To trochę historia alternatywna, ale ja osobiście uważam za bardzo prawdopodobne, że prędzej czy później takiej liberalizacji dokonałaby sama PO, gdyby pozostała partią władzy. Na taki wniosek pozwala prześledzenie całej historii tej partii, którą świetnie opisał w swej książce „POzamiatane” Piotr Gociek. Pamiętajmy też, że ów „kompromis” naruszyła jeszcze w latach 90. lewica, modyfikując prawo na bardzo liberalne, tylko że tamta zmiana została wtedy zablokowana przez Trybunał Konstytucyjny (przynajmniej choć tę jedną dobrą rzecz zrobił Trybunał).

Girzyński w tym samym wywiadzie mówi też, że sprawowanie władzy oznacza wzięcie odpowiedzialności za realizację dobra. To jest odpowiedź na głosy sugerujące, że otwarcie tematu ustawy o ochronie życia poczętego jest pułapką na rząd PiS. Nie brak takich głosów zwłaszcza na forach internetowych i nie wykluczałbym, że część tych głosów może pochodzić od samych działaczy PiS oddelegowanych na odcinek internetowy (to przypuszczenie, nie mam żadnej tajnej wiedzy).

Pozwolę sobie na analogię z sytuacją z Księgi Estery, gdzie Mardocheusz dodaje odwagi królowej Esterze, która jako jedyna, osobiście ryzykując życiem, może interweniować u króla Aswerusa na rzecz przeznaczonych na zagładę Żydów: „Nie myśl sobie w sercu, że uratujesz się w domu króla, jedyna ze wszystkich Żydów, bo jeśli ty zachowasz milczenie w tym czasie, uwolnienie i ratunek dla Żydów przyjdzie z innego miejsca, a ty i dom twego ojca zginiecie. A kto wie, czy nie ze względu na tę właśnie chwilę dostąpiłaś godności królowej?” (Est 4, 13-14). Pytanie kończące ten cytat zadedykowałbym obecnej partii władzy. A przed głosowaniem sejmowym potrzebna będzie ze strony wierzących modlitwa z postem, podobnie jak pościli Żydzi przed pójściem Estery do króla, żeby PiS nie zrobił jakichś sztuczek np. z absencją na głosowaniu czy wstrzymywaniem się od głosu. PiS ma szansę teraz zmazać plamę z 2007 r.

Ostatnia rzecz dotyczy języka jakim się posługujemy. Akurat mam włączone radio, trwa na Jedynce południowa audycja „Z kraju i ze świata”. W audycji była mowa o inicjatywie na rzecz „zaostrzenia prawa aborcyjnego” i „całkowitego zakazu aborcji”. To jest tylko część prawdy. Projektowana ustawa jest pozytywna i chodzi w niej przede wszystkim o dobro, jakim jest ochrona każdego poczętego człowieka. „Zaostrzenie” i „zakaz” to konsekwencja. Podchodzenie do tematu od strony "zakazu" od razu w punkcie wyjścia źle ustawia cały dyskurs, bo sugeruje że aborcja jest prawem, które ktoś chce odebrać.

Znów wpis na tematy bieżące, związany z dzisiejszą uroczystością Zwiastowania, będącą Dniem Świętości Życia, jak też nawiązujący do przygotowywanego obywatelskiego projektu ustawy w pełni chroniącej życie poczęte, wspartego  wczorajszym głosem prezydium Episkopatu.

Bardzo ważne, że pasterze zabrali głos w sposób klarowny i jednoznaczny. Oczywiście to zaraz prowokuje ludzi złej woli albo ignorantów do mówienia o państwie wyznaniowym, ale takie głosy są i będą i tu nie mam zamiaru ich komentować. Nie będę też bliżej się zajmował wczorajszą ustawką lewackich aktywistek w kościele św. Anny w Warszawie, inscenizujących „spontaniczny” protest wiernych przeciw biskupom, z czego wideorelacja dziwnym trafem zaraz znalazla się na portalu gazeta.pl., co naturalnie nie miało żadnego związku z tym, że przed Mszą reporter prosił kapłana o pozwolenie nagrania momentu czytania komunikatu biskupów. Komentować tu nie ma czego, lewackie działaczki robią swoje, a media Agory (z "Gazetą Wyborczą" na czele) to dla mnie od dawna „metr z Sèvres” nikczemności, więc wszystko jest na swoim miejscu. Stratą czasu byłaby też dyskusja z Jackiem Żakowskim (artykuł na Wirtualnej Polsce w piątek), twierdzącym, że konflikt zachodzi między dobrem matki a dobrem płodu, który nie jest człowiekiem i może dopiero nim kiedyś będzie. Dyskutować z tym nie ma sensu, bo nie ma tu żadnej płaszczyzny porozumienia.

Chcę natomiast krytycznie skomentować pewne wypowiedzi z centrum i prawej strony debaty publicznej, które pojawiły się w ostatnich dniach, bo tu polemika ma sens.

W piątek Wirtualna Polska zamieściła wypowiedź min. Jarosława Gowina: „W sprawie aborcji potrzebna jest praca nad duszą Polaków i taką pracę trzeba wykonywać. Decyzje prawne powinny być konsekwencją przemian moralnych”. Pamiętam z początku lat 90. sympozjum na KUL, prof. Alicja Grześkowiak mówiła o prawnej ochronie życia poczętego, w ramach dyskusji po jej wystąpieniu pewien dyskutant (niestety był to ksiądz, ale na szczęście nie zapamiętałem jego nazwiska) powiedział, że „to nie powinna być sprawa prawa ale kultury”. Pani Grześkowiak odpowiedziała mu krótko i dosadnie: „Prawo jest częścią kultury”. Coś analogicznego można odpowiedzieć min. Gowinowi. Spór z początku lat 90., którego skutkiem była obecna „kompromisowa” ustawa z 1993 r., był też częścią tego co min. Gowin nazywa „pracą nad duszą Polaków” i obecna inicjatywa obywatelska na rzecz zmiany prawa też jest tego częścią, oczywiście nie jedyną i nie najważniejszą, ale też niezbędną. Ułomne prawo demoralizuje, czego dowodem jest to co stało się niedawno w – co za diabelski chichot! – szpitalu św. Rodziny w Warszawie. Przedstawiciele szpitala powtarzali jak mantrę: „Wszystko odbyło się zgodnie z prawem”. Skoro tak, to nie ma wyjścia i trzeba zmienić prawo. Prawo które zezwala na to, jest prawem zbójeckim. Z całą pewnością dzisiaj wśród Polaków jest o wiele większa świadomość, że aborcja jest zabiciem człowieka, niż było to w końcu lat 80.  Ta zmiana świadomości dokonała się również dzięki tamtej batalii prawnej i dzięki przyjęciu ustawy z 1993 r., która choć bardzo ułomna, była maksimum tego co w tamtych warunkach dało się osiągnąć i stanowiła poważny krok w dobrym kierunku w stosunku do skrajnie liberalnej ustawy z 1956 r. Jeszcze co do Gowina, na duży plus trzeba mu przyznać, że w kolejnej wypowiedzi, przytoczonej przez portal wpolityce.pl, opowiedział  się za całkowitym zakazem aborcji eugenicznej (jest to wg statystyk ok. 90 proc. wszystkich aborcji w Polsce).

Również w ostatni piątek przeczytałem na jednym z portali (dziś nie udało mi się odszukać tej wypowiedzi, nie mam pewności kto był jej autorem): „To nie jest dobry moment, trzeba odczekać”. Jeśli to nie jest dobry moment, to jaki będzie lepszy i co się ma stać, żeby ten dobry moment nadszedł? Typowa spychologia i ucieczka od tematu. Nie wiadomo czy kiedykolwiek układ sił w parlamencie będzie bardziej sprzyjający.

Na portalu wpolityce.pl wypowiedział się ceniony przeze mnie dziennikarz Wiktor Świetlik, twierdzący, że otwieranie tego tematu to prezent dla radykalnej lewicy a „panowie Zandberg czy Kurkiewicz mają powody by z optymizmem patrzeć w przyszłość. Ja niestety mam te same powody do pesymizmu”. Łagodniej i nieco hamletyzując, ale w podobnym duchu wypowiedział się na tym samym portalu Łukasz Adamski (zresztą zdecydowany przeciwnik aborcji), obawiający się, że pełna ochrona życia poczętego będzie skutkować nowym zjednoczeniem lewicy, która powróci do władzy i zmieni prawo na skrajnie liberalne. W gruncie rzeczy, choć obaj autorzy mogliby się ciężko obrazić za to zestawienie, jest to bliskie wypowiedziom polityków PO i SLD o potrzebie „utrzymania kompromisu aborcyjnego”. Oczywiście nie zapisuję Świetlika i Adamskiego do żadnej z tych partii i dostrzegam zasadniczą różnicę: politycy mówią to z wyrachowania a oni z obawy, jakby „bezpieczniej nie ruszać żeby nie pogorszyć”. Ryzyko jest, ale zaniechanie dobra ze strachu jest grzechem. Odpowiedzią na opinie Świetlika i Adamskiego jest na tym samym portalu wczorajszy wywiad ze Zbigniewem Girzyńskim, mówiącym, że naiwnością jest sądzić, że środowiskom nowej lewicy potrzeba dopiero jakiejś akcji z „prawej” strony, żeby zaczęły myśleć o zliberalizowaniu prawa aborcyjnego. To trochę historia alternatywna, ale ja osobiście uważam za bardzo prawdopodobne, że prędzej czy później takiej liberalizacji dokonałaby sama PO, gdyby pozostała partią władzy. Na taki wniosek pozwala prześledzenie całej historii tej partii, którą świetnie opisał w swej książce „POzamiatane” Piotr Gociek. Pamiętajmy też, że ów „kompromis” naruszyła jeszcze w latach 90. lewica, modyfikując prawo na bardzo liberalne, tylko że tamta zmiana została wtedy zablokowana przez Trybunał Konstytucyjny (przynajmniej choć tę jedną dobrą rzecz zrobił Trybunał).

Girzyński w tym samym wywiadzie mówi też, że sprawowanie władzy oznacza wzięcie odpowiedzialności za realizację dobra. To jest odpowiedź na głosy sugerujące, że otwarcie tematu ustawy o ochronie życia poczętego jest pułapką na rząd PiS. Nie brak takich głosów zwłaszcza na forach internetowych i nie wykluczałbym, że część tych głosów może pochodzić od samych działaczy PiS oddelegowanych na odcinek internetowy (to przypuszczenie, nie mam żadnej tajnej wiedzy).

Pozwolę sobie na analogię z sytuacją z Księgi Estery, gdzie Mardocheusz dodaje odwagi królowej Esterze, która jako jedyna, osobiście ryzykując życiem, może interweniować u króla Aswerusa na rzecz przeznaczonych na zagładę Żydów: „Nie myśl sobie w sercu, że uratujesz się w domu króla, jedyna ze wszystkich Żydów, bo jeśli ty zachowasz milczenie w tym czasie, uwolnienie i ratunek dla Żydów przyjdzie z innego miejsca, a ty i dom twego ojca zginiecie. A kto wie, czy nie ze względu na tę właśnie chwilę dostąpiłaś godności królowej?” (Est 4, 13-14). Pytanie kończące ten cytat zadedykowałbym obecnej partii władzy. A przed głosowaniem sejmowym potrzebna będzie ze strony wierzących modlitwa z postem, podobnie jak pościli Żydzi przed pójściem Estery do króla, żeby PiS nie zrobił jakichś sztuczek np. z absencją na głosowaniu czy wstrzymywaniem się od głosu. PiS ma szansę teraz zmazać plamę z 2007 r.

Ostatnia rzecz dotyczy języka jakim się posługujemy. Akurat mam włączone radio, trwa na Jedynce południowa audycja „Z kraju i ze świata”. W audycji była mowa o inicjatywie na rzecz „zaostrzenia prawa aborcyjnego” i „całkowitego zakazu aborcji”. To jest tylko część prawdy. Projektowana ustawa jest pozytywna i chodzi w niej przede wszystkim o dobro, jakim jest ochrona każdego poczętego człowieka. „Zaostrzenie” i „zakaz” to konsekwencja. Podchodzenie do tematu od strony "zakazu" od razu w punkcie wyjścia źle ustawia cały dyskurs, bo sugeruje że aborcja jest prawem, które ktoś chce odebrać.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....