Liturgia i edukacja (część 3): reedukacja pragnienia poprzez liturgię

Jesteśmy stworzeni dla adorowania Boga, nie zaś dla czczenia fałszywych bożków rasizmu, bigoterii, własnej “ważności”, popularności czy władzy. Regularna celebracja w zgromadzeniu liturgicznym ma potencjał reorientacji, ukierunkowywania naszych pragnień w stronę Boga, ucząc nas tego, co to znaczy być stworzeniem.

W pierwszym odcinku niniejszej serii starałem się pokazać, że szkoła nie jest wyłączną przestrzenią edukacji dla katolika. Edukacja to kultywowanie człowieczeństwa osoby, a zatem parafia również jest instytucją mającą cel wychowawczy. Formacja liturgiczna w parafii powinna zapraszać wszystkich członków wspólnoty do autentycznego chrześcijańskiego humanizmu.

Liturgia i edukacja (część 1): dlaczego potrzebują siebie nawzajem?

Celem liturgii jest oddanie chwały Bogu i uświęcenie mężczyzn i kobiet. To stwierdzenie ma implikacje dla edukacji.

Oddać chwałę

Po pierwsze, czynność liturgiczna oddaje chwałę Bogu. Z powodu grzechu istoty ludzkie doświadczają pokusy, by chwałę oddawać wszelkiego rodzaju rzeczom, które Bogiem nie są. Uwielbiamy polityków, uwielbiamy sławę i duże pieniądze, uwielbiamy nawet samych siebie. Stąd liturgia ma charakter wychowawczy przede wszystkim nie dlatego, że uczy nas czegoś o chrześcijaństwie, ale dlatego, że reformuje – kształtuje na nowo – nasze pragnienia. Jesteśmy stworzeni dla adorowania Boga, nie zaś dla czczenia fałszywych bożków rasizmu, bigoterii, własnej “ważności”, popularności czy władzy. Regularna celebracja w zgromadzeniu liturgicznym ma potencjał reorientacji, ukierunkowywania naszych pragnień w stronę Boga, ucząc nas tego, co to znaczy być stworzeniem.

Uświęcenie

Po drugie, czynność liturgiczna uświęca mężczyzn i kobiety. Ten proces uświęcenia odbywa się poprzez zanurzenie człowieka w świętych znakach. Znaki owe nie mają jednak tylko zwyczajnej funkcji komunikatywnej, funkcji przekazu jakichś informacji na temat chrześcijańskiego życia – raczej “dostrajają” one mężczyzn i kobiety do ich powołania jako stworzeń utworzonych dla chwały.

Liturgia nie jest tylko przyjemnym doświadczeniem, w którym raz na tydzień spędzamy trochę czasu w obecności Boga tuż przed niedzielnym obiadem. Nie, liturgia to sposób, w jaki Bóg uzdrawia i uświęca osobę ludzką. Czas został przemieniony przez modlitwę Kościoła, a materia została przywrócona swemu pierwotnemu celowi. Woda jest teraz ukierunkowana na chrzest, chleb i wino istnieją dla konsekracji eucharystycznej. Kamień, aby stać się domem świętych tajemnic Boga. Nasze głosy – by wychwalać.

Przyjemność parafialnego spotkania

Parafia ma wprawdzie potencjał, by zaproponować tego rodzaju wychowanie, ale często to się po prostu nie dzieje. Życie amerykańskiej parafii może łatwo zostać zdominowane przez religijność terapeutyczną. Celebracje mogą być nadmiernie skupione na afirmowaniu tożsamości wspólnoty parafialnej – zogniskowanie do wewnątrz, takie, które wyklucza wychowawczą funkcję liturgii.

W tych okolicznościach liturgia staje się dla nas sympatycznym sposobem celebrowania naszej własnej, wspólnej tożsamości. Oczywiście, Bóg jest tam obecny; niestety, głównym celem takiej liturgii staje się jednak kult konkretnego księdza, zespołu muzycznego, tej konkretnej wspólnoty, tego świeckiego szafarza czy tej rodziny. Akcentuje się wtedy nasze działanie: co my robimy, by uwielbiać Boga? I czy jest to dla nas przyjemne?

Jeśli modlitwa liturgiczna w parafii ma być źródłem autentycznego chrześcijańskiego humanizmu, tego, co Jacques Maritain nazywa „rehabilitacją stworzenia w Bogu”, to horyzontem takiej modlitwy musi Bóg trójjedyny, a nie stworzenie ludzkie.

Liturgia parafialna staje się wychowawcza, gdy unika miałkiego pouczania, sentymentalnej muzyki, manipulacji emocjonalnej czy udomowionego kerygmatu, głoszącego Boga, który “jakoś tam się o nas zatroszczy”[1].

Pedagogika znaków

Namysł nad przeciwieństwami wspomnianych liturgicznych słabości życia parafialnego może zatem stać się szansą na odnowę liturgiczną. Liturgia działa poprzez pedagogikę znaków, domagając się postawy kontemplacji przed tajemnicą Bożego objawienia. Nie potrzebujemy, żeby księża mówili nam, co oznacza ta oto świeca, w jaki sposób to sam Chrystus jest światłością świata. Nie potrzebujemy ekranów z wyświetlanymi nagraniami video, które zamieniają kościół w przedłużenie naszych smartfonów. Odkryjmy raczej cudowną radość z postrzegania samej materii jako odnowionej przez Chrystusa.

Muzyka liturgiczna jest manifestacją chwały Bożej za pośrednictwem ludzkiego głosu i dźwięków. Nie jest ona po to, żeby nas “kręciła” za pomocą ulubionych kawałków. Uczucie jest integralną częścią [liturgii], ale jest to uczucie, które pozwala na dobrowolne ofiarowanie siebie w odpowiedzi na ofiarny dar trójjedynego Boga. To nie jest tak, że doświadczysz Boga bardziej tylko przez to, że za każdym razem recytując akt pokuty płaczesz.

Uobecnianie

Wreszcie modlitwa liturgiczna uobecnia Boga, który stał się ciałem, który zapowiedział królestwo dla maluczkich, który uzdrawiał chorych, który służył ludziom z marginesu, który cierpiał, umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba. Nasze ciało i krew, wciąż noszące rany śmierci, zostają teraz przemienione poprzez całkowitą komunię z Bogiem.

Jeśli nasze liturgie są nudne, to dlatego, że zapomnieliśmy o cudownych tajemnicach, które celebrujemy. Religijność terapeutyczna nie jest wychowawcza, ponieważ nie uznaje telos (celu, powołania) osoby ludzkiej: adoracji Boga.

[1] W oryginale: “a domesticated kerygma where God is kind of ‘there for us’”. Domestication to proces udomowiania, poskramiania np. dzikiego zwierzęcia, w którym jednak traci ono właściwą sobie dzikość, spontaniczność, a staje się “przykrojone na naszą miarę”. To be there for someone to wyrażenie często używane w amerykańskiej kulturze. I’m there for you znaczy masz moje wsparcie, pomogę Ci, ale przez częste, prawie automatyczne powtarzanie go na wieść o czyichś kłopotach trudno czasem wierzyć, że pójdą za nim konkretne działania (przyp. tł.).

***

Powyższy artykuł jest częścią serii „Liturgia i edukacja” dra Tima O’Malley’a.

Tłumaczenie tekstu: o. Łukasz Miśko OP


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także

Timothy P. O’Malley

Timothy P. O’Malley na Liturgia.pl

Dr Timothy P. O'Malley jest związany z Uniwersytetem Notre Dame w South Bend, IN, USA. Oprócz wykładów z teologii piastuje tam funkcję dyrektora Centrum Liturgii oraz dyrektora d.s. nauki w McGrath Institute for Church Life. Doktorat z teologii uzyskał na Boston College, specjalizując się w myśli św. Augustyna i jej wpływie na formację liturgiczną. W swojej pracy badawczej i naukowej skupia się na teologii sakramentów oraz zagadnieniach małżeństwa i rodziny, a także kwestiach duchowości katechezy. Z żoną i dwójką dzieci mieszka w South Bend.