Zadbano o ofiarę, wyrugowano ucztę

Nigdy balaski nie przeszkadzały mi w odczytaniu symboliki jednego ołtarza. Nigdy nie traktowałem ich jako ołtarza drugiego, tylko przedłużenie tego właściwego. Mimo to muszę powiedzieć, że wyrugowanie balustrady z prezbiterium od strony symbolicznej było dobrym posunięciem.

Teoretycznie. Teoretycznie od strony symbolicznej brak balasek jest lepszy. Bo choć problemów ze zrozumieniem nie miałem, to trzeba przyznać, że jeden ołtarz bez „przedłużeń” silniej przemawia jako jeden ołtarz niż sytuacja, gdy w prezbiterium pojawiają się ołtarzopodobne meble.

Symbolika jednej ofiary i jednego ofiarnika jest niezwykle uderzająca, gdy i ołtarz jest tylko jeden. I już spieszyłbym z laudacją dla posoborowych zmian w tym kierunku, gdyby nie to, że…

Gdyby nie to, że bardzo praktyczny ołtarzopodobny mebel wyrzucono a wstawiono w wielu kościołach – obok prawdziwego ołtarza – stół, który ołtarz przypominał czasem bardzo złudnie. I tworzył tym samym trudność – zdecydowanie większą niż balaski – symbolicznej wielości ołtarzy.

Gdzieniegdzie jednak o symbolikę zadbano lepiej. Lepiej nawet niż o realny ołtarz, który wyrzucono, by wstawić zamiast niego stół (bo z rzadka tylko nastąpiła zmiana ołtarza na ołtarz w przypadku tych aktów zalegalizowanego wandalizmu).

Los, jaki spotkał ołtarze boczne, też jest ciekawy. Są ciągle budowane (zwykle atrapy, ale i to już coś), choć właściwie trudno ich budowniczym uzasadnić dlaczego znalazły się w projekcie. Z drugiej strony nieraz zdarzało mi się widzieć kleryków czy księży, którzy najpierw z dużą rewerencją traktowali wstawiony do prezbiterium mebel, a później autentyczne, poświęcone ołtarze, czasem wcale nie nie ograbione z relikwii (swoją drogą to, że nowych relikwii się nie umieszcza jestem w stanie pojąć, ale dlaczego w tak wielu miejscach usunięte te, które były?), traktują jak miejsce, gdzie kładzie się pogrzebacz, chusteczki do nosa, ścierkę, butelkę czy inne liturgiczne precjoza.

Z niewyjaśnionych (a może były jednak jakieś wyjaśnienia?) przyczyn do prezbiterium wstawiono jeszcze pulpit, który – zapewne dla symbolizowania jedności jednego ołtarza – gdzieniegdzie nazywa się ołtarzem słowa (albo ołtarzem soborowym, co już zupełnie mnie dziwi). Pomijam już, tak po ludzku potrzebną dla odbioru kazania możliwość zobaczenia przemawiającego, którą w ten sposób odebrano – ważniejsze jeszcze jest to, że wstawiono kolejny mebel ołtarzopodobny do prezbiterium. I to często z intencją zrównania czytania bożego słowa (dlaczego już tak rzadko śpiewania?) z boską ofiarą.

Mówi się nawet, że ofiara została została z nowego wyrugowana na rzecz uczty. Ale chyba trudno w to uwierzyć – o jakiej uczcie może być mowa, gdy zabrano ludziom przykryte obrusem, jak do obiadu czy wieczerzy, balaski, gdy zrezygnowano z kojarzącego się z ucztą namaszczenia, pewnej powolności, dłuższego przebywania w spokoju podczas przyjmowania boskiego Pokarmu?

 


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Michał Buczkowski

Michał Buczkowski na Liturgia.pl

Katolik, mąż, ojciec, Polak, dziennikarz i tak dalej.