Wokół Sakramentarza tynieckiego (10): czas II wojny światowej

Dzisiaj o zupełnie innym aspekcie Sakramentarza tynieckiego. Jakiś czas temu przeczytałem bardzo ciekawy artykuł dotyczący losów naszego sakramentarza podczas II wojny światowej. Tymi wiadomościami chciałem podzielić się w niniejszym wpisie.

Chodzi mi o artykuł pani Katarzyny Sijki pt. „Losy Sakramentarza tynieckiego podczas II wojny światowej”, opublikowany w Saeculum Christianum, t. XXV (2018), s. 327-340. W notce biograficznej Autorka jest przedstawiona jako doktorantka w Instytucie Nauk Historycznych UKSW w Warszawie.

Sakramentarz tyniecki był własnością opactwa tynieckiego do 1814 roku, kiedy to został wystawiony na sprzedaż z powodu konieczności szukania środków na remont tynieckiego kościoła. Początek XIX wieku był w ogóle czasem upadku opactwa, które na przełomie lat 1816/17 zostało rozwiązane. Sakramentarz kupił za 1000 ówczesnych złotych ordynat Stanisław Kostka Zamoyski i złożył go w utworzonej przez siebie Bibliotece Ordynacji Zamoyskiej. Biblioteka mieściła się w Warszawie, w należącym do Zamoyskich Pałacu Błękitnym przy ul. Senatorskiej. Tutaj nasz sakramentarz znajdował się do wybuchu II wojny światowej. W chwili wybuchu wojny zarząd nad ordynacją sprawował Jan Zamoyski (1912-2002), szesnasty i ostatni ordynat Ordynacji Zamoyskich, dyrektorem biblioteki był prof. Ludwik Kolankowski (1882-1956), a kierownikiem działu rękopisów Bogdan Horodyski (1904-1965). Biblioteka liczyła ok. 120 tysięcy woluminów i dzięki dobremu zarządzaniu była ważnym ośrodkiem naukowym.

Perspektywę możliwego wybuchu wojny traktowano bardzo poważnie, toteż w sierpniu 1939 robiono wszystko co możliwe, żeby zabezpieczyć przed pożarem gmach Pałacu Błękitnego poprzez zabicie okien deskami i obłożenie workami z piaskiem oraz zgromadzenie wewnątrz sprzętu gaśniczego. Jednocześnie w kilkunastu skrzyniach zgromadzono biblioteczne cymelia, pergaminy, wybrane rękopisy, inkunabuły i XVI-wieczne druki oraz najwartościowsze muzealia. Skrzynie te zostały zamurowane w piwnicy pałacu. W jednej ze skrzyń znajdował się Sakramentarz tyniecki.

Podczas wielkich nalotów na Warszawę 25 września 1939 r. na Pałac Błękitny spadło około 20 bomb zapalających, skutkiem czego wybuchł trwający około czterdzieści godzin pożar. W akcji ratowania zbiorów bibliotecznych i muzealnych uczestniczyli z narażeniem życia pracownicy biblioteki, w tym wspomniani dyrektor Kolankowski i kierownik Horodyski. Horodyski w swoich wspomnieniach wymienił jeszcze nazwiska dwóch woźnych ratujących zbiory: Walczak i Rosadziński. Pałac Błękitny częściowo spłonął, zniszczeniu uległy muzealia, natomiast straty biblioteki wyniosły, według szacunków Horodyskiego, około 30 procent całych zbiorów. Oczywiście nietknięte pozostały wszystkie księgi i przedmioty zamurowane w podziemiach, w tym także Sakramentarz tyniecki.

Podczas okupacji Pałac Błękitny pozostał własnością ordynacji, bibliotekarze porządkowali i katalogowali ocalałe zbiory, a dyrektor Kolankowski zorganizował tajną placówkę naukową. Ordynat Jan Zamoyski należał do AK. Biblioteka Ordynacji Zamoyskiej zachowała autonomię i polskie kierownictwo, choć od końca 1941 roku była zależna od utworzonej przez Niemców Biblioteki Państwowej. Ta zależność była niekorzystna, toteż zarówno kierownictwo biblioteki jak i Jan Grycz z II oddziału Biblioteki Państwowej, zabiegali o zachowanie niezależności bibliotek ordynackich. Najwyższy nadzór nad bibliotekami Generalnej Guberni sprawował Główny Zarząd Bibliotek z siedzibą w Krakowie, na czele którego stał berliński bibliotekarz Gustav Abb (1886-1945), przewodniczący Stowarzyszenia Bibliotekarzy Niemieckich.

W okresie okupacji Sakramentarzowi tynieckiemu groziła grabież i wywiezienie do Niemiec. Niemcy utworzyli dwie komisje mające na celu grabież polskich dóbr kultury. Były to: utworzona z inicjatywy Himmlera komisja Petera Paulsena (niemiecki profesor archeologii) oraz utworzona przez Göringa komisja Kajetana Mühlmanna (austriacki historyk sztuki). Przedstawiciele obu tych komisji zjawiali się jesienią 1939 w Pałacu Błękitnym, domagając się wydania zwłaszcza trzech rękopisów: Sakramentarza tynieckiego, Kodeksu Zamojskiego i Kodeksu supraskiego. Dwukrotnie udało się oszukać niemieckie komisje, przekazując skrzynie z mniej wartościowymi rękopisami, za trzecim razem bibliotekarze zostali zmuszeni do wydania właściwych rękopisów. W ten sposób przez dwa kolejne lata, do listopada 1941, Sakramentarz tyniecki znajdował się w rękach niemieckich, trudno jednak ustalić gdzie dokładnie, ponieważ relacje na ten temat są rozbieżne, najprawdopodobniej jednak pozostawał cały czas w Warszawie. Kierownictwo biblioteki czyniło starania o odzyskanie skradzionych kodeksów, zwracając się w lipcu 1940 do samego Gustava Abba. Tutaj trzeba oddać sprawiedliwość niemieckiemu przewodniczącemu Głównego Zarządu Bibliotek, ponieważ wydawał się on szczerze oburzony dokonaną grabieżą i wszczął starania nad odzyskaniem skradzionych manuskryptów. Autorka cytuje słowa Abba wypowiedziane do ordynata Zamoyskiego: „To było zwykłe złodziejstwo, nie nazywam się Abb, jeżeli tych książek nie dostarczę z powrotem”. Nie było to łatwe, Gustav Abb w odpowiedzi na swoje interwencje uzyskał nieprawdziwą informację, jakoby rękopisy zostały wywiezione do siedziby Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy i mają być pokazane samemu Hitlerowi. Wśród różnych agend niemieckich władz okupacyjnych panował bałagan i najwyraźniej samym Niemcom trudno było ustalić, co właściwie się stało ze zrabowanymi księgami. Ostatecznie jesienią 1941 roku udało się odzyskać znaczną część zagrabionych zbiorów, w tym Sakramentarz tyniecki i Kodeks Zamoyskiego, które to rękopisy Gustav Abb osobiście przekazał dyrektorowi Kolankowskiemu. Kodeks supraski został wywieziony do Niemiec, a po wojnie do Stanów Zjednoczonych, skąd w latach 60. powrócił do Biblioteki Narodowej w Warszawie.

Powstanie warszawskie oznaczało hekatombę również dla Pałacu Błękitnego i zgromadzonych w nim zbiorów. Jak pisze Autorka, już na początku sierpnia 1944 Niemcy obrzucili gmach granatami zapalającymi, przez co spłonęła ogromna część zasobów biblioteki („ciocia Wikipedia” pod hasłem Biblioteka Ordynacji Zamojskiej w Warszawie podaje dzień 8 września jako datę tej niszczycielskiej akcji; jakoś bardziej jestem skłonny ufać Autorce, ale to w sumie szczegół). Na szczęście jeszcze w lipcu wszystkie rękopisy (wśród których był oczywiście nasz sakramentarz) oraz druki z XV i XVI wieku, zostały zebrane w piwnicy i ocalały.

Na mocy umowy kapitulacyjnej po upadku powstania miała miejsce akcja przewożenia ocalałych zbiorów bibliotek warszawskich do hal Zakładów Remontowych w Pruszkowie, stąd akcję tę nazwano akcją pruszkowską. Zgromadzone w Pruszkowie zbiory zostały przetransportowane do Görbitsch niedaleko od Frankfurtu nad Odrą, tam wpadły w ręce sowieckie i zostały przewiezione do Moskwy. Część z nich wróciła do Polski w 1947 roku. Jednak Sakramentarza tynieckiego nie było wśród ksiąg wywiezionych do Görbitsch i do Moskwy. Uczestniczący w akcji pruszkowskiej polscy bibliotekarze starali się szczególnie wartościowe rzeczy nielegalnie przekazywać do ukrycia gdzie indziej. Prowadzący akcję prof. Stanisław Lorentz (1899-1991), wieloletni dyrektor Muzeum Narodowego, po kryjomu przekazał dyrektorowi Kolankowskiemu niektóre cymelia z Biblioteki Ordynacji Zamoyskiej (w tym Sakramentarz tyniecki), ten zaś zawiózł je do proboszcza kolegiaty łowickiej ks. Edwarda Kawińskiego. Ks. Kawiński umieścił zabytkowe księgi w blaszanym pudle, które zalutował i ukrył pod posadzką w krypcie prymasa Jana Lipskiego w nawie bocznej kolegiaty, informując dyrektora Kolankowskiego i Jana Wegnera (kurator muzeów w Nieborowie i Arkadii) o miejscu ukrycia. W 1947 roku można już było wyjąć zabytki z kryjówki i przewieźć do Warszawy.

Wojenne straty ordynackiej biblioteki szacuje się na 84 procent przedwojennego księgozbioru. Ordynat Jan Zamoyski przekazał ocalałe zbiory w depozyt do Biblioteki Narodowej w Warszawie. Wskutek przyjętej w 1952 roku ustawy znoszącej fundacje i biblioteki fundacyjne, stały się one własnością Biblioteki Narodowej. Część rękopisów została uznana za archiwalia i przekazana do archiwów państwowych, pozostała część (ponad 800 ksiąg) pozostała w Bibliotece Narodowej z zachowaniem oryginalnych sygnatur. Dotyczy to również Sakramentarza tynieckiego, zachowującego sygnaturę BOZ, Cim. 8.

Taka to była dramatyczna historia Sakramentarza tynieckiego w latach 1939-1947. Celowo przytaczałem różne nazwiska, tak by oddać sprawiedliwość osobom zasłużonym dla ocalenia naszego sakramentarza. To oczywiście tylko moje streszczenie publikacji pani Katarzyny Sijki, jej artykuł jest łatwo dostępny w sieci, można z niego poznać tę historię znacznie dokładniej.

Jak już napisałem w jednym z wpisów kilka lat temu, jakkolwiek się jeszcze potoczy nasza burzliwa historia, Sakramentarz tyniecki jest już utrwalony w przestrzeni wirtualnej. Miejmy jednak nadzieję, że rękopisowi nic już nie zagrozi (aż do paruzji).

Zobacz także

Maciej Zachara MIC

Maciej Zachara MIC na Liturgia.pl

Urodzony w 1966 r. w Warszawie. Marianin. Rocznik święceń 1992. Absolwent Papieskiego Instytutu Liturgicznego na rzymskim "Anselmianum". W latach 2000-2010 wykładał liturgikę w WSD Księży Marianów w Lublinie, gdzie pełnił również posługę ojca duchownego (2005-2017). W latach 2010-2017 wykładał teologię liturgii w Kolegium OO. Dominikanów w Krakowie. Obecnie pracuje duszpastersko w parafii Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Bazylianówka w Lublinie. Ponadto jest prezbiterem wspólnoty neokatechumenalnej na lubelskiej Poczekajce, a także odprawia Mszę św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego w rektoralnym kościele Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Staszica w Lublinie....