Warto być głodnym – rozmowa z dietetyczką Dorotą Łapą

Hildegarda z Bingen w 2012 roku została doktorem Kościoła. Dlaczego tak późno? Pisma frankońskiej mistyczki leżały w Watykanie od XII wieku. Mam wrażenie, że czekały do naszych czasów – mówi dietetyczka Dorota Łapa.

Co pani myśli, widząc takiego grubasa jak ja?

Przede wszystkim nie widzę grubasa. Każdy ma swoją fizjonomię.

Patrzy pani na ludzi?

Oczywiście. Diagnozuję również, patrząc na twarz. Oczy mówią i o potencjale, i o sile życiowej. Hildegarda z Bingen uważa, że ta siła życiowa pochodzi z nieba.

I nie mamy umartwiać ciała?

To jest właśnie ciekawe u Hildegardy. Średniowiecze kojarzy się z zadawaniem sobie bólu i katowaniem ciała.

Jeszcze przez chwilę popatrzmy na ludzi. Widzi pani twarz i już wie: ten ma cukrzycę, ten nie śpi, ten je za dużo cukru, ten zmaga się z depresją…

Może to dziwnie zabrzmi, ale rzeczywiście tak mam. To nie jest wcale łatwe. Szczególnie że wiem, jak wielu z tych chorób można by uniknąć. Ludzie przyjmują chorobę jako coś, co przyszło z zewnątrz. Jako rodzaj pecha. Żyję sobie po swojemu, nagle źle się czuję, idę do lekarza, badam się i leczę chorobę. Być może do końca życia. Przecież tak nie musi być. Mam w sobie ogromne pragnienie, żeby dotrzeć do ludzi i przekonać ich, że można wziąć sprawy w swoje ręce. Pan Bóg dał nam wszystko, co jest potrzebne do zdrowego, normalnego i spełnionego życia. On wcale nie chce, żebyśmy chorowali. Choroba jest pokłosiem grzechu.

Wystarczy dobrze jeść, żeby być zdrowym?

Niestety, nie jest to takie proste. Święta Hildegarda w dziele Liber Vitae Meritorum pozostawiła nam spis cnót i wad, z którymi trzeba walczyć, żeby nie chorować. Wady nas przenikają i zniewalają. Są efektem grzechu pierworodnego. Te negatywne stany psychiczne, czyli wady, są przyczyną chorób. I tak między innymi żądza sławy wywołuje problemy z narządami rozrodczymi. Umiłowanie świata doczesnego odbije się chorobami oczu.

Podnieśmy wzrok znad laptopa?

Dobry pomysł. Popatrzmy kilka minut przez okno. Zatrzymajmy się.

Zobaczymy sąsiada, który ma nowy samochód. Zgrzeszymy zazdrością albo gniewem.

Jeśli gniew jest adekwatny do sytuacji, w której się znajdujemy, wcale nie jest zły. Wiemy to od psychologów. Według Hildegardy gniew wywołuje choroby aparatu ruchu. Ale wracając do laptopa, o którym pan mówił. Spójrzmy po prostu w niebo. Umiłowanie nieba jest bowiem cnotą równoważącą umiłowanie świata doczesnego.

A z zazdrością i gniewem rozprawmy się, biegając wieczorem?

Może lepiej spacerując. Bieganie to pomysł nowoczesnego świata. Hildegarda zaleciłaby spacery i to wcale nie wieczorem, gdy trzeba się wyciszyć, pomedytować, pomodlić. Ruch jest dobry po południu. Generalnie mamy wolę i możemy pracować nad sobą. Dziś ta praca nazywa się zmianą stylu życia. Nie chodzi tylko o żywienie. Bardziej o pokochanie siebie.

Odstawiając cukier i tłuszcz.

Wydaje się to proste, prawda? Często ludzie mówią, że jedzą tylko trochę cukru. „Ja słodzę tylko łyżeczkę dziennie”. Jeśli będziemy żyć w zgodzie ze sobą, to łyżeczka cukru albo odrobina tłuszczu zwierzęcego nie zaszkodzi. Jeśli organizm będzie się zmagał z chorobą, to ten tłuszcz bardzo zaszkodzi. Idąc za św. Hildegardą, powiedziałabym inaczej. Nie: odstawmy cukier i tłuszcz, ale: jedzmy orkisz.

Orkisz?

Orkisz, rodzaj zboża. Spożywajmy również koper włoski, kasztany jadalne i pigwę. Hildegarda stawia na te cztery produkty. Orkisz zawiera więcej białka niż pszenica, żyto czy jęczmień. Koper włoski leczy jelita. Reguluje nasz najważniejszy narząd, jakim jest przewód pokarmowy.

A pigwa?

To duża cierpkawo-słodkawa gruszka, która jest zasadotwórcza. Według Hildegardy nadawała się do leczenia stanów zapalnych kości i stawów. W medycynie Hildegardy używa się tabletek z pigwy do odtruwania i odkwaszania organizmu. Pigwa oczyszcza.

Kasztany jadalne kupimy na placu Pigalle.

Francja, Hiszpania i Portugalia są rejonami, gdzie można łatwo kupić bardzo odżywcze jadalne kasztany. Są słodkie, ale zamiast cukrów prostych zawierają węglowodany złożone wraz z błonnikiem. Wiemy, że cukry proste zaburzają prawidłową pracę wątroby i trzustki. Jednak potrzebna jest nam energia, dlatego by dodać sobie siły, Hildegarda zalecała spożywanie kasztanów jadalnych. Można z nich przygotować pyszny pudding. Jest dobry dla ludzi po ciężkich chorobach, wyczerpanych, zmęczonych.

Nawet jeśli zjemy kanapkę z chleba orkiszowego, pigwę, koper włoski i kasztany, to wieczorem, przed telewizorem, i tak zachce się nam jeść. Dlaczego tak się dzieje?

Jesteśmy przepracowani i przemęczeni, więc szukamy relaksu. Chcemy się zatrzymać. Telewizor daje nam takie pozorne zatrzymanie się. Ale to jeszcze za mało. Potrzebujemy biesiady. Podjadanie uspokaja emocje. Posiłek zawsze był czasem relaksu. Ociężałość nie pozwoli nam zerwać się do działania. Z pomocą przychodzi Trzecia Złota Reguła Życia według św. Hildegardy, która zalecała odnalezienie równowagi między odpoczynkiem a działaniem; między snem a pracą.

Mamy taką równowagę. Sześć godzin snu, dwanaście godzin pracy.

Jest jeszcze umiar, którego nauczała Hildegarda. Ona pisała, że trzeba zachować „miarę potrzebną tobie”. Jeżeli ktoś potrzebuje sześciu godzin snu, to nie ma sensu, by spał dziewięć godzin. Tylko ten człowiek musi o tym wiedzieć. Musi znać „własną miarę”. Problemy emocjonalne i psychiczne, takie jak depresja, lęk, nadpobudliwość, nerwowość, nerwobóle, wypływają z pewnego braku równowagi. Hildegarda zaleca medytację, ciszę, spotkanie z Bogiem. Ja bym użyła słowa, które jest znane naszej współczesnej kulturze: rozluźnienie.

Tylko że za chwilę czeka nas zebranie u szefa, a później ważna konferencja i wyjazd itd. itp. Niewiele zostaje czasu na rozluźnienie.

W takim razie zadbajmy o wątrobę. Hildegarda mówiła, że wątrobę jest trudniej zrozumieć niż łacinę. Wątroba ściśle współpracuje z układem pokarmowym. Dzięki niej mamy enzymy trawienne. Ona uwalnia nas od toksyn. Pełni około 500 funkcji. Trudno ją zrozumieć, dlatego trzeba ją szanować. Odpowiadając na pana pytanie, co zrobić, gdy żyjemy w napięciu, powiem w ten sposób – jeśli pozwolimy wątrobie odpocząć i odciążymy ją z jakiejś funkcji, a szczególnie tej związanej z trawieniem, to ona poczuje się swobodniej. Po prostu nie jedzmy dużo. Wtedy siła wątroby pomoże organizmowi w opanowaniu stresu.

Jak szanować wątrobę?

Pościć.

Czyli w poniedziałek rano chleb i woda?

Chleb jak najbardziej, ale orkiszowy. Do tego warzywa. Myślę, że wielu z nas potrafi przyrządzić leczo. Nie chodzi o to, żeby zagłodzić wątrobę. Jeśli zapyta pan, ile post ma trwać, to odpowiem, posługując się Księgą Rodzaju. Świętujmy w niedzielę. W niedzielę niech stół będzie zastawiony. Biesiadujmy, relaksujmy się, bądźmy razem, cieszmy się jedzeniem, wchłaniajmy. Byleby niełapczywie. Spokojnie. Za to codzienność powinna być skromna. Gdy jesteśmy w ruchu, ciało nie potrzebuje dużo pożywienia. Wystarczy, że zjemy trzy garści orkiszu z warzywami i będziemy mieć siłę.

Trzy garści na śniadanie czy na obiad?

Orkisz w medycynie św. Hildegardy może być spożywany zawsze, o każdej porze dnia. Występuje w różnej postaci – są płatki orkiszowe, ryż orkiszowy, makaron orkiszowy, mąki. Zamiast kaszy jęczmiennej nałóżmy na talerz kaszę orkiszową. Zamiast makaronu pszennego – orkiszowy.

Chleb orkiszowy smarujemy masłem?

Oczywiście.

I na to szynka?

Niekoniecznie. U Hildegardy mięso nie było codziennością. Zresztą naszą jest od niedawna. Jeśli już, to raz, dwa razy w tygodniu, i to gotowane. Sądzimy, że białko zwierzęce jest źródłem energii, ale widzimy, jak wielu ludzi choruje po takiej diecie. Choroby układu krążenia są statystycznie wciąż największym zabójcą. Oczywiście to pewne uproszczenie.

Może zamiast masła jednak margaryna?

Masło jest dobre. Albo oleje, które polecała Hildegarda. Ona uważała, że orkisz ma dostateczną ilość tłuszczu w sobie. Mówiła o nim, że jest ciepły i tłusty, dlatego jest odżywczy. Daje mocne mięśnie, zdrową krew, szczęśliwy umysł i pogodną duszę.

Biały ser?

Nabiał jak najbardziej. Hildegarda nie odrzucała nabiału, natomiast polecała rośliny strączkowe. Ceniła ciecierzycę, czyli żółte kuleczki rośliny strączkowej, które muszą być długo moczone i porządnie ugotowane, żeby nie wywoływały sensacji gastrycznych. Z tych ziaren można przyrządzać pasty. Dziś humus kupimy w prawie każdym markecie, ale uwaga na konserwanty. Hildegarda polecała ciepłe jedzenie. Pierwsze i najważniejsze danie dnia to habermus, czyli ciepłe śniadanie złożone z orkiszu i owoców ugotowanych w garnku z ważnymi przyprawami: bertramem i galgantem, które mają szczególne właściwości lecznicze.

Tylko rano nie ma czasu na gotowanie, no i brakuje apetytu.

Przygotowanie habermusu jest proste i zajmuje piętnaście minut. Ten poranny kwadrans może być czasem dla nas, czasem zatrzymania się. Wydaje nam się, że zrobienie kanapki jest szybsze. Habermus można ugotować poprzedniego dnia i mieć na dwa, trzy kolejne dni, by go po prostu odgrzać. Ciepły posiłek rano otwiera żołądek, który jest przygotowany do trawienia przez cały dzień.

Kiedy znowu jemy?

Pierwsze śniadanie, drugie śniadanie, obiad, przed wieczorem kolacja. Ważne, by nie jeść późnym wieczorem. Nasz układ pokarmowy przestaje wtedy pracować, przygotowuje się do oczyszczania. Święta Hildegarda w swoich pomysłach i zaleceniach pozostawiła wiele podpowiedzi, w jaki sposób człowiek powinien zadbać o jelita, by wieczorem nie budziły się apetyty. A one się budzą w związku z naszą nierównowagą wewnętrzną, z naszymi żądzami.

Żeby nie powiedzieć „grzechami”.

Nasze słabości biorą nad nami górę. Zwykle wieczorem, przed telewizorem. Zawsze mówię moim dzieciom, które po 19 schodzą do kuchni, że jeśli są głodne, to pewnie chce im się pić. Więc wystarczy, że się napijemy, i głód minie. Ale wróćmy do oczyszczania. Święta Hildegarda zostawiła nam „złoto dla jelit”. Jest to miód gruszkowo-ziołowy z wszewłogą. Gotuje się gruszki z dodatkiem miodu, wszewłogi i galgantu. Są to bardzo ostre przyprawy. Warto oczyścić jelita „złotem dla jelit” raz w roku, najlepiej wiosną. Spożywa się miksturę przez trzydzieści dni, trzy razy dziennie. Zioła czyszczą jelita z bakterii, grzybów i wirusów. „I wszystkie złe soki w człowieku przepędzają i oczyszczają człowieka, jak czyści się garnek z pleśni”. Moi pacjenci, którzy stosowali tę metodę, doświadczyli zmiany i minęły im wieczorne apetyty.

Może się okazać, że mamy tyle energii na chlebie orkiszowym z humusem, iż rano nie potrzebujemy kawy?

Hildegarda nie ma nic przeciwko kawie. Oczywiście jeśli jest to kawa z orkiszu! Kawa jest gotowana z palonych ziaren orkiszu, z których wygotowuje się smak i dobre, oczyszczające właściwości. Dziś kawę orkiszową można kupić w różnych postaciach. Nie zawiera kofeiny, nie podnosi ciśnienia. Za to skutecznie oczyszcza.

A do kawy wiadomo, co pasuje…

Hildegarda mówiła, że człowiek potrzebuje radości. Tęsknotę za Bogiem trzeba sobie osłodzić. Orkiszowa szarlotka z pysznych jabłek? Dlaczego nie! Polecała też daktyle i suszone owoce.

Skąd Hildegarda w XII wieku brała daktyle?

Nie wszystko, o czym Hildegarda pisała, przetestowała na sobie. Dołożyła do przepisów trochę swojej wiedzy i trochę przekonań. Była mistyczką. Słuchała samego Boga. Dlaczego została odkryta teraz? Skąd moda na medycynę Hildegardy? Mam na to własną teorię. Ona przychodzi do nas dopiero teraz, bo dopiero teraz naprawdę jej potrzebujemy. Zaburzył się styl życia i Bóg dał nam Hildegardę. Noc traktujemy jak dzień. Tego nigdy nie było. Możemy przelecieć samolotem w dwanaście godzin w inny klimat i miejsce. Człowiek zmienił świat, zapominając o mądrości natury. Zapominamy o naturalnych cyklach dobowych. Płacimy za to chorobami, które nas zaskakują, zadziwiają i przynoszą cierpienie. I św. Hildegarda wzywa nas, byśmy się zatrzymali.

Podsumowując: orkisz pięć razy dziennie, dbanie o wątrobę, słuchanie siebie, odpoczynek – i nie będzie raka, zawału serca i depresji.

Gdyby to było takie proste…

Współczesny człowiek chce się dobrze czuć, chce odnieść sukces i chce być syty. Reklamy kuszą nas przekąskami.

Sięgamy po przekąski z wysoko przetworzonych cukrów, ale to nie jest jedzenie. To jest śmieć. To tak, jakby podejść do kubła i wziąć sobie do przegryzienia starą reklamówkę. Kiedy moje dzieci dostają przekąski na festynach czy spotkaniach na przykład w szkole, to mówię im, żeby wyrzuciły je do śmieci. Nie mam skrupułów, chociaż wiem, że ktoś za to zapłacił.

Co będę miał z tego, że przestanę podjadać przez cały dzień? Bardzo lubię mieć coś pod ręką do jedzenia.

Pusty przewód pokarmowy może regenerować swoje wszystkie soki i zachować zdrowie. Jeśli będzie pan cały czas brał coś do ust, przewód pokarmowy będzie otrzymywał nieustanne sygnały do pracy. Będzie trawił na pełnych obrotach. Wtedy nie będzie się w stanie regenerować. Ale jeśli już jemy, to cieszmy się tym jedzeniem. Pożywienie ma być smaczne.

Jest pani również specjalistką od medycyny chińskiej. Czy ona ma coś wspólnego z nauczaniem Hildegardy?

Hildegarda zaleca ciepłe jedzenie i określa, że pokarmy mają swoje subtilitas. W medycynie chińskiej też jest pożywienie o właściwościach termicznych – ocieplające i ochładzające. Hildegarda wiązała siłę życiową z siłą zielonego viriditas, czyli pochodzącą ze świeżych warzyw i będącą źródłem dobrych soków. W medycynie chińskiej zielone rośliny leczą wątrobę i wspierają jej pracę i produkcję dobrej jakości krwi.

Mądrość Boga i natury objawia się w różnych kulturach?

Myślę, że tak.

Zapytałem, co pani widzi w mojej twarzy. Mam wrażenie, że nie chciała pani odpowiedzieć. Coś jest ze mną nie tak?

Często nakładamy maski. Chcemy dobrze wypaść. Mieć energię. Niedawno przyszła do mojego gabinetu kobieta na wysokim stanowisku. Bardzo wpływowa. Przepłakała półtorej godziny. Jak dziecko. Przez maski trudno się przebić. Nakładamy je w internecie. Nasze dzieciaki wychowują się, publikując zdjęcia z nieprawdą. „Popatrzcie, jak się uśmiecham, jaki jestem szczęśliwy”. Zostajemy sami z problemami i źle się czujemy. Żywienie nie zmieni tego w pełni, ale daje nam przestrzeń do zmiany. Gotując rano orkisz, możemy pomyśleć, co jest dla nas ważne. Mówimy: „przez żołądek do serca”.

Tak mówią kobiety, gdy chcą, by ktoś został ich mężem.

Albo gdy po prostu chcemy zbudować z kimś dobrą relację. Niestety, jeśli obciążymy żołądek, to serce będzie ociężałe, a to serce jest źródłem mądrości. I tak należy odczytać naukę św. Hildegardy z Bingen.

 

Dorota Łapa – dietetyk, specjalista tradycyjnej medycyny chińskiej, doradca medycyny św. Hildegardy, założycielka Centrum Naturalnego Odżywiania i Terapii Orkiszowe Pola w Poznaniu, prywatnie żona i mama czworga dzieci.

Zobacz także