„Życie równocześnie zwykłe i niezwykłe”: kazanie o. prof. Jarosława Kupczaka OP w dniu pogrzebu papieża-emeryta Benedykta XVI

Życie Josepha Ratzingera/Benedykta XVI, tak jak życie każdego chrześcijanina było równocześnie zwykłe i niezwykłe. Tak jak życie każdego z nas jest darem od Boga i lekcją, którą odczytujemy w wierze. Prześledźmy krótko te drogi, którymi prowadził go Duch Zmartwychwstałego Pana.

Urodził się na bawarskiej wsi w 1927 roku. Jego rodzice byli głęboko religijni; ojciec był wiejskim żandarmem, matka pracowała jako kucharka w lokalnych pensjonatach. Finansowo należeli do niższej klasy średniej.

Dotknął ich tragizm niemieckiego losu w latach 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku. Ojciec Josepha był znany z krytyki nazizmu; dlatego też był degradowany i przenoszony kilkukrotnie do innych miejscowości. W wieku 14 lat Joseph Ratzinger został zmuszony do wstąpienia do Hitlerjugend; uczestnictwo w tej organizacji było obowiązkowe. Dwa lata później, w 1943 roku rozpoczął obowiązkowe przygotowanie wojskowe w zakresie obrony przeciwlotniczej; pełnił potem służbę w oddziałach pomocniczych w rejonie Monachium. Dopiero kilka miesięcy przed końcem wojny został wcielony do Wehrmachtu; pełnił przez kilka miesięcy służbę patrolową w różnych bawarskich miejscowościach. Nigdy nie został wysłany na front; zdezerterował w ostatnich dniach wojny.

Po wojnie razem ze swoim bratem Georgiem wstąpił do seminarium diecezjalnego we Freising, niedaleko Monachium. Kolejne 30 lat to czas jego kariery akademickiej; wykłada kolejno na uczelniach we: Freising, Bonn, Münster. Dużo pisze i publikuje.

Podczas Soboru Watykańskiego II był jednym z najbardziej rozpoznawalnych i zaangażowanych w tworzenie dokumentów soborowych teologów; pojechał tam jako doradca (peritus) arcybiskupa Kolonii, kardynała Fringsa.

Po Soborze Joseph Ratzinger został zatrudniony na słynnym wydziale teologicznym uniwersytetu w Tybindze, gdzie był współpracownikiem m.in. Hansa Künga. W jego wspomnieniach z tych czasów można zauważyć po raz pierwszy rozczarowanie owocami Soboru i rosnące zaniepokojenie sytuacją w Kościele. Wyrazem tego pewnego teologicznego przeorientowania się 40-letniego wówczas myśliciela jest stworzenie – razem z takimi teologami jak: Hans Urs von Balthasar i Henri de Lubac – czasopisma Communio, które zajmuje krytyczne stanowisko wobec radykalnych pomysłów reformy Kościoła i jego nauczania.

W 1977 roku został arcybiskupem Monachium i kardynałem. Niedługo jednak pozostał w Bawarii. W 1981 roku Jan Paweł II mianował go prefektem Kongregacji Nauki Wiary. Od tego czasu Joseph Ratzinger był jednym z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników, doradców polskiego papieża, a także współautorem i konsultorem wielu tekstów sygnowanych przez Jana Pawła II.

Po śmierci Jana Pawła II był oczywistym kandydatem na jego następcę; szybko, bo już w drugim dniu konklawe został wybrany papieżem. Po wyborze zwrócił się do wiernych zgromadzonych na Placu św. Piotra: „Umiłowani bracia i siostry. Po wielkim papieżu Janie Pawle II kardynałowie wybrali mnie – prostego, skromnego pracownika winnicy Pana. Pocieszam się faktem, że Pan potrafi się posługiwać niedoskonałymi narzędziami i działać przy ich pomocy… W radości Pana Zmartwychwstałego, ufni w Jego stałą pomoc, idziemy przed siebie. Pan nam pomoże, a Maryja, Jego Najświętsza Matka, stoi u naszego boku …”. Te proste, pokorne i szczere słowa pokazują, kim naprawdę był Panzerkardinal.

Zrezygnował ze stanowiska biskupa Rzymu w lutym 2013 roku; od tego czasu mieszkał w klasztorze Mater Ecclesiae w ogrodach watykańskich. Od jakiegoś czasu chorował na stwardnienie zanikowe boczne, chorobę neurodegeneracyjną, która stopniowo upośledza kolejne funkcje życiowe. Jego ostatnie słowa w sylwestrowy poranek brzmiały: „Signore ti amo” (Panie, kocham Cię). Streszczają one cały dorobek życiowy i drogę Benedykta.

Kiedy myślimy o całości dokonań Josepha Ratzingera/Benedykta XVI, przychodzi do głowy początek Konstytucji o Kościele Soboru Watykańskiego II, którą przecież współtworzył: „Ponieważ Chrystus jest światłością narodów (lumen gentium), Sobór … pragnie oświecić wszystkich ludzi Jego blaskiem jaśniejącym na obliczu Kościoła”.
Tak, Joseph Ratzinger poświęcił całe swoje życie i wszystkie swoje talenty ukazując i tłumacząc ten blask Chrystusa, który właśnie „jaśnieje na obliczu Kościoła”. Kiedy przepisałem te słowa z soborowej konstytucji aż się przestraszyłem; dzisiaj raczej powiedzielibyśmy, że światło Boga jaśnieje w sumieniu każdego człowieka. Ale nie, blask Chrystusa jaśnieje przede wszystkim na „obliczu Kościoła”, przez który Zmartwychwstały Pan dokonuje dzieła zbawienia świata. Ukazywaniu tego światła: w pięknie tradycji, nauce Kościoła i jego liturgii, poświęcona jest cała twórczość zmarłego papieża seniora.

Niektórzy uważali go za konserwatywnego przeciwnika zmian i reform w Kościele. Niesłusznie, bo w wielu dziedzinach teologii przysłużył się twórczemu rozwojowi rozumienia nauki wiary, np. jeśli chodzi o relację wiary do rozumu, filozofii i kultury. Niezwykle ważne były także jego nowe propozycje w eschatologii i eklezjologii.
Jak sam tłumaczył swoje posłannictwo: „podstawowy impuls był zawsze taki sam: spod skorup wydobywać jądro wiary, przydawać mu siły i dynamiki”. Nie chodzi zawsze o zachowywanie tego, co było, ale najpierw o jego zrozumienie i uszanowanie. Dopiero wtedy możliwa jest rozumna zmiana i reforma, kiedy wiemy, co zmieniamy i dlaczego.

Jego miłość do Bożej prawdy kosztowała go wiele cierpienia. Boleśnie przeżywał zanik wiary w krajach tradycyjnie chrześcijańskich, szczególnie wtedy, gdy winę za to ponosili sami wierzący: biskupi i kapłani niewierni Ewangelii, teologowie otwarcie lekceważący Magisterium Kościoła. Nierzadko to lekceważenie dotykało jego osobiście, zarówno w latach, kiedy był prefektem Kongregacji Nauki Wiary, jak też podczas jego pontyfikatu. Przykładów można podać wiele. W swoim liście z 2019 roku tłumaczącym źródła kryzysu w Kościele przypomina, że dawniej w niektórych seminariach duchownych znalezienie u kleryków jego książek było traktowane jako znak tego, że student nie nadaje się do kapłaństwa[1].

Po śmierci Benedykta XVI pojawiło się wiele głosów mówiących o nim jako o kolejnym Doktorze Kościoła; niektórzy nawet nazywają go Ojcem Kościoła XX-go wieku. Nie ulega wątpliwości, że jego dzieła będą czytane, studiowane i komentowane przez kolejne setki lat. Dzisiaj jednak interesuje nas coś innego. Patrzymy na Josepha Ratzingera jako na wiernego ucznia Zmartwychwstałego Pana, który tak jak w poprzednich wiekach w swojej miłości pozostał wierny swojej Oblubienicy. Tak jak dawniej, tak również dzisiaj Pan obdarowuje swój Kościół darami świętości i mądrości; co więcej, znajduje w Nim gorące serca, gotowe z całą wielkodusznością odpowiedzieć na jego wezwania.

Dzisiaj w dniu pogrzebu tego wiernego sługi Kościoła dziękujemy Bogu za jego życie i prosimy, abyśmy z drobną cząstką jego żarliwości i miłości mogli odpowiedzieć na Boże wezwania i dary na ścieżkach naśladowania naszego Pana.

Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie a światłość wiekuista niechaj mu świeci.
Niech odpoczywa w pokoju wiecznym. Amen.

 

Kazanie wygłoszone 5 stycznia 2023 roku podczas Mszy konwentualnej w Bazylice Trójcy św. w Krakowie, celebrowanej w intencji śp. Josepha Ratzingera/papieża-emeryta Benedykta XVI w dzień jego pogrzebu.

O. prof. dr hab. Jarosław Kupczak – ur. 1964, dominikanin, teolog profesor nauk teologicznych, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, kierownik Katedry Antropologii Teologicznej na Wydziale Teologicznym oraz dyrektor Ośrodka Badań nad Myślą Jana Pawła II Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

[1] Ten akapit kazania został przez autora zredagowany po wygłoszeniu kazania.


Wpisy blogowe i komentarze użytkowników wyrażają osobiste poglądy autorów. Ich opinii nie należy utożsamiać z poglądami redakcji serwisu Liturgia.pl ani Wydawcy serwisu, Fundacji Dominikański Ośrodek Liturgiczny.

Zobacz także