„Desiderio desideravi” – beczka miodu z łyżką dziegciu

Stare polskie powiedzenie o łyżce dziegciu w beczce miodu jest z mojej strony najlepszym komentarzem do ogłoszonego 29 czerwca listu apostolskiego papieża Franciszka o liturgii „Desiderio desideravi”.

Może źle szukałem, ale nie znalazłem w sieci polskiego przekładu tego listu, przeczytałem go więc po włosku na stronie watykańskiej. Wydaje mi się, że po polsku są dostępne jedynie omówienia, np. tutaj albo tutaj. Szkoda, bo warto przeczytać ten list w całości, naprawdę zasługuje na to, mam nadzieję, że polski przekład całego listu będzie gdzieś niedługo dostępny.

Nie będę go tutaj omawiał w sposób wyczerpujący, króciutko tylko napiszę jaki jest mój odbiór. Uważam, że w ok. 98 procentach jest to list bardzo dobry, który precyzyjnie i przystępnie streszcza teologiczny sens liturgii, pokazuje jej związek z historią zbawienia i rolę w życiu Kościoła oraz w duchowym życiu chrześcijanina. Wskazuje na zagrożenia i możliwe deformacje w przeżywaniu liturgii, piętnując różne podejścia zawężające i skrajne, np. zarówno ciasny rytualizm jak i uzurpację prawa do swobodnej twórczości. W odniesieniu do norm liturgicznych Ojciec święty innymi słowami wyraża to samo, co napisał św. Stanisław Papczyński w moim ulubionym i nieraz przeze mnie przywoływanym w blogowych wpisach cytacie z Norma vitae II,2, o tym, że prawa, zwyczaje i obrzędy Kościoła mają być zachowywane ze względu na miłość Boga. Dalej papież pisze o potrzebie formacji liturgicznej, rozumianej dwojako, jako wychowanie do uczestnictwa w liturgii i o formacji poprzez liturgię. Pisze tu o sensie działania symbolicznego i rytualnego, parokrotnie nawiązując do Romano Guardiniego. Pisze o sztuce celebrowania (ars celebrandi) i, w odniesieniu do kapłanów, o sztuce przewodniczenia. Pod koniec zachęca do odkrywania na nowo sensu celebrowania roku liturgicznego i dnia Pańskiego, odsyłając do stosownych zapisów konstytucji Sacrosanctum concilium (nn. 102-111). Tytuł listu pochodzi z Łk 22,15. Są to słowa Jezusa z Ostatniej Wieczerzy, które po polsku i w wielu innych językach brzmią „Gorąco pragnąłem spożywać tę Paschę z wami”, a które dosłownie w Ewangelii brzmią: „Pragnieniem pragnąłem spożywać…” „Desiderio desideravi” to właśnie „pragnieniem pragnąłem”. Papież Franciszek wskazuje na to, że owo gorące pragnienie Jezusa nadal trwa i realizuje się w Eucharystii. W niej następuje zbawcze i przemieniające spotkanie z Chrystusem, owocujące upodobnieniem się do Niego we własnym życiu. To wszystko czytałem z radością i uważam, że każdy katolik powinien te rzeczy przeczytać z pożytkiem dla siebie. Jeden szczególik, do którego mógłbym się przyczepić, to – przy omawianiu doświadczenia Apostołów – sugestia, że ich połów ryb w Galilei po zmartwychwstaniu Jezusa (J 21,1nn) był z ich strony formą ucieczki od misji do dawnych zajęć (nr 7 listu). Moim zdaniem to bardzo dowolna interpretacja, a według wizji bł. Anny Katarzyny Emmerich, Jezus ukazując się uczniom w Jerozolimie sam ich wysłał do Galilei, kazał im tam na siebie czekać i dokonać połowu ryb. Ale to szczegół i poza głównym tematem listu.

Jeśli wszystko jest tak pięknie, to gdzie jest ta łyżka dziegciu i dlaczego świetne jest wg mnie 98 proc. listu, a nie 100? Ech, właśnie. Niestety, znowu się kłania „Traditionis custodes” (TC). W zamyśle Ojca świętego cały ten wywód na temat liturgii jest wprzęgnięty w jego działanie na rzecz wyeliminowania liturgii tradycyjnej i dokonania pełnej uniformizacji rytu rzymskiego. Do TC papież nawiązuje od razu w pierwszym punkcie listu i powraca pod sam koniec, wprost pisząc o konieczności unifikacji liturgii rzymskiej i powtarzając, że posoborowe księgi liturgiczne są jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego (nr 61). To jest ta łyżka dziegciu, która psuje smak całości.

Nie uzurpuję sobie prawa do bycia doradcą Ojca świętego, ale można było całą sprawę rozegrać zupełnie inaczej. Cały ten dyskurs na temat liturgii można było potraktować jako płaszczyznę spotkania „posoborowych” i „tradsów”, bo w moim najgłębszym przekonaniu rzeczywistość misterium liturgii, o której pisze papież w swoim liście, jest realizowana i wyrażana w obu formach rytu rzymskiego, a każda z nich robi to na swój sposób rytualny. I w takim kontekście zupełnie inaczej brzmiałoby końcowe wezwanie papieża „Porzućmy polemiki” (nr 65). Bardzo ciekawą ilustracją tego o czym tutaj piszę jest przytoczony dzisiaj przez ekai.pl głos organizatorów corocznych tradycyjnych warsztatów liturgicznych „Ars celebrandi” w Licheniu, którzy mówią, że prowadzą te warsztaty w duchu „Desiderio desideravi”. Linkuję ten tekst, zachęcam do przeczytania.

Niestety, dążąc do wyeliminowania liturgii „trydenckiej” (nawiasem mówiąc, nie wierzę, żeby papieżowi to się udało), Franciszek z uporem godnym lepszej sprawy stygmatyzuje całe środowisko tradycyjne, które w rzeczywistości jest bardzo niejednolite, i odtrąca wielu gorliwych katolików. Przepraszam, to nie jest ładne z mojej strony, ale wezwanie „Porzućmy polemiki” w kontekście „antytrydenckich” działań papieża, które trudno nazwać inaczej niż przemocowe, nieodparcie przypomina mi dumkę Wojciecha Młynarskiego „Po Krakowskim w noc majową”, napisaną w 1982 roku (dostępna tutaj na youtube). W najczarniejszych snach nie spodziewałem się, że tę dumkę, powstałą w politycznym kontekście lat 80-tych, odniosę kiedykolwiek do działań najwyższych władz kościelnych. Niestety, sam list Motu proprio TC był działaniem jątrzącym i tylko zaogniającym polemiki. A „Desiderio desideravi” mógłby mieć działanie łagodzące i jednoczące, gdyby w zamyśle samego autora nie stanowił kontynuacji listu zeszłorocznego. „Porzućmy polemiki” naprawdę brzmi tu jak ironia. Chciałoby się powiedzieć: „Kochany Ojcze święty! Dobrze mówisz. Tak, porzućmy polemiki. Daj więc po ojcowsku dobry przykład i cofnij Traditionis custodes lub przynajmniej złagodź jego zapisy”. Papież pisze, że należy porzucić polemiki, aby wspólnie słuchać, co Duch mówi do Kościoła. Tak, jak najbardziej. Duch mówi również poprzez wydarzenia. Warto słuchać, co Pan Bóg mówi nam przez fakt przetrwania liturgii „trydenckiej” po Soborze Watykańskim II i przez fakt zwrotu ku tej liturgii ze strony nie tak małej ilości osób wychowanych już na liturgii zreformowanej. Reflektowali nad tym Jan Paweł II i Benedykt XVI, a owocem ich słuchania były decyzje podjęte za pośrednictwem dokumentów „Quattuor abhinc annos”, „Ecclesia Dei” i „Summorum Pontificum”. Uznali, że obie formy liturgii mogą współistnieć.

Przy tym jedna refleksja na swój sposób pocieszająca. List „Desiderio desideravi” pozostanie chyba raczej niezauważony i przejdzie bez większego echa. Został bowiem w pewien sposób zdezawuowany przez samego papieża od razu na samym początku, tam, gdzie pisze on, że w tym liście chce się podzielić kilkoma refleksjami na temat liturgii (nr 1), oraz przez Kongregację ds. Kultu, precyzującą, że list nie jest ani instrukcją, ani dyrektorium, tylko tekstem medytacyjnym. „Kilkoma refleksjami” czy „tekstem medytacyjnym” mało kto się przejmie.

Naprawdę szkoda, że ten wewnętrznie bardzo wartościowy list powstał jako kolejna odsłona wojny, którą papież postanowił wytoczyć liturgii „trydenckiej”. Ale to nie jest powód do odrzucenia samego listu. Sugerowałbym więc, żeby przeczytać ten dokument podobnie jak zrobili to organizatorzy licheńskich warsztatów „Ars celebrandi”, czyli przymykając oko na wzmianki o TC i o unifikacji liturgii, a całą resztę przyjmując jako naprawdę cenną katechezę liturgiczną.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....