Życie (nie)zależne

Komentarz do liturgii XVIII niedzieli zwykłej roku C

To są czytania o życiu. Temat, w którym można się utopić. Jednak Pan Bóg zabiera głos w tak szerokiej kwestii, by sprecyzować to, o co w życiu chodzi. Odpowiedź jest krótka: chodzi o Pana Boga.

Pomimo tego jednoznacznego wstępu, z fragmentu Księgi Koheleta chciałbym skomentować dwa słowa, które z tematem sensu życia na pozór mają mało wspólnego: „praca ducha”. Okazuje się, że ona też jest marnością nad marnościami. Nic nikomu nie przyniesie duchowy wysiłek. Radykalny ten Kohelet, trzeba przyznać.  Nawracanie się, poprawianie obyczajów, mniej lub bardziej wyostrzone posty – to wszystko na nic? Tak, to nicość nad nicościami. Zawsze wtedy, gdy gromadzę skarby dla siebie, a nie przed Bogiem. Jeśli w życiu duchowym, za cel stawiam sobie upiększanie mojego wnętrza dla samego upiększania, a nie dla Boga żyjącego we mnie, oto nicość nad nicościami. Przypomina się mądre rozróżnienie: szukasz w życiu pocieszenia od Boga, czy raczej Boga pocieszenia?

Jezus podważa solidne podstawy mojego wyobrażenia o bezpiecznym życiu. Im więcej mam, im bardziej jestem niezależny: od ludzi, od kredytów, od groźby pustego konta, tym moje życie spokojniejsze. Życie nie jest zależne od tego co masz – odpowiada na takie myślenie Pan. W takim razie od czego? Chrystus nie zachowuje się jak fanatyk odmieniający na wszelkie sposoby słowo Bóg. Doprowadza mnie do sedna sprawy przez przypowieść. Sam mogę sobie odpowiedzieć: od Boga, głupcze! On zażąda mojej duszy, na której bogactwie najbardziej Mu zależy. Od Niego mam to wszystko, co uważam za sukces, za szczyt niezależności. „Zegnij kolana przed Panem, który cię stworzył”.

U Pawła znajduję najlepszą pointę komentarza do czytań o życiu. Apostoł pisze, że moje życie zostało ukryte w Bogu. Skoro ukryte, to stało się nieoczywiste, tajemnicze, niezrozumiałe. Oto inny odcień koheletowej marności: nie ogarnę i nie pojmę mojego życia. Tego co przecież tak mi bliskie, bo mówię: „moje”. Podobnie jak nie zobaczę nigdy mojej twarzy, bez pomocy lustra oczywiście. I jeszcze dodaje Paweł, że tym moim życiem jest Chrystus: Chrystus, nasze życie.

Odpędzam pokusę patetycznej końcówki, do której często wrzucam potok niby najważniejszych słów. Nie tym razem. Po prostu i najgęściej jak to tylko możliwe: żyć to Chrystus.

Wojciech Dudzik OP

Zobacz także