Droga doskonalsza – recenzja książki Tiothy’ego O’Malleya pt. „Liturgia i nowa ewangelizacja”

Książka profesora O’Malleya traktuje o zachowywaniu właściwego balansu. Sądząc po tytule, mogłoby się wydawać, że autor dotyka w niej tylko dwóch z trzech podstawowych funkcji Kościoła (leitourgii i martyrii), lecz podtytuł „Praktykowanie sztuki ofiarnej miłości” wskazuje, że również trzecia (diakonia) jest wzięta pod uwagę. Zachowanie balansu między wszystkimi trzema sprawia, że liturgia faktycznie staje się „udziałem w wewnętrznym życiu Trójcy”.

Były sobie serie…

Książka Timothy’ego O’Malleya pt. „Liturgia i nowa ewangelizacja” otwiera nową serię Wydawnictwa WAM i Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny, zatytułowaną „Mysterium Fascinans”. Mają to być książki dotyczące „szeroko rozumianej teologii i historii liturgii”. Jednakże nie jest to projekt zupełnie nowy, lecz powstały z połączenia dwóch dotychczasowych poczytnych serii wydawniczych: obejmującej cztery pozycje „Myśli liturgicznej” Wydawnictwa WAM i liczącej sześć woluminów kolekcji „Źródło i szczyt” publikowanej przez Fundację DOL. Teraz te dwie inicjatywy zlały się w jedno, przejmując logo Baranka Paschalnego z serii WAM-u a nazwę od organizowanych od kilkunastu już lat m.in. przez FDOL rekolekcji. Nowa ujednolicona szata graficzna autorstwa Natalii Miazgi, która zaprojektowała również okładkę do drugiego tomu serii („Modlić się mszą świętą”), pokazuje spojrzenie przez zarys ikony na miasto, na nasz codzienny, powszedni świat, nad którym właśnie zachodzi – a może jednak wschodzi? – słońce. W ten intrygujący sposób sygnalizuje czytelnikowi, co czeka go na kolejnych 250 stronach: opowieść o przemienianiu życia i świata poprzez udział w misterium samoofiarującej się miłości. Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że podczas kolejnych odsłon serii nie będzie już konieczności przedstawiania osób umieszczonych na okładce w maseczkach zakrywających ich twarze.

Między okładkami

Książka składa się z pięciu rozdziałów poprzedzonych wstępem i podsumowanych posłowiem. W pierwszym z nich autor pyta, czym jest ewangelizacja, i szuka odpowiedzi w dokumentach Magisterium. Stosując – jak sam to określa – teologiczne podejście (czyli uważną analizę tych dokumentów sięgającą w głąb ich teologicznych źródeł i rozgryzającą użyte kluczowe sformułowania) czyta adhortacje „Evangelii nuntiandi” Pawła VI i „Catechesi tradaende” Jana Pawła II oraz „Dyrektorium ogólne o katechizacji” z 1997 r., a po takim wstępie sięga do soborowej Konstytucji o liturgii świętej „Sacrosanctum concilium”.

Wynikiem owej egzegezy jest wniosek, że ewangelizacja jest rzeczywistością o wiele szerszą niż tylko pierwszym przepowiadaniem czy też głoszeniem kerygmatu. Obejmuje ona bowiem właściwie całą misję Kościoła „polegającą na nauczaniu, katechizowaniu, posłudze sakramentalnej i uczynkach miłosierdzia” (s. 32) i jest „zasadniczo samoofiarującą się miłością, której uczymy się od Chrystusa i która materializuje się w liturgiczno-sakramentalnym życiu Kościoła” (s. 30) oraz „wyrazem eklezjologii poszukującej zbawienia dla całej ludzkości w agapicznej pedagogice Kościoła” (tamże). Przez pryzmat soborowej konstytucji o liturgii i czerpiąc z dzieł Jungmanna, Vagagginiego i Casela, Timothy O’Malley wyjaśnia, co znaczy, że liturgia jest uczestnictwem w historii zbawienia i celebracją misterium paschalnego oraz jak rozumieć ją jako zadanie całego Kościoła. Ten zaś nie jest biurokratyczną instytucją czy jednostką socjologiczną, lecz Ciałem łączącym się z ofiarą swej Głowy, Chrystusa, by uwielbiać Boga i uświęcać ludzkość. Aby owocnie wypełniać to zadanie, konieczne jest „pełne, świadome i aktywne uczestnictwo, (…) [które] nie polega na gorliwym, ale jedynie zewnętrznym odprawianiu wszystkich rytuałów, (…) na wykonywaniu odpowiednich gestów, mówieniu, śpiewaniu i robieniu wokół siebie szumu, (…) [lecz] musi być zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne – (…) prowadzić do kontemplowania i naśladowania Bożej miłości dla zbawienia świata” (s. 65-66).

Rozdział drugi rozpoczyna się refleksją nad tym, na czym polega „nowość” nowej ewangelizacji. Także tutaj autor proponuje odpowiedź głębszą i bardziej zróżnicowaną niż standardowe „głoszenie niezmiennych treści Dobrej Nowiny o zbawieniu przy pomocy nowych i aktualnych metod i środków”. Zwraca jednak uwagę, że do osiągnięcia celu, którym jest „spotkanie z Chrystusem, które ma moc przemienienia człowieka (…) [i] przygotowanie uczniów praktykujących sztukę składania ofiary z siebie samego; uczniów głoszących rzeczywistość Chrystusa językiem, który porusza w człowieku najczulsze struny nadziei” (s. 75), konieczne jest realistyczne podejście do głoszenia Ewangelii i trzeźwe spojrzenie „na kulturę, społeczeństwo, społeczną komunikację, ekonomię, naukę i technikę, jak również na życie codzienne” (tamże). To trzeźwe spojrzenie prowadzi go do analizy fenomenu sekularyzacji, która polega nie tyle na odrzuceniu Boga, lecz na specyficznym zobojętnieniu i internalizacji wiary. Religia nie jest już kwestią uznania prawdy i życia według niej, lecz zostaje zinstrumentalizowana i jest uważana za dobrą, o ile sprawia, że ludzie są moralnie lepsi i żyje im się lepiej. Za Christianem Smithem, autorem wielu badań w tej dziedzinie, O’Malley określa takie pasożytnicze podejście „moralistycznym deizmem terapeutycznym” (s. 86). Dla polskiego czytelnika przedstawienie rzeczywistości amerykańskiej może być interesującym punktem wyjścia do analizy sytuacji Kościoła w Polsce i poszukania tak podobieństw, jak i różnic, by dokonać oceny, na ile sugerowane przez autora rozwiązania są uniwersalne, a na ile mają odniesienie tylko do jego lokalnego Sitz im Leben. Muszę przyznać, że ta część książki, bogata w statystyki i przytaczane badania, była najbardziej nużącym fragmentem lektury, mimo iż oczywiście rozumiem, dlaczego jest potrzebna, aby od diagnozy móc przejść do wizji i propozycji.

Te nakreślone są w kolejnych trzech rozdziałach. Pierwszy poświęcony jest roli homilii liturgicznej, czyli temu, jak dzięki przeżywaniu tak pojedynczych obrzędów, jak i całego roku liturgicznego, umożliwić wiernym „zachwycenie się najważniejszymi momentami kerygmatu w kontekście pamięci Kościoła” (s. 98) i głosić tenże kerygmat w przekonujący sposób. Korzystając z tekstów Josefa Jungmanna SJ, O’Malley rozwija najpierw teorię homilii liturgicznej, która powinna pomóc słuchającemu zanurzyć się w wyobraźni biblijnej i kontemplować misterium Chrystusa w odniesieniu do ludzkiego doświadczenia. Rozdział kończy się praktycznym zastosowaniem przedstawionych założeń teoretycznych – propozycją homilii na bożonarodzeniową mszę w ciągu dnia.

Pytaniem, z którym zmaga się autor w kolejnym, czwartym już rozdziale, jest kwestia odkrywania powołania, któremu służyć ma rozeznawanie jako model życia. I znów O’Malley kieruje nas ku liturgii, która jest jego zdaniem źródłem właściwych postaw w życiu chrześcijanina. Uczenie się tych postaw i wcielanie ich w życie, szczególnie w sytuacjach podejmowania istotnych decyzji, ale także na co dzień, nazywa „modelem rozeznawania eucharystycznego”. W modlitwie eucharystycznej, w której zawierają się uwielbienie, anamneza, ofiarowanie, wstawiennictwo i doksologia, widzi bowiem kwintesencję tego, jak chrześcijanin powinien formować swoje postawy i dokonywać wyborów. „A jeśli faktycznie zaczniemy pojmować modlitwę eucharystyczną jako centralny punkt chrześcijańskiej praktyki i jeśli w każdym aspekcie życia damy się kształtować tej modlitwie, być może uda nam się odkryć, że rzeczywiście zaczęliśmy rozeznawać własne powołanie w świetle eucharystycznej mądrości. Chrześcijanin, którego powołanie staje się eucharystyczne, będzie zaś głosił Ewangelię nie tylko słowem, ale przede wszystkim eucharystycznym sposobem życia, który zaprasza innych przesłaniem: »Skosztujcie i zobaczcie, jak dobry jest Pan« (Ps 34, 9)” (s. 189).

Ostatni rozdział zatytułowany „Rytuał powrotu” składa się z trzech części. W pierwszej autor opisuje „liturgiczne usposobienie, jakim powinni się cechować uczestnicy parafialnych celebracji” (s. 192), w drugiej stawia tezę, że „liturgiczno-sakramentalne życie parafii ewangelizuje wiernych, o ile jest piękne, a zarazem bliskie człowiekowi” (tamże), w trzeciej w końcu, która w zamyśle jest podsumowaniem nie tylko tego rozdziału, ale całości rozważań zawartych w książce, sugeruje, „że odnowa liturgiczna oparta na wspólnotach świeckich ściśle współpracujących z parafią może być bardzo owocnym sposobem przemieniania życia parafii i uzdalniania jej do nowej ewangelizacji” (tamże). Podkreśla rolę piękna i jego uczłowieczający potencjał oraz postuluje zaangażowanie świeckich i uczestnictwo wspólnot w głównym nurcie życia parafii, a nie obok niego. Taka wizja mimowolnie przywołuje w pamięci obraz parafii jako wspólnoty wspólnot, nakreślony już wiele lat temu przez ks. Blachnickiego. Zresztą również intuicjom O’Malleya dotyczącym organicznego przemieniania najpierw siebie, a w efekcie świata i społeczeństwa, niedaleko do deuterokatechumenalnej triady „Nowy Człowiek – Nowa Wspólnota – Nowa Kultura”.

W posłowiu wreszcie przywołana zostaje adhortacja papieża Franciszka „Evangelii gaudium” i raz jeszcze podkreślone zostaje „liturgiczne zadanie nowej ewangelizacji polegające na kształtowaniu w człowieku postawy eucharystycznej wdzięczności” (s. 234). Autor ostrzega, że „niekończąca się dyskusja na temat reformy liturgicznej (…) stała się w rzeczywistości przeszkodą dla nowej ewangelizacji” (s. 235) – i to niezależnie od tego, czy stoimy po tradycjonalistycznej czy po postępowej stronie sporu, gdyż ostatecznie prowadzą one do zniekształcenia liturgii i forsowania własnej, „jedynie słusznej” wizji Kościoła. Tymczasem zadaniem każdego katolika, do którego jesteśmy stworzeni, jest eucharystyczna miłość wynikająca „z istoty kultu eucharystycznego, w którym Duch Święty daje nam odwagę do głoszenia – poprzez składanie całkowitego daru z siebie samego – prawdy o tym, że Bóg jest miłością. Nowa ewangelizacja nie jest bowiem niczym innym jak praktykowaniem sztuki samoofiarującej się miłości” (s. 239).

Euklides, planszówki i przesterowana wieża

Co wspólnego mogą mieć ze sobą geometria Euklidesowa, gry planszowe i manipulacja dźwięku przy pomocy korektora graficznego? Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że nic, ale przecież papież Franciszek niejednokrotnie powtarzał, że „wszystko jest ze sobą powiązane” (Laudato Si 16, Fratelli Tutti 34, tweet z 5 czerwca 2020 r. itd.), spróbujmy więc poszukać tych powiązań i zastanowić się, co mają do czynienia z omawianą tutaj książką.

Matematyka uczy nas, że przez trzy dowolne niewspółliniowe punkty przestrzeni zawsze można poprowadzić jedną płaszczyznę, zatem na przykład stolik o trzech nogach nie może się chwiać (co czasem wykorzystują autorzy zagadek kryminalnych, by podważyć czyjeś alibi). Jeśli jednak nogi te nie będą równej długości, to blat będzie coraz bardziej pochyły, aż do momentu, w którym postawione na nim przedmioty zaczną się zsuwać lub staczać na ziemię, w związku z czym stolik przestanie pełnić swoją podstawową funkcję.

Popularny autor wielu gier planszowych, dr Rainer Knizia, w niejednej ze swoich produkcji wprowadził ciekawą metodę wyłaniania zwycięzcy. Jeśli rozgrywka polega na zdobywaniu punktów w różnych kategoriach, to wygrywa nie ten, kto zdobędzie ich najwięcej ze wszystkich w jednej z kategorii, ani nawet nie ten, kto osiągnie największą sumę punktów we wszystkich razem wziętych kategoriach, lecz ten, kto w porównaniu z pozostałymi graczami, będzie miał najwięcej punktów w tej dziedzinie, którą najsłabiej udało mu się rozwinąć. Tego typu gry promują zatem metodę, którą można by określić jako strategię równomiernego rozwoju.

Gdy wreszcie, słuchając muzyki, zaczniemy bawić się potencjometrami equalizera i ustawimy basy lub treble „na maksa” albo też całkowicie je wytłumimy, to być może chwilowo osiągniemy jakiś ciekawy efekt, ale na dłuższą metę zniekształcimy utwór i pozbawimy go oryginalnego, autentycznego brzmienia.

Jeśli… to…

Podobnie rzecz ma się z trzema podstawowymi funkcjami Kościoła: martyrią, leitourgią i diakonią. Jeśli skupimy się tylko na jednej z nich, zaniedbując pozostałe, to nawet w przypadku krótkotrwałych sukcesów i efektów, w dalekosiężnej perspektywie nasze działania okażą się kontrproduktywne.

Jeśli wszystkie nasze wysiłki poświęcimy wyłącznie poprawnej, zgodnej z przepisami i pięknie sprawowanej liturgii; temu, by mówić to, co na czarno, i robić to, co na czerwono, by kult był sprawowany godnie, by cała oprawa (paramenty, westymenty, zapach palonego kadzidła itd.) oddziaływała na wszystkie zmysły, a muzyka faktycznie była integralną częścią celebracji, to – mimo że wszystko to jest słuszne i warte starań – ostatecznie osiągniemy tylko wysoce estetyczne przeżycia dla koneserów, lecz zamkniemy się w swoistym skansenie.

Jeśli z kolei skierujemy całą naszą energię wyłącznie na dzieła miłosierdzia, na pomoc potrzebującym, na wychodzenie na peryferia i marginesy, na szeroko rozumianą służbę człowiekowi, to – nie kwestionując całego dobra, które w ten sposób zdołamy uczynić – przerobimy Kościół na jakąś tylko charytatywną NGO i pozbawimy go wymiaru wertykalnego, ostatecznie pozostając z lichą, marną i płaską karykaturą żywego oryginału.

Jeśli wreszcie wszystkie pozostałe dziedziny podporządkujemy wyłącznie przekazywaniu tego, co zwykło się dziś nazywać kerygmatem, to – choć jest to działanie absolutnie konieczne i biada nam, gdybyśmy nie głosili Ewangelii – odmieniane na różne sposoby zdanie o Bożej miłości i Jego wspaniałym planie ostatecznie okaże się nieskutecznym pustosłowiem powtarzanym przy dźwiękach skocznych, lecz szybko dezaktualizujących się melodii.

Niełatwy, acz niezbędny balans funkcji podstawowych

Jeśli chcemy, by nasze działania jako Kościoła były skuteczne i by przynosiły plon obfity, konieczne jest zachowanie właściwego balansu; nasza droga musi być jak wędrówka po grani, jak wchodzenie przez wąską bramę, bez zbaczania w ślepe zaułki i schodzenia na cudne manowce. I to należy czynić, i tamtego nie zaniedbywać, wszelka monotematyczność (w rodzaju „Tylko wyrugowanie nadużyć liturgicznych pozwoli przezwyciężyć kryzys Kościoła” z jednej czy „Wszystko trzeba poświęcić i podporządkować ewangelizacji” z drugiej strony) jest w ostatecznym rozrachunku działalnością jałową, marnowaniem sił i puszczaniem pary w gwizdek.

I właśnie o tym zachowywaniu właściwego balansu traktuje książka profesora O’Malleya. Sądząc po tytule, mogłoby się wydawać, że autor dotyka w niej tylko dwóch z trzech podstawowych funkcji Kościoła (leitourgii i martyrii), lecz podtytuł „Praktykowanie sztuki ofiarnej miłości” wskazuje, że również trzecia (diakonia) jest wzięta pod uwagę. Zachowanie balansu między wszystkimi trzema sprawia, że liturgia faktycznie staje się „udziałem w wewnętrznym życiu Trójcy” (Taft) i składaniem swego życia w ofierze Bogu, co uzdalnia nas do „konsekrowania świata” (Fagerberg) poprzez wniesienie do sfery publicznej „samoofiarowującej się miłości, która mówi więcej niż jakiekolwiek słowo” (s. 94, s. 13), a przez to jest mocniejszym, głośniejszym i skuteczniejszym świadectwem Dobrej Nowiny niż wszelkiego rodzaju „programy duszpasterskie” i „strategie ewangelizacyjne”. Timothy O’Malley wskazuje czytelnikowi „drogę doskonalszą” – drogę miłości, której realizacja dokonuje się w harmonijnym współbrzmieniu leitourgii, martyrii i diakonii.

Zachęta na zakończenie

W sumie sam już nie wiem, czy powyższe refleksje są jeszcze recenzją przeczytanej książki, czy raczej tylko zapisem własnych przemyśleń związanych z jej lekturą. Najwyższa więc pora zamilknąć, zachęcając tylko na koniec: „weź, przeczytaj, przekonaj się sam, a jeśli po rozważeniu zgodzisz się z autorem, praktykuj”.

 

Autor: Timothy P. O’Malley; Wydawca: Fundacja Dominikański Ośrodek Liturgiczny, WAM; Format: 14,2 x 20,2 cm; Oprawa: miękka; Rok wydania: 2021; ISBN: 978-83-277-1946-1

O książce

„Pełne, świadome i czynne uczestnictwo w liturgii nie polega na gorliwym, ale jedynie zewnętrznym odprawianiu wszystkich rytuałów. Nie polega ono na wykonywaniu odpowiednich gestów, mówieniu, śpiewaniu i robieniu wokół siebie szumu, ale na zanurzeniu własnej wyobraźni, a także całego ciała, w historię zbawienia, którą objawia nam liturgia”.

Pragnienie, aby liturgia obejmowała wszystkie aspekty naszego życia – małżeństwo, rodzinę, pracę, edukację, politykę, czas wolny – może wydawać się idealistyczne. W rzeczywistości taki stan rzeczy jest całkowicie osiągalny. Timothy O’Malley proponuje, aby spojrzeć na przebieg mszy świętej w inny sposób niż dotychczas – czynnie uczestnicząc w dziele nowej ewangelizacji. Nie ogranicza się do teoretycznych rozważań, ale daje praktyczne rady dotyczące m.in. rozeznawania, z których mogą skorzystać zarówno świeccy, jak i duchowni.

Realizowanie misji nowej ewangelizacji, będącej zadaniem każdego chrześcijanina, ułatwi osiągnięcie właściwego celu liturgii, którym jest aktywne uczestniczenie w Bożej miłości oraz praktykowanie sztuki ofiarnej miłości na wzór Chrystusa. Jednocześnie przyczyni się do odnowienia osobistej relacji z Bogiem.

Książka została wydana w ramach serii „Mysterium Fascinans”, która powstała z połączenia serii „Źródło i szczyt” Dominikańskiego Ośrodka Liturgicznego oraz serii „Myśl liturgiczna” Wydawnictwa WAM.

Tytuł „Mysterium Fascinans” może kojarzyć się z rekolekcjami, organizowanymi od lat we wrześniu przez Fundację Dominikański Ośrodek Liturgiczny – i słusznie, bo zarówno rekolekcje, kiedy celebrujemy liturgię i wchodzimy w głębię tej tajemnicy, która nas pociąga i fascynuje, jak też czytanie o liturgii, pogłębianie swojej wiedzy o różnych tradycjach i współczesnych wyzwaniach, przed którymi liturgia stoi, to rzeczywistości połączone.

O autorze

Timothy P. O’Malley – amerykański teolog i liturgista. Pełni funkcje dyrektora Centrum Liturgii oraz dyrektora ds. nauki na Uniwersytecie Notre Dame w South Bend. Doktorat z teologii uzyskał na Boston College za pracę na temat myśli św. Augustyna i jej wpływu na formację liturgiczną. W swoich badaniach koncentruje się na teologii liturgiczno-sakramentalnej, małżeństwie i rodzinie, katechezie i duchowości.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także