Kilka uwag po „Traditionis Custodes”

To jest mój pierwszy komentarz do ogłoszonego wczoraj listu apostolskiego w formie motu proprio „Traditionis Custodes” (TC) papieża Franciszka, odwołującego „Summorum Pontificum” (SP). Nie jest to jakaś pogłębiona analiza, po prostu komentarz na gorąco (dosłownie i w przenośni). Jeżeli będę widział potrzebę, wrócę do tematu w przyszłości.

Z samym dokumentem można zapoznać się tutaj. Ponadto, analogicznie jak zrobił Benedykt XVI czternaście lat temu, Franciszek oprócz samego TC ogłosił także list do biskupów towarzyszący motu proprio. Z nim też można zapoznać się tutaj. Dobrze znać również ten list, bo pokazuje on sposób myślenia i intencje Franciszka, a przez to pomaga w interpretacji samego TC.

Żeby było jasne, okazuję pełne posłuszeństwo papieżowi, który jest w Panu moim zwierzchnikiem i nie mam zamiaru w żaden sposób działać niezgodnie z ogłoszonymi wczoraj normami. Zgodnie z art. 5 TC utraciłem wczoraj prawo do dalszego sprawowania dawnej liturgii i, aby móc ją jeszcze celebrować, muszę się zwrócić do biskupa, co mam zamiar zrobić.

Okazuję posłuszeństwo i namawiam wszystkich zainteresowanych, by czynili tak samo, choć sam dokument jest w moich oczach bardzo niedoskonały. Z całym szacunkiem dla Ojca Świętego, ale jak na dokument, który ma całościowo regulować kwestię dawnej liturgii, jest on pod wieloma względami niedobry. Moją krytyką proszę się nie gorszyć, wypowiedź papieża nie ma charakteru ex cathedra i może ona podlegać krytyce. Swego czasu zamieściłem na blogu przegląd opinii włoskich autorów nt. watykańskiej instrukcji „Universae Ecclesiae” (UE) z 2011 r. i, komentując bardzo ostre wypowiedzi prof. Andrei Grillo, napisałem, że z nimi się nie zgadzam, ale nie odmawiam mu prawa do prezentowania takich opinii.

Co mi się nie podoba w dokumencie Franciszka? Kilka rzeczy. Pierwsza sprawa, fatalnie wygląda, kiedy różne watykańskie dokumenty zaprzeczają sobie nawzajem. TC nie tylko zmienia regulacje z SP (to nic niezwykłego), ale wręcz go dezawuuje od razu w artykule 1, stwierdzając, że księgi posoborowe są jedynym wyrazem lex orandi rytu rzymskiego. Uderza tu pewna swoista logika myślenia Franciszka, jakby uznanie jednolitości bądź dwoistości rytu rzymskiego było nie kwestią szukania adekwatnego opisu rzeczywistości (jak u Benedykta XVI w SP), ale arbitralnego czysto jurydycznego rozstrzygnięcia. W 2009 roku Stolica Apostolska wydała „Kompendium eucharystyczne”, zapowiadane w adhortacji „Sacramentum caritatis” (2007), czyli zbiór tekstów wyrażających wiarę Kościoła odnośnie do misterium Eucharystii. Wśród nich są m.in. tekst ordinarium missae wg mszału Piusa V oraz tekst oficjum z Bożego Ciała wg przedsoborowego Breviarium Romanum (obok paralelnych tekstów posoborowych). „Kompendium” przeszło niemal niezauważone, ale jest. Czy w 2009 roku te teksty wyrażały wiarę Kościoła, a w 2021 przestały?

Druga rzecz, czytając list Franciszka towarzyszący TC można zauważyć, że papież odnosząc się do regulacji Benedykta XVI z 2007 roku wypacza jego intencje, sprowadzając wszystko do pewnej taktyki dla pozyskania tradycjonalistów. Ponieważ taktyka się nie sprawdziła, zmieniamy regulacje. Logika SP i UE była jednak inna. Owszem, chodziło też o kwestię pojednania w Kościele, ale nie tylko. Liturgia tradycyjna była rozpoznana w tych dokumentach jako wartość, która sama w sobie zasługuje na zachowanie. W kwestii pojednania chodziło też o coś więcej niż tylko o integrację środowisk tradycyjnych, czego tu nie będę powtarzał, wielokrotnie o tym pisałem i mówiłem.

Dokument robi wrażenie napisanego na kolanie i ogłoszonego pośpiesznie, jakby papież brał wzór z polskiej praktyki sejmowej. W TC pisze on tylko o Mszy i o mszale, a Benedykt XVI w SP zezwalał także na sprawowanie innych sakramentów i sakramentaliów oraz na użycie przedsoborowego Breviarium Romanum. Co w związku z tym? Z art. 8 należy wnosić, że anulowane są także i te normy, ale w dokumencie mającym charakter całościowej regulacji chyba należało wyszczególnić to wprost. A co ze wspólnotami monastycznymi, sprawującymi dawną liturgię, wg uzyskanych dawniej zezwoleń (np. benedyktyńskie opactwa we Francji czy klasztor w Nursji)? Art. 8 TC jednym krótkim zdaniem zdaje się wszystko to ucinać.

Dokument jest, co dla mnie najgorsze, fatalny pod względem duszpasterskim. Niezrozumiały jest dla mnie końcowy zapis o tym, że wchodzi on w życie natychmiast. W całym szeregu kościołów jest sprawowana Msza w dawnym rycie. I oto wierni w piątek dowiadują się, że pojutrze w niedzielę tej Mszy nie będzie, a czy i kiedy będzie, trzeba czekać na decyzję biskupa (tu jeszcze taki szczegół, jak zgłoszone już intencje mszalne).  Msze w dawnym rycie były też sprawowane w niektórych kościołach parafialnych, co wczoraj zostało zdelegalizowane (art. 3 par. 2), trzeba więc będzie szukać innych kościołów lub kaplic. Czternaście lat temu kiedy Benedykt XVI ogłosił SP, jego motu proprio zostało ogłoszone 7 lipca a wchodziło w życie 14 września. Co szkodziło zrobić podobnie tym razem? Jak zwrócił mi uwagę jeden ze znajomych, jakiś czas temu komisja „Ecclesia Dei”, opierając się na interpretacji Kodeksu Prawa Kanonicznego, orzekła, że wypełnia obowiązek udziału w Mszy niedzielnej także ten wierny, który bierze udział w liturgii w kościele lub kaplicy Bractwa św. Piusa X (tzw. lefebryści). To orzeczenie nie wynikało z SP i UE, tylko z prawa kanonicznego, więc TC go teraz nie znosi. Innymi słowy, papież Franciszek przyczynia się zapewne do wyraźnego wzrostu frekwencji w kościołach i kaplicach Bractwa, przynajmniej jutro i w najbliższych tygodniach.

Pisząc to, w żadnym wypadku nie mam zamiaru negować istnienia poważnych problemów ani tego, że sytuacja dojrzała do jakiejś interwencji. Narastającym problemem po stronie części tradycjonalistów jest całkowita negacja prawomocności reformy liturgicznej oraz ortodoksyjności i ważności liturgii posoborowej. Rok temu rozmawiając z kimś przy okazji mojego wystąpienia na „Mysterium Fascinans” właśnie na temat liturgii tradycyjnej, powiedziałem, że widzę postępującą radykalizację w środowiskach tradycyjnych i w związku z tym jestem pesymistą i uważam, że zmierza to w kierunku odwołania SP. Dobrą ilustracją tego zjawiska jest choćby wczorajszy komentarz red. Filipa Obary z portalu dorzeczy.pl Stało się. Papież Franciszek podniósł rękę na Mszę Trydencką (dorzeczy.pl) Gdyby ten głos był reprezentatywny dla wszystkich środowisk tradycyjnych (dla niemałej części na pewno jest, mam tego świadomość) sam bym uznał, że radykalne cięcie Franciszka jest konieczne. Tylko że rzeczywistość jest bardziej złożona. Nie istnieje coś takiego jak jedno środowisko tradycjonalistyczne. Sam mam w kręgach tradycyjnych różnych znajomych i przyjaciół, których historia życia i niekiedy dojrzałego nawrócenia jest związana z uczestnictwem w dawnej formie liturgii i nie biorą oni udziału w żadnych ideologicznych wojnach liturgicznych. To w nich TC uderza najbardziej, dlatego twierdzę nadal, że jest to dokument duszpastersko bardzo niedobry. TC z założenia traktuje podejrzliwie wszystkich tradycjonalistów. To trochę przypomina sytuację, w której zwalczamy szkodniki w lesie przez profilaktyczne wycięcie całego lasu, a potem najwyżej zastanowimy się, czy gdzieś nie posadzić trochę drzew na nowo.

TC nie zabrania oczywiście uczestnictwa w dawnej liturgii, dokonuje natomiast całkowitego resetu dotychczasowych norm i zobowiązuje biskupów do legalizowania dotychczasowych grup wiernych niejako od zera (art. 3, par.1-3). Odsyłam znów do listu Franciszka, w którym pisze on expressis verbis, że jego celem jest pełna uniformizacja liturgii, a pozwolenia na dawną liturgię są czymś prowizorycznym.

Stanowczość papieża wobec środowisk tradycyjnych byłaby łatwiejsza do przyjęcia, gdybyśmy widzieli podobną stanowczość wobec katolików ze skrzydła, umownie mówiąc, progresywnego, np. wobec katolickich zwolenników aborcji czy choćby tych, którzy niedawno obwiesili niemieckie kościoły tęczowymi flagami. Ale te zjawiska najwyraźniej żadnego niepokoju nie budzą.

I ostatnia uwaga. Mimo zastrzeżeń wobec tego dokumentu zachowajmy spokój i pamiętajmy przede wszystkim, że Kościół nie jest naszym Kościołem, nie jest to również Kościół ani Benedykta ani Franciszka, tylko Kościół Jezusa Chrystusa. Jak mówi św. Paweł, Bóg z tymi, którzy Go kochają, współdziała we wszystkim dla ich dobra (Rz 8, 28). „We wszystkim”, czyli także w każdej trudnej sytuacji. Plany i zamiary papieża to jedno, a jaką historię Pan Bóg przez to przeprowadza, to drugie.

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....