Gesty na liturgii: Znak pokoju

Gest pokoju praktykowany był już wśród pierwszych chrześcijan, którzy podczas liturgii wyrażali sobie wzajemną miłość poprzez pocałunek pokoju. Było to ścisłe wypełnianie słów Chrystusa: Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! (Mt 5, 23-24).

W listach apostolskich aż pięć razy powtarza się formuła: Pozdrówcie się wzajemnie pocałunkiem świętym. Pocałunek ten przekazywali sobie wzajemnie mężczyźni i wzajemnie kobiety. Zwyczaj pocałunku pokoju zachował się w Kościele łacińskim (tj. rzymskokatolickim) do XII wieku. Od tego czasu aż do reformy liturgicznej Soboru Watykańskiego II (1962-1965) pocałunek pokoju był udzielany tylko między duchownymi i to podczas Mszy z asystą.

Reforma ostatniego soboru przywróciła ponownie obrzęd pocałunku pokoju w każdej Mszy świętej. Jednak Ojcowie świętego soboru zwrócili uwagę na długi czas nieobecności tego gestu w liturgii, jak też na różne zwyczaje przyjęte w danej kulturze. W związku z tym postanowiono, że Konferencje Episkopatów ustalą sposób, w jaki ma się dokonywać obrzęd pokoju, uwzględniając przy tym sposób i zwyczaje poszczególnych narodów.

W Polsce Episkopat ustalił, że znak pokoju przekazywany jest skłonem głowy w kierunku najbliższych uczestników Mszy świętej z jednej i z drugiej strony; w małych grupach znakiem pokoju może być podanie ręki. Postanowienie Episkopatu zaznacza jednocześnie, że zgromadzenie liturgiczne nie wypowiada w tym momencie żadnej aklamacji, a nawet zwraca się uwagę, aby na przyszłość opuszczać słowa: Pokój nam wszystkim.

Słowa bowiem nie są gestem ani znakiem, a przecież chodzi o to, aby w tym momencie przekazać sobie znak pokoju, a nie pozdrowienie. Gest jest o wiele trudniejszy, trzeba bowiem przekazać miłość, jaką w sercu nosimy do naszego bliźniego, nie przez słowa, ale tak, jak apostołowie i pierwsi chrześcijanie, tzn. przez znak. Co prawda dziś nie przekazujemy już sobie pocałunku pokoju, ale przecież szczery uśmiech ze skinieniem głowy czy braterski uścisk dłoni ze spojrzeniem w oczy bliźniemu może być najpiękniejszym znakiem pokoju przekazywanym w naszych parafiach. To, że w kościołach wierni najczęściej wypowiadają znak pokoju zamiast go przekazywać jest zapewne pozostałością przedsoborową. Wtedy kapłan nie zwracał się do wszystkich ze słowami: Pokój z wami, lecz tylko cicho mówił do przyjmującego od niego znak pokoju diakona: Pokój z tobą, na co ten odpowiadał: I z duchem twoim, po czym kapłan przekazywał mu pocałunek pokoju.

Kiedy po soborze przywrócono gest pokoju, kapłani zapewne łączyli jego przekazywanie ze słowami dotąd wypowiadanymi przez nich przed przekazaniem pocałunku pokoju pomiędzy duchowieństwem. Nie zauważyli jednak, że słowa: Pokój z tobą, są obecnie wymawiane przez kapłana głośno i w liczbie mnogiej, gdyż skierowane są do całego zgromadzenia liturgicznego, a po tym następuje już tylko sam znak pokoju. Dlatego powtarzanie tych słów nie tylko nie ma sensu, ale jak podaje Kongregacja do Spraw Sakramentów i Kultu Bożego jest niedopuszczalne, ponieważ ze znaku czyni aklamację i zamazuje jego znaczenie.

rd


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także