Zarządzanie życiem

XXXIII Niedziela zwykła, lit. słowa: Prz 31,10–13.19–20.30–31; 1 Tes 5,1–6; Mt 25,14–30

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma (Mt 25,29). Ta wypowiedź Pana Jezusa często budzi kontrowersje: Przecież to niesprawiedliwość! Człowiekowi, który nic nie ma, odbiera się jeszcze to, co ma! Tak rzeczywiście jest w relacjach między ludźmi. Inaczej jest jednak w relacji do Boga.

Trzeba by wpierw określić, co znaczy: „ma”, a co znaczy „nie ma”. To zdanie Pana Jezusa podsumowuje przytoczoną przypowieść. W niej każdy sługa otrzymał swoją część w zarząd. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że dwaj zyskali, a jeden nic nie zyskał. Pan Jezus mówi zatem o zysku jako o tym, „co mają” lub „nie mają”. Pieniądze bowiem, jakie otrzymali, nie były ich własnością, ale własnością ich pana. Natomiast to, co wypracowali, stało się jak gdyby ich własnością. To jest to, co „mają”. Trzeci sługa nic „nie miał”, bo „nawet to, co miał”, należało do Pana i zgodnie z umową zostało mu odebrane.

Zobaczmy, że taka jest nasza sytuacja w odniesieniu do Boga: wszystko, co mamy z natury, otrzymaliśmy od Niego. Wszystko w nas jest Jego i trzeba powiedzieć, że to wszystko będzie nam odebrane. Natomiast samodzielnie dysponując tym, co otrzymaliśmy, postępujemy naprzód lub stoimy w miejscu. Prawdziwie nasze staje się dopiero to, co uzyskujemy przez nasze działanie, przez zainwestowanie naszego życia. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Pisma Świętego mówiące o rozliczeniu człowieka z Bogiem. Syracydes pisze:

Przed Nim [tj. przed Bogiem] nie zakryją się złe ich czyny i wszystkie ich grzechy są przed Panem.

Tym bardziej wartość zachowują przed Bogiem dobre czyny człowieka:

Jałmużna męża jest u Niego jak pieczęć, a dobrodziejstwa człowieka chowa jak źrenicę oka (Syr 17,21n).

Podobnych tekstów moglibyśmy przytoczyć wiele. Warto jednak przypomnieć sobie słowa Pana Jezusa wypowiedziane do bogatego młodzieńca:

Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie (Mk 10,21).

„Miał w niebie”, czyli miał przed Bogiem. Tutaj odnajdujemy prawdziwą wartość i prawdziwe posiadanie: jest nim jedynie to, co potrafimy dać w geście bezinteresownego daru. Jest to dobro, którym się dzielimy. Każde dobro pochodzi od Boga i do Niego należy, a staje się nasze, gdy obdarowujemy nim innych. W ten sposób wchodzimy w dynamizm życia Bożego i nie tyle otrzymujemy jakieś dodatkowe dobra czy względy, ile mamy głębszy udział w Jego życiu. Dobro w naszym życiu dokonuje się jedynie przez odpowiedź na Boże wezwanie, Jego natchnienie. I tutaj również okazuje się, że prawdziwie nasze staje się to, co pochodzi od Boga. W istocie jest to nasz udział w miłości, co tak dobitnie wyraża „Hymn o miłości” św. Pawła z Listu do Koryntian (1 Kor 13).

Przypomnijmy sobie jeszcze inną przypowieść o nieuczciwym rządcy, po której Pan Jezus mówi:

Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? (Łk 16,11n).

Nasza prawdziwa „własność”, to co prawdziwie jest „nasze”, mamy u Boga. Wszystko, co posiadamy na ziemi, czyli poza Bogiem, jest „cudzym dobrem”.

Zobaczmy, jak w Ewangelii Pan Jezus niezmiernie konsekwentne głosi tę prawdę. Sam według tej zasady działa i na nią nieustannie wskazuje uczniom. Przypomnijmy sobie np. Jego wypowiedź skierowaną do uczniów, gdy ci wrócili z misji: Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie (Łk 10,20).

Pan Jezus wyraża podobną myśl jeszcze dobitniej w słowach, które kilkakrotnie powtarza: Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je (Mk 8,35). Trzymanie się tego, co na ziemi, nawet gdyby to było samo doczesne życie, prowadzi do śmierci. „Strata” życia na ziemi dla Jezusa i Ewangelii jest zyskiem.

Jeżeli w tej perspektywie odczytamy dzisiejszą przypowieść, to jej sens jest jasny: Każdy, kto ma – czyli każdy, kto czerpie z Boga, kto zakorzenia się w Bogu, ten otrzyma jeszcze więcej, a nawet nadmiar mieć będzie. Każdy, kto „nie ma” – czyli nie zakorzenił się w Bogu, tak czy inaczej straci to wszystko, co wydaje mu się, że posiada, bo przemija postać tego świata, a z nim wszystko, co na nim.

W praktyce zdobywamy coś, gdy współpracujemy z Bożą łaską, która nam daje to, co jest nasze. Jednocześnie pamiętamy, że w Bożej logice tym, kto prawdziwie ma, nie jest ten, kto ma duże dobra, ale ten, kto ma otwarte serce na obdarowywanie innych. Im więcej dajemy z serca, tym więcej „mamy”. To paradoks, ale właśnie tak jest u Boga. Tak było z Jezusem. On przez całkowite ogołocenie siebie aż po śmierć na krzyżu, został Panem wszystkiego, otrzymał wszystko na własność, całe stworzenie.

Pierwsze czytanie z Księgi Przysłów jest fragmentem poematu o „dzielnej niewieście”. Oczywiście trzeba go odczytywać w kontekście ówczesnej kultury. Feministki, pomimo pozytywnego wydźwięku, widziałyby w nim przejaw społecznej nierówności. Ale przytoczony w kontekście przypowieści ewangelijnej odsłania niesamowity sens. Otóż w Piśmie Świętym znanym i często występującym obrazem więzi człowieka z Bogiem jest małżeństwo: Bóg jest Oblubieńcem, człowiek, czy cały lud Boży, jest oblubienicą, małżonką. „Dzielna niewiasta” staje się wspaniałym obrazem współdziałania człowieka z Bogiem, zdobywania w Bogu prawdziwego dobra. I chyba warto ten poemat w ten sposób odczytać.

Wszystkie dzisiejsze czytania są wielkim wezwaniem do współdziałania z Bożą łaską. Święty Paweł wzywa do czujności: czuwajmy i bądźmy trzeźwi – co oznacza przede wszystkim właściwe ukierunkowanie naszych zainteresowań, właściwe ocenianie wartości i konsekwentne życie według nich.

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 5, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

XXXIII Niedziela zwykła, lit. słowa: Prz 31,10–13.19–20.30–31; 1 Tes 5,1–6; Mt 25,14–30

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma (Mt 25,29). Ta wypowiedź Pana Jezusa często budzi kontrowersje: Przecież to niesprawiedliwość! Człowiekowi, który nic nie ma, odbiera się jeszcze to, co ma! Tak rzeczywiście jest w relacjach między ludźmi. Inaczej jest jednak w relacji do Boga.

Trzeba by wpierw określić, co znaczy: „ma”, a co znaczy „nie ma”. To zdanie Pana Jezusa podsumowuje przytoczoną przypowieść. W niej każdy sługa otrzymał swoją część w zarząd. Różnica pomiędzy nimi polega na tym, że dwaj zyskali, a jeden nic nie zyskał. Pan Jezus mówi zatem o zysku jako o tym, „co mają” lub „nie mają”. Pieniądze bowiem, jakie otrzymali, nie były ich własnością, ale własnością ich pana. Natomiast to, co wypracowali, stało się jak gdyby ich własnością. To jest to, co „mają”. Trzeci sługa nic „nie miał”, bo „nawet to, co miał”, należało do Pana i zgodnie z umową zostało mu odebrane.

Zobaczmy, że taka jest nasza sytuacja w odniesieniu do Boga: wszystko, co mamy z natury, otrzymaliśmy od Niego. Wszystko w nas jest Jego i trzeba powiedzieć, że to wszystko będzie nam odebrane. Natomiast samodzielnie dysponując tym, co otrzymaliśmy, postępujemy naprzód lub stoimy w miejscu. Prawdziwie nasze staje się dopiero to, co uzyskujemy przez nasze działanie, przez zainwestowanie naszego życia. Warto w tym miejscu przytoczyć słowa Pisma Świętego mówiące o rozliczeniu człowieka z Bogiem. Syracydes pisze:

Przed Nim [tj. przed Bogiem] nie zakryją się złe ich czyny i wszystkie ich grzechy są przed Panem.

Tym bardziej wartość zachowują przed Bogiem dobre czyny człowieka:

Jałmużna męża jest u Niego jak pieczęć, a dobrodziejstwa człowieka chowa jak źrenicę oka (Syr 17,21n).

Podobnych tekstów moglibyśmy przytoczyć wiele. Warto jednak przypomnieć sobie słowa Pana Jezusa wypowiedziane do bogatego młodzieńca:

Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie (Mk 10,21).

„Miał w niebie”, czyli miał przed Bogiem. Tutaj odnajdujemy prawdziwą wartość i prawdziwe posiadanie: jest nim jedynie to, co potrafimy dać w geście bezinteresownego daru. Jest to dobro, którym się dzielimy. Każde dobro pochodzi od Boga i do Niego należy, a staje się nasze, gdy obdarowujemy nim innych. W ten sposób wchodzimy w dynamizm życia Bożego i nie tyle otrzymujemy jakieś dodatkowe dobra czy względy, ile mamy głębszy udział w Jego życiu. Dobro w naszym życiu dokonuje się jedynie przez odpowiedź na Boże wezwanie, Jego natchnienie. I tutaj również okazuje się, że prawdziwie nasze staje się to, co pochodzi od Boga. W istocie jest to nasz udział w miłości, co tak dobitnie wyraża „Hymn o miłości” św. Pawła z Listu do Koryntian (1 Kor 13).

Przypomnijmy sobie jeszcze inną przypowieść o nieuczciwym rządcy, po której Pan Jezus mówi:

Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? (Łk 16,11n).

Nasza prawdziwa „własność”, to co prawdziwie jest „nasze”, mamy u Boga. Wszystko, co posiadamy na ziemi, czyli poza Bogiem, jest „cudzym dobrem”.

Zobaczmy, jak w Ewangelii Pan Jezus niezmiernie konsekwentne głosi tę prawdę. Sam według tej zasady działa i na nią nieustannie wskazuje uczniom. Przypomnijmy sobie np. Jego wypowiedź skierowaną do uczniów, gdy ci wrócili z misji: Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie (Łk 10,20).

Pan Jezus wyraża podobną myśl jeszcze dobitniej w słowach, które kilkakrotnie powtarza: Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je (Mk 8,35). Trzymanie się tego, co na ziemi, nawet gdyby to było samo doczesne życie, prowadzi do śmierci. „Strata” życia na ziemi dla Jezusa i Ewangelii jest zyskiem.

Jeżeli w tej perspektywie odczytamy dzisiejszą przypowieść, to jej sens jest jasny: Każdy, kto ma – czyli każdy, kto czerpie z Boga, kto zakorzenia się w Bogu, ten otrzyma jeszcze więcej, a nawet nadmiar mieć będzie. Każdy, kto „nie ma” – czyli nie zakorzenił się w Bogu, tak czy inaczej straci to wszystko, co wydaje mu się, że posiada, bo przemija postać tego świata, a z nim wszystko, co na nim.

W praktyce zdobywamy coś, gdy współpracujemy z Bożą łaską, która nam daje to, co jest nasze. Jednocześnie pamiętamy, że w Bożej logice tym, kto prawdziwie ma, nie jest ten, kto ma duże dobra, ale ten, kto ma otwarte serce na obdarowywanie innych. Im więcej dajemy z serca, tym więcej „mamy”. To paradoks, ale właśnie tak jest u Boga. Tak było z Jezusem. On przez całkowite ogołocenie siebie aż po śmierć na krzyżu, został Panem wszystkiego, otrzymał wszystko na własność, całe stworzenie.

Pierwsze czytanie z Księgi Przysłów jest fragmentem poematu o „dzielnej niewieście”. Oczywiście trzeba go odczytywać w kontekście ówczesnej kultury. Feministki, pomimo pozytywnego wydźwięku, widziałyby w nim przejaw społecznej nierówności. Ale przytoczony w kontekście przypowieści ewangelijnej odsłania niesamowity sens. Otóż w Piśmie Świętym znanym i często występującym obrazem więzi człowieka z Bogiem jest małżeństwo: Bóg jest Oblubieńcem, człowiek, czy cały lud Boży, jest oblubienicą, małżonką. „Dzielna niewiasta” staje się wspaniałym obrazem współdziałania człowieka z Bogiem, zdobywania w Bogu prawdziwego dobra. I chyba warto ten poemat w ten sposób odczytać.

Wszystkie dzisiejsze czytania są wielkim wezwaniem do współdziałania z Bożą łaską. Święty Paweł wzywa do czujności: czuwajmy i bądźmy trzeźwi – co oznacza przede wszystkim właściwe ukierunkowanie naszych zainteresowań, właściwe ocenianie wartości i konsekwentne życie według nich.

Fragment książki „Rozważania liturgiczne na każdy dzień”, t. 5, Tyniec 2010. Zapraszamy do zapoznania się z ofertą Wydawnictwa Benedyktynów Tyniec.

Zobacz także