Zasmakować w autentycznym śpiewie liturgicznym

Recenzja płyty "Fulget in orbe dies"

Najnowsza płyta połączonych zespołów Schola Gregoriana Silesiensis i Schola Mulierum Silesiensis jest więcej niż godna uwagi. Podwójny album Fulget in orbe dies. Oficjum o św. Jadwidze według Antyfonarza cysterskiego, Lubiąż, XIV w., wydany pod koniec 2008 roku nakładem Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego, to blisko dwie i pół godziny inspirującego śpiewu.

Wykonawcy zadbali nie tylko o dostarczenie ciekawego nagrania, ale również bardzo estetycznej i obszernej książeczki. Pewnie właściwiej byłoby powiedzieć „książki”, w której oprócz wstępu do nagrania, zamieszczono oryginalne teksty rymowanego oficjum i ich tłumaczenia na język polski, angielski i niemiecki, a także komentarz muzykologiczny autorstwa dr. Jakuba Kubieńca. Podobnie jak w przypadku pracy schol, i tym razem kierownictwa muzycznego podjął się Robert Pożarski.

Dlaczego warto zainteresować się tą właśnie płytą? Przemawia za tym co najmniej kilka powodów, z których wyliczę niektóre. Przede wszystkim jest to nagranie interesujące ze względu na zaprezentowane rozstrzygnięcia muzykologiczne. Słuchacz, zarówno wytrawny znawca monodii liturgicznej, jak i ten, który dopiero zbliża się do chorału gregoriańskiego, zwróci uwagę na utwory wykonane w czwartym tonie. Antyfony, psalmy, a także hymn Te Deum laudamus, zanotowane oraz wykonane w tym tonie, są zarazem ciekawe, jak i kontrowersyjne. Wykonawcy konsekwentnie podwyższają trzeci stopień skali: g do gis. Czasem podwyższenie to jest mniejsze niż półtonowy interwał. Dzięki temu śpiew nabiera bardzo charakterystycznego, można powiedzieć orientalnego, brzmienia. Rzadko na zachodzie powstają tego typu nagrania. Przez zastosowanie specyficznej interpretacji tonu, cała płyta zapewne zyskała na wartości. Czy stosowanie charakterystyki modalnej, wywodzącej się z Kościołów wschodnich na Zachodzie, jest jednak uzasadnione – pozostaje pytaniem otwartym. Nawet jeśli nie jest uzasadnione, to i tak brzmi rewelacyjnie.

Można by dalej wyliczać muzykologiczne ciekawostki, ale nie chcę powtarzać komentarza Jakuba Kubieńca, w którym zainteresowani znajdą informacje dotyczące powstania, losów oficjum i jego charakterystyki. Warto natomiast kilka słów poświęcić wykonaniu śpiewów i wymienić niektórych kantorów, którzy na płycie zademonstrowali swoje umiejętności. Robert Pożarski nie potrzebuje szczególnej rekomendacji. To kantor wybitny – jeśli nie najlepszy w Polsce, to zapewne jeden z najlepszych. Na płycie po raz kolejny udowadnia, że przekonanie o jego talencie jest uzasadnione. Niemniej dopiero w oparciu o ten album można podkreślić jego szczególne osiągnięcia pedagogiczne. Obie schole, które od lat prowadzi, składają się w

 przeważającej mierze z amatorów. Jednak w omawianym oficjum co najmniej kilku śpiewaków demonstruje wybitne umiejętności. Pozwolę sobie wymienić Paulinę Soczewkę i Martę Kurian, które kantorują chórom. Z jednej strony śpiewają bardzo melodyjnie, świadomie kształtują frazy, z drugiej śpiew pozostaje mocny i pełen zaangażowania. Wśród mężczyzn ponownie ograniczę się do wymienienia jedynie dwóch: Konrada Zagajewskiego, który charakteryzuje się bardzo mocnym i szerokim głosem, który przywodzi mi na myśl Jean-Pierre’a Lanfranchiego. Wart dostrzeżenia jest też udział Marcina Szarguta, którego talent przejawia się szczególnie w subtelnym uatrakcyjnieniu melodii charakterystycznymi ozdobnikami (co prawda, niekiedy można mieć zastrzeżenia co do precyzji intonacyjnej).

Największą wartością płyty, obok jej ewidentnych walorów muzycznych, jest nadrzędna idea, którą kierowali się wykonawcy. Zależało im nie tylko na odtworzeniu oficjum w maksymalnie pełnej wersji (w tym zakresie ograniczyła ich jedynie pojemność płyt). W swoich poczynaniach kierowali się przede wszystkim liturgicznym charakterem kompozycji. Kilkukrotnie, przed przystąpieniem do nagrania, schole uczestniczyły w celebracji oficjum. Doświadczenia zebrane podczas tych nabożeństw posłużyły do stworzenia albumu. Dlatego nie skupiali się na sztucznym ujednolicaniu brzmienia chóru, na purystycznej dbałości o estetykę, ale – tak, jak mają w zwyczaju podczas liturgii, tak też na płycie – zaufali autentycznemu zaangażowaniu śpiewaków. Podczas odprawianej przez schole liturgii mężczyźni śpiewają wspólnie z kobietami, również ten zwyczaj znalazł odzwierciedlenie w nagraniu.

Komu polecam tę płytę (a polecam zdecydowanie)? Wszystkim tym, którzy chcą zasmakować w autentycznym śpiewie liturgicznym, tym, którzy w śpiewie kościelnym szukają czegoś więcej niż zadośćuczynienia powszechnie uznawanym teoriom muzykologicznym, w końcu tym, którzy pragną poszerzyć swoje muzyczne horyzonty.

Tomasz Grabowski OP

 

fulgetPłytę można zakupić w naszym sklepie internetowym

Zobacz także